KPSW Astoria zakotwiczyła więc w dolnych rejonach tabeli i raczej nie uniknie rywalizacji o utrzymanie w fazie play-out. Mimo wszystko kapitan drużyny nie traci optymizmu. Wierzy on, że w najważniejszym momencie sezonu zespół da z siebie wszystko. - Musimy grać dalej i szukać zwycięstw. Liga jest tak skonstruowana, że jak przegramy wszystko do końca, a potem wygramy trzy mecze w play-out, to się utrzymamy. Trzeba spróbować poszukać formy na tę końcówkę. Jeżeli byłoby tak, że spada zespół, który ma najmniej zwycięstw, to wtedy mielibyśmy problem, ale zawsze są te trzy ostatnie mecze - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl podkreśla Artur Gliszczyński.
Bydgoska ekipa ma coraz mniej czasu na wypracowanie sobie przewagi parkietu w drugiej części rozgrywek - do zajmującego 9. miejsce Znicza Basket Pruszków traci pięć punktów. Z drugiej strony, drużyny startujące do play-out z niższego pułapu nie zawsze stoją na straconej pozycji. - Ostatnimi laty można zauważyć, że ci którzy nie mają przewagi parkietu utrzymują się w lidze. Jest taka presja, że ta drużyna z wyższego miejsca musi wygrać u siebie. A jeżeli spojrzeć wstecz, to właśnie pierwsze mecze te zespoły przegrywają - analizuje 30-letni rozgrywający Astorii.