Nie zagram w Anwilu - wywiad z Tedem Scottem, obrońcą Kotwicy Kołobrzeg

32 punkty Teda Scotta nie dały zwycięstwa Kotwicy Kołobrzeg w meczu z Anwilem Włocławek w Hali Mistrzów. Koszykarze z Pomorza byli bardzo blisko wygranej, lecz w końcówce meczu popełnili proste błędy, które odebrały im szansę na zwycięstwo. Krytyczny wobec siebie, w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, jest także najlepszy strzelec ligi, który jednocześnie dementuje plotki o tym, jakoby w najbliższych dniach miał zmienić pracodawcę.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Nigdy nie jest łatwo mówić o meczu najlepszemu strzelcowi drużyny, kiedy jego drużyna właśnie ten mecz przegrała...

Ted Scott: Dokładnie tak. Wiesz, to miał być dla nas bardzo ważny test-mecz. Wyszliśmy na parkiet z takim nastawieniem, że będziemy walczyć do upadłego, każdy będzie dawał z siebie ponad sto procent i jak się okazało, plan był dobry. Długo rywalizowaliśmy z Anwilem na jego własnym parkiecie jak równy z równym i naprawdę mieliśmy w tym meczu swoje szanse by ten go wygrać. Szkoda, bo popełniliśmy kilka prostych błędów, a przeciwko takiej drużynie jak Anwil własne pomyłki trzeba ograniczyć do minimum.

Trener Anwilu Emir Mutapcić powtarza, że jego zawodnicy muszą grać przede wszystkim dobrą defensywę, a ty, zdobywając aż 32 punkty, pokazałeś dzisiaj, że przed nimi jeszcze wiele pracy...

- Ja tylko robiłem wszystko, co w mojej mocy, by dać mojemu zespołowi jak największe szanse na zwycięstwo w tym meczu. Taką mam rolę w zespole i starałem się wykorzystywać moje zalety w jak najlepszy sposób. W końcu jednak popełniliśmy zbyt wiele drobnych błędów, by wygrać ten mecz, więc mój wkład w ten mecz, a także wkład moich kolegów, i tak poszedł na marne.

Mógłbyś sprecyzować co to za drobne błędy?

- Strata w ataku, złe zastawienie tablicy, zagapienie się w obronie i nieprzypilnowanie swojego obrońcy czy rzut z nieprzygotowanej pozycji w ataku. To nasze grzechy główne.

Jak powiedział wasz trener, Dariusz Szczubiał, na konferencji prasowej - to chyba szósty taki mecz w tym sezonie, kiedy popełniacie kilka błędów w końcówce i ostatecznie przegrywacie mecz.

- Tak, ale ja myślę, że i tak jest w naszej grze postęp jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak graliśmy w pierwszej rundzie. Chociażby jak graliśmy przeciwko Anwilowi u nas w Kołobrzegu. Wtedy nie było kwarty byśmy nie popełnili kilku strat, a teraz potrafimy grać płynną koszykówkę przez wiele minut. No ale fakt, w decydujących partiach spotkania nie radzimy sobie zbyt dobrze.

Gdy Anwil wygrywał dwoma punktami na 13 sekund przed końcem meczu, a na dodatek zawodnik drużyny gospodarzy stawał na linii rzutów osobistych - wierzyłeś wtedy jeszcze w to, że możecie coś ugrać w tym meczu?

- Nie mam pojęcia co sobie wtedy myślałem, ale wiedziałem, że jeśli rywal trafi chociaż raz, wyrównać losy spotkania będzie szalenie trudno. Mimo to chyba gdzieś w duchu liczyłem, że gracz Anwilu może się pomylić. Ten mecz był bardzo męczący dla obu stron i jak się później okazało, rzeczywiście on dwukrotnie się pomylił, za chwilę ja trafiłem dwa wolne i mieliśmy dogrywkę.

W której wygrywaliście już różnicą pięciu punktów i mimo to przegraliście mecz...

- Dużo w tym mojej winy, bo gdybym przy wyniku 82:77 dla nas nie zgubił w obronie D.J. Thompsona, ten nie trafiłby za trzy punkty i pewnie dowieźlibyśmy to prowadzenie do końca. Tymczasem ja zagubiłem się w defensywie, D.J. zmniejszył naszą przewagę, zaś Anwil po prostu złapał wiatr w żagle.

Porażka boli tym bardziej, że to tak naprawdę wy nadawaliście ton grze już od pierwszej kwarty...

- Byliśmy po prostu skoncentrowani na tym, co robimy. Jednocześnie wychodziło nam wiele rzeczy - trafialiśmy rzuty po akcjach, które rozrysował nam trener, dobrze zbieraliśmy piłki, wymuszaliśmy faule rywali, często kończyliśmy nasze zagrania trafieniem dwa plus jeden, ale przede wszystkim graliśmy po prostu bardzo rozważnie w obronie.

Mówisz, że byliście skoncentrowani na tym, co robiliście. To znaczy, że gdzieś w końcówce meczu tej koncentracji zabrakło?

- Nie powiedziałbym, że nie byliśmy skoncentrowani w czwartej kwarcie czy w dogrywce. Powiedziałbym raczej, że byliśmy nieskoncentrowani do końca, to znaczy, chyba za bardzo skupialiśmy się na tym by zdobyć punkty, niż na tym, by tych punktów nie stracić. A to przecież defensywą wygrywa się końcówki meczu. Niestety robimy to już nie pierwszy raz w tym sezonie.

Co zatem musicie takiego zrobić, by te błędy nie przydarzały się już więcej?

- Musimy grać dobrą defensywę przez pełne 40 minut. Zaraz pewnie zapytasz jak to zrobić? Myślę, że każdy musi odpowiedzieć sobie na pytanie czy na pewno zrobił w danym meczu wszystko, by pomóc zespołowi to spotkanie wygrać. Ja głęboko wierzę, że grając jak prawdziwy team, poświęcając się jeden dla drugiego i wykorzystując najlepsze zalety każdego z nas, jesteśmy w stanie wygrywać.

A ofensywa? Czy Kotwica nie potrzebuje czasem drugiego zawodnika, który czasami odciążyłby Teda Scotta w ataku?

- Nie, wcale tak nie uważam. Nasze problemy biorą się ze słabszej defensywy, a nie słabszego ataku. Dzisiaj zdobyliśmy aż 85 punktów. Jak na mecz wyjazdowy to bardzo dużo. Gdybyśmy nie zagrali źle w obronie, przy takiej skuteczności wygralibyśmy ten mecz. Poza tym, jeśli umiesz zatrzymać ofensywne poczynania rywala, to wtedy wygrywasz spotkanie. A nie wtedy kiedy sam korzystasz z jego błędów w obronie.

Zostajesz na dłużej we Włocławku?

- Nie, a dlaczego pytasz? Co to za pytanie?

W kuluarach pojawia się ostatnio wiele plotek na temat tego, że w najbliższym czasie możesz zmienić klub...

- Ale co? Na Anwil? Według mojej wiedzy, nie sądzę by takie coś miało mieć miejsce (śmiech). No chyba, że coś dzieje się za moimi plecami, a ja o niczym nie wiem (śmiech). Mówiąc jednak już zupełnie poważnie - na razie nigdzie się nie wybieram i na pewno nie zagram w Anwilu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×