Wspólny wysiłek - relacja z meczu Kotwica Kołobrzeg - Polonia Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kotwica Kołobrzeg zagrała jak prawdziwa drużyna w drugiej części spotkania, miała w swoich szeregach liderów, którzy dowodzili zespołem nie tylko w ataku, ale i w obronie i ostatecznie pokonała Polonię Warszawa 82:76 w 16. kolejce Tauron Basket Ligi. Jak zwykle najskuteczniejszym strzelcem gospodarzy był Ted Scott, który uzbierał 29 oczek, lecz nie sposób pominąć bardzo solidnej gry Darrella Harrisa czy debiutującego w Hali Milenium Jessie’go Sappa.

Sobotnie spotkanie kapitalnie rozpoczął nowy nabytek Kotwicy, Jessie Sapp. Amerykanin, o którym trener Dariusz Szczubiał mówił przed meczem, że to prawdziwy lider z krwi i kości, celną trójką przywitał się Halą Milenium już w drugiej akcji starcia, a ponadto w pierwszej kwarcie jeszcze dwukrotnie dziurawił kosz Polonii Warszawa, tym razem z półdystansu.

- Bardzo chciałem, by ten mój pierwszy mecz we własnej hali wypadł jak najlepiej. Od początku mówiłem sobie, że muszę zagrać tak, aby zrobić jak najwięcej dobrego, a przy tym nic nie zepsuć. Bardzo pomogli mi moi koledzy, którzy od początku wierzyli w moje umiejętności - tłumaczył Sapp, który na parkiet wyszedł już w pierwszej piątce kosztem swojego rodaka, Anthony’ego Fishera. Dzięki m.in. skutecznej grze rozgrywającego, gospodarze prowadzili po dziesięciu minutach 24:18, choć mieli również sporo problemów w defensywie.

Najwięcej zamieszania po stronie gości robili David Palmer i Harding Nana. Obaj rzucili w pierwszej kwarcie po sześć oczek i kontynuowali dobrą grę w kolejnej odsłonie. Gdy Kameruńczyk trafił z dystansu, a po chwili jego wyczyn skopiował Darnell Hinson, straty z początkowej fazy spotkania zostały całkowicie odrobione, i to już w 11. minucie. Na to wszystko błyskawicznie zareagował jednak Michał Wołoszyn, który zdobył pięć oczek, lecz osamotniony w ofensywie, nie był w stanie zapewnić utrzymania prowadzenia dla kołobrzeżan. Czwartą swoją trójkę rzucił bowiem Nana (14 oczek do przerwy), dwa wolne dodał Palmer i do przerwy to goście wygrywali 39:38.

- To był typowy mecz na przełamanie. Bardzo meczący, bardzo wymagający i bardzo wyrównany. Obie drużyny czekały na słabszy moment przeciwnika, by wtedy zdobyć kilka punktów, odskoczyć i spróbować utrzymać tę przewagę - mówił opiekun gospodarzy, lecz jego słowa nie znalazły potwierdzenia w trzeciej odsłonie. Gospodarze co prawda odrobili straty z pierwszej połowy, lecz przed decydującą kwartą prowadzili różnicą tylko dwóch oczek, 61:59. Duża w tym zasługa Teda Scotta, który powoli przyzwyczaja do tego, że zdecydowanie lepiej gra po zmianie stron. Do przerwy Amerykanin rzucił "tylko" dziesięć punktów, czyli dokładnie tyle samo, ile pomiędzy 20. a 25. minutą spotkania.

Najlepszy snajper ligi otworzył celnym rzutem również ostatnią kwartę, a po chwili, gdy trzecią trójkę zdobył Wołoszyn, Kotwica objęła najwyższe prowadzenie tego wieczora, 70:62. Czyli stało się dokładnie to, o czym mówił trener Szczubiał. Jego podopieczni wyczekali odpowiedni moment, kiedy defensywa Polonii będzie słabsza i zdobyli kilka oczek z rzędu. Była wówczas 33. minuta i od tej pory rozpoczęła się walka na nerwy. Koszykarze trenera Wojciecha Kamińskiego zdawali sobie sprawę, że jeśli nie zaczną zdobywać punktów i lepiej bronić, każda kolejna skuteczna akcja gospodarzy coraz bardziej będzie oddalać ich od wygranej w tym meczu.

Tymczasem przez trzy kolejne minuty żadna z drużyn nie była w stanie trafić do kosza i impas przełamał dopiero Palmer, lecz na jego punkty momentalnie odpowiedział Scott. Po chwili zaś trzy oczka zdobył Bartosz Sarzało (75:66), a dzieła zniszczenia "Czarnych Koszul" dokonał Darrell Harris. Amerykanin tylko w samej końcówce meczu dwukrotnie popisał się mocnymi blokami, a w całym meczu zanotował aż sześć takich zagrań i będąc bardzo pewnym punktem defensywy swojej drużyny (12 zbiórek), walnie przyczynił się do wygranej Kotwicy 82:76.

- Kotwica zagrała dojrzalej w końcówce trzeciej kwarty i w czwartej kwarcie nie popełniała takich błędów jak my. W dodatku miała w swoich szeregach Harrisa, który zatrzymywał nasze akcje do kosza, a nasi gracze nie wykorzystywali czystych pozycji do rzutów i stąd porażka. Mimo wszystko jednak mogę być zadowolony z ambicji moich zawodników, którzy walczyli do końca - mówił szkoleniowiec gości. - Cieszymy się oczywiście ze zwycięstwa, bo bardzo mocno potrzebujemy punktów. Polonia jest wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem, a my zagraliśmy przeciwko niej niezłe spotkanie. Mieliśmy w tym meczu aż 16 asyst, graliśmy dużo więcej podaniem niż we wcześniejszych potyczkach i z tego jestem zadowolony - wyznał natomiast trener Szczubiał.

Kotwica Kołobrzeg - Polonia Warszawa 82:76 (24:18, 14:21, 23:20, 21:17)

Kotwica: Ted Scott 29, Jessie Sapp 12, Darrell Harris 11, Michał Wołoszyn 11, Anthony Fisher 6, Tomasz Zabłocki 6, Bartosz Sarzało 4, Łukasz Diduszko 2, Marko Djurić 1, Sławomir Sikora 0.

Polonia: Darnell Hinson 23, Harding Nana 19, David Palmer 15, Łukasz Wichniarz 8, Tony Easley 5, Marcin Nowakowski 4, Kamil Łączyński 2, Alan Czujkowski 0, Michał Kwiatkowski 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)