Łódź odpływa z Wałbrzycha zwycięska - relacja z meczu Górnik Wałbrzych - ŁKS Sphinx Łódź

Górnik Wałbrzych liczył na kolejne zwycięstwo na własnym parkiecie, tym bardziej, że z Warszawy wałbrzyszanie wrócili na tarczy. ŁKS jednak od pierwszych minut ostudził zapędy podopiecznych trenera Arkadiusza Chlebdy i kontrolował wydarzenia na parkiecie, aż do końca czwartej kwarty. Wałbrzyski klub doznał drugiej z rzędu porażki 72:84 i już raczej nie ma szans na fazę play off.

Mecz w Wałbrzychu rozpoczął się z 10 minutowym opóźnieniem z powodu problemów z połączeniem komputera z PZKosz, które jest niezbędne do przeprowadzenia spotkania. Na domiar złego Górnik do tego spotkania przystępował tylko z jednym rozgrywającym i to nie w pełni sprawnym Marcinem Kowalskim, gdyż choroby nabawił się Jakub Kietliński, co wykluczyło jego występ z ŁKS-em.

Mecz rozpoczął się od mocnego akcentu byłego koszykarza Górnika, Marcina Salamonika, który otworzył wynik spotkania celną trójką. Odpowiedzieli aktywni ostatnio w Górniku, kolejno Marcin Wróbel rzutem z półdystansu i Mateusz Nitsche z linii osobistych. W pierwszych minutach górnicy imponowali dobrą grą w obronie, ale taki stan rzeczy nie utrzymał się długo... Salamonik i koledzy przebudzili się szybko i zaczęli kontrolować wydarzenia na parkiecie. Po dwóch punktach Jakuba Dłuskiego, trener gospodarzy wziął czas na żądanie. Jednak na niewiele się to zdało bowiem po czasie za 3 trafił Bartłomiej Szczepaniak i Górnik przegrywał już 4:10. Zawodnicy gospodarzy raz za razem tracili w prosty sposób piłkę w ataku, a ŁKS wyprowadzał szybkie kontry, co podcięło skrzydła Górnikowi. Po celnej trójce Krzysztofa Morawca i kolejnym rzucie zza łuku Szczepaniaka, wałbrzyszanie przegrywali już 6:20, a gdy Szczepaniak dołożył punkty z kontry to trener Arkadiusz Chlebda po raz drugi w kwarcie wziął czas, co jest bardzo rzadkim widokiem. Po czasie oba zespoły rzuciły po koszu i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 8:24.

Druga kwarta rozpoczęła się od punktów Michała Krajewskiego z kontrataku. Nie minęła chwila a Szczepaniak znów skarcił Górnika rzutem za 3. Górnik mimo że starał się odrabiać straty to był wyjątkowo nieskuteczny w ataku. Kiedy Filip Kenig trafia za 3, a Krzysztof Sulima dodaje 2 punkty z pola 3 sekund przewaga ŁKS-u wynosi 34:10! Dla Górnika był to poważny sygnał, że ŁKS nie zamierza złożyć broni. Najpierw Nitsche, a po chwili Wróbel akcjami 2 plus 1 niwelowali przewagę gości. Jednak ŁKS w tej kwarcie był wyjątkowo skuteczny z dystansu. Dariusz Kalinowski, po zbiórce w ataku dołożył kolejne 3 punkty. Goście z Łodzi w ataku robili praktycznie co chcieli, a grę Górnika pociągnął w końcówce kwarty Marcin Sterenga, który najpierw z narożnika trafił za 3, a za moment z linii wolnych dołożył 2 punkty. ŁKS skończył kwartę czwartą trójką w tej połowie Szczepaniaka i dwoma punktami Salamonika. Na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 26:47. ŁKS w pierwszej połowie, aż 8 razy trafił za 3 przy jednym celnym rzucie wałbrzyszan.

Kolejna kwarta to już momenty dobrej gry ŁKS-u i Górnika na zmianę. Rozpoczęli łodzianie od akcji Szczepaniaka 2+1 i celnego rzutu Sulimy. Nitsche znów na linii i 2 punkty dla Górnika. ŁKS znów przypomniał sobie, że tego dnia najprostszą bronią na Górnika są rzuty za 3 i za sprawą Morawca piłka znów wylądowała w koszu. Wtedy dwukrotnie dobrymi akcjami popisał się kapitan gospodarzy Marcin Sterenga, ale gra kosz za kosz przybliżała tylko ŁKS do końcowego triumfu. Łodzianie zaczęli też gubić się w ataku, ale nie długo bowiem kolejną piątą już trójkę zapisał na swoim koncie Szczepaniak. Wtedy znów Sterenga odpowiadał skutecznymi akcjami pod koszem ŁKS-u. Pod koniec kwarty przebudził się także lider w II rundzie w zespole wałbrzyskim i dwukrotnie podobnymi akcjami dziurawił kosz rywali. Jednak wynik dalej przemawiał za ŁKS-em tym bardziej, że do końca spotkania pozostało już tylko 10 minut.

Ostatnia kwarta to pokaz dobrej gry Górnika, ale zawodników z Łodzi trzeba usprawiedliwić tym, że prowadzili bezpiecznie i mogli się trochę rozluźnić. Kwartę znów trójkami rozpoczęli Kenig i Kalinowski. Przy takiej skuteczności za 3 gości wydawałoby się, że to oni grają u siebie. Celną trójką odpowiedział również Damian Pieloch, który mimo większej ilości minut na parkiecie był zupełnie bezbarwny. Kolejne 4 punkty Wróbla i w odpowiedzi akcje Salamonika 2+1 i Szczepaniaka, który przy kolejnej próbie za 3 nadepnął na linię. Pod koniec kwarty przypomniał kibicom o sobie latający nad wałbrzyskimi koszami Łukasz Muszyński, który dwoma wsadami z rzędu dał niewielkie bo niewielkie, ale zawsze jakieś powody do zadowolenia kibicom. Ostatecznie ŁKS pewnie wygrał w Wałbrzychu 84:72.

Górnik Wałbrzych – ŁKS Sphinx Łódź 72:84 (8:24, 18:23, 22:18, 24:19)

Górnik Wałbrzych: Sterenga 21 (1x3), Wróbel 18, Nitsche 14, Muszyński 8, Kowalski 5 (1x3), Józefowicz 3 (1x3), Pieloch 3 (1x3), Grzywa 0, Ratajczak 0.

ŁKS Sphinx Łódź: Szczepaniak 23 (5x3), Salamonik 13 (1x3), Dłuski 10, Kalinowski 10 (2x3), Sulima 8, Kenig 8 (2x3), Morawiec 6 (2x3), Krajewski 3, Trepka 3, Kuczmera 0.

Komentarze (0)