Pierwszy krok na przełamanie - relacja z meczu Zastal Zielona Góra - Polonia Warszawa

Przeżywająca ostatnia kryzys, drużyna zielonogórskiego Zastalu, uczyniła pierwszy krok, aby z niego wyjść. Wszystko wyjaśnia triumf "Zastalowców" 96:68 odniesiony na warszawskiej Polonii w spotkaniu 18. serii gier Tauron Basket Ligi.

Mecz Zastalu Zielona Góra przeciwko Polonii Warszawa nie wzbudził wielkiego zainteresowania kibiców. Trybuny w hali CRS były tylko w połowie zajęte, co w porównaniu ze spotkaniami na początku sezonu (komplety kibiców), jest bardzo słabym wynikiem. Wpływ na tę sytuację na pewno miały ostatnie rezultaty zielonogórskich koszykarzy. Jednak ci sympatycy basketu, którzy jeszcze nie zwątpili w potencjał "Zastalowców" i przyszli na te widowisko, na pewno nie mogą tego żałować, bo ekipa z Winnego Grodu w końcu rozegrała dobre zawody.

Potyczka ta na pewno w pewnym rodzaju była przełomowa dla drużyny Zastalu. To był bowiem pierwszy mecz, odkąd zespołu nie prowadzi już Tomasz Herkt, który wprowadził zielonogórzan do ekstraklasy. Obowiązki dotychczasowego pierwszego szkoleniowca przejął Tomasz Jankowski, który chyba nie mógł wymarzyć sobie lepszego debiutu na ławce trenerskiej.

Mimo wygranej gospodarzy, początek tej konfrontacji wcale nie wskazywał na to, że "Zastalowcy" w końcu pokażą lepszą grę. Po trzech minutach, to warszawianie prowadzili 6:0, z czego wszystkie punkty zdobył Tony Easley. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony zielonogórzan mógłby być początkiem do kolejnej kompromitującej porażki Zastalu. Jednak tak się nie stało. Podopieczni trenera Jankowskiego doskonale wiedzieli, że nie wypada im już po raz kolejny zawieść kibiców, i zaczęli odrabiać straty. Po akcji Marcina Fliegera, miejscowi przegrywali już tylko 11:12. Wspomniany zawodnik rozgrywał bardzo dobre spotkanie, co owocowało również w późniejszych momentach.

26-letni rozgrywający w całym meczu uzbierał 19 "oczek", w tym 15 z rzutów zza linii 6,75 m. (5/6 celnych prób za trzy). Między innymi bardzo dobra postawa tego gracza sprawiła, że zielonogórski team zaczął budować przewagę. W 14. minucie gospodarze prowadzili 24:17, i od tego momentu już tylko oni dominowali na parkiecie. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 40:28.

Zielonogórscy koszykarze na długą przerwę udali się na pewno w dobrych nastrojach. To czego nie można było dostrzec w ich grze w poprzednich meczach, w dwóch pierwszych kwartach tej potyczki, wreszcie zaczęło funkcjonować, tak jak należy. W grze zielonogórzan nie było widać już bezradności. "Zastalowcy" zagrali tak, żeby tę bezradność poczuli warszawianie, i to się im w jakimś stopniu udało. Gracze z Winnego Grodu mieli wreszcie jakieś argumenty w ataku, a w obronie też bardzo często powstrzymywali rywali. Taka dyspozycja zawodników trenera Jankowskiego sprawiła, że Zastal ostatecznie pokonał Polonię 96:68.

Drużyna z Winnego Grodu, wygrywając różnicą 27 punktów, okazała się lepsza od "Polonistów" w dwumeczu. Ten fakt może okazać się bardzo cenny, gdyż walka o awans do rundy play-off w tegorocznych rozgrywkach, jest bardzo zacięta.

Kluczem do zwycięstwa Zastalu na pewno była wygrana walka na deskach (45:34). Zielonogórzanie stwarzali sobie również więcej sytuacji do rzutów trzypunktowych. Gospodarze oddali 29 takich prób (14 celnych), przy 18 Polonii (6 celnych). Ponadto aż pięciu zawodników zielonogórskiego teamu zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, co też było niezwykle ważnym elementem.

Zastal Zielona Góra - Polonia Warszawa 96:68 (16:13, 24:15, 29:32, 27:8)

Zastal: Flieger 19, Burgess Chris 18, Dłoniak 16, Maye 11, Hodge 10, Chodkiewicz 7, Comagić 5, Raczyński 5, Kęsicki 4, Kukiełka 1, Burgess David 0, Kalinowski 0.

Polonia: Hinson 20, Easley 19, Palmer 11, Łączyński 5, Nowakowski 4, Czujkowski 4, Wichniarz 3, Kwiatkowski 2, Bojko 0.

Źródło artykułu: