Przed rywalizacją ćwierćfinałową z Halcon Avenidą Salamanką w obozie krakowskiego zespołu były duże nadzieje na pokonanie rywala i drugi z rzędu występ w Final Four. Sam parkiet szybko jednak zweryfikował marzenia włodarzy Białej Gwiazdy, bowiem hiszpański zespół był poza zasięgiem polskiego teamu.
- W mojej opinii w tej rundzie zespół z Salamanki był od nas po prostu lepszy i zasłużenie nas pokonał - ocenia ćwierćfinałową rywalizację Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków. - Całej organizacji Halcon Avenida należą się gratulacje, a ja osobiście życzę tej drużynie jak najlepszego wyniku w Final Four.
Biała Gwiazda przegrała rywalizację do dwóch zwycięstw w dwóch meczach, w których Halcon Avenida triumfowała różnicą najpierw 17 punktów, a potem 12. - Może prawdą jest, że byliśmy w stanie mocniej się postawić, zagrać lepiej, na lepszym poziomie i być bardziej wymagającym rywalem dla Salamanki - dodał Hernandez. - Po tej porażce wszyscy związani z naszą drużyną byli bardzo smutni, bo przecież skończyła się nasza gra w Eurolidze. Trzeba jednak powiedzieć, że udało się osiągnąć po raz drugi duży sukces w tych rozgrywkach, gdyż jesteśmy przecież w ósemce najlepszych drużyn w Europie, a naszą grą i wynikami przysporzyliśmy wszystkim dużo radości.
Najbardziej żal tego, że krakowiankom nie udało się wygrać przed własną publicznością, która podczas decydującego meczu po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i znakomicie dopingowała swoje koszykarki. To jednak nie pomogło, chociaż szans na wygraną byłe realna jeszcze w połowie trzeciej kwarty.
- W trzeciej kwarcie mocno zbliżyliśmy się do rywala, doszliśmy na kilka punktów, ale niestety potem to Halcon Avenida przejęła pełną inicjatywę. My zanotowaliśmy kilka słabszych minut gry i z różnicy kilku punktów, przewaga Salamanki urosła do kilkunastu. Kluczem do wygranej była też walka na tablicach - ocenia Hernandez. - Pomimo tego, że udało nam się zbliżyć do rywala, to Salamanka kontrolowała spotkanie i nie pozwoliła się dojść. Byliśmy blisko nawet objęcia prowadzenia i być może gdyby udało się je objąć, to spotkanie do końca byłoby bardzo wyrównane i kto wie jakby się ono zakończyło.
Jose Ignacio Hernandez nie znalazł sposobu na pokonanie swojej byłej drużyny
Tym samym zespół spod Wawelu zakończył rozgrywki jako jeden z ośmiu najlepszych zespołów naszego kontynentu. - Bycie w ósemce najlepszych drużyn w Europie drugi rok z rzędu, to z pewnością duże osiągnięcie. To ważne, że udowodniliśmy swoją wartość - komentuje hiszpański szkoleniowiec.
Teraz Wiśle Can Pack pozostaje walka na krajowym podwórku, gdzie do zgarnięcia są Puchar Polski oraz mistrzostwo naszego kraju. Już w najbliższy weekend rozegrany zostanie finałowy turniej o Puchar Polski, który odbędzie się w Polkowicach. Biała Gwiazda chce zakończyć sezon 2010/2011 z dwoma trofeami, a żeby to osiągnąć potrzebne jest zdrowie każdej zawodniczki.
- Teraz najważniejszą dla nas sprawą jest doprowadzenie do pełni zdrowia zawodniczek, które mają problemy ze zdrowiem, czyli Ewelina Kobryn, Nicole Powell oraz Jelena Leuczanka. Od meczu w Orenburgu, który odbył się trzy tygodnie temu, nie mogliśmy trenować normalnie w pełnym składzie, a to przeszkodziło w optymalnym przygotowaniu się m.in. do meczów z Salamanką - zakończył Hernandez.
Już w środę Biała Gwiazda zagra we własnej hali z CCC Polkowice, a stawką tego meczu będzie fotel lidera Ford Germaz Ekstraklasy po rundzie zasadniczej. Potem czas na Puchar Polski oraz fazę play off w drodze po tytuł najlepszej drużyny w naszym kraju.