NBA: Double - double Gortata nie pomogło. Suns przegrali z Celtics

Wyprawa do Bostonu okazała się niezbyt udana dla Słońc z Arizony. Podopieczni Alvina Genty’rego popełnili sporo błędów, które bezwzględnie wykorzystali miejscowi. Kolejny dobry występ zaliczył Marcin Gortat. Hawks praktycznie przez całe spotkanie przegrywali z Chicago Bulls, ale walczyli do samego końca i to się opłaciło.

Przespane dwie i pół kwarty przez Phoenix Suns okazało się kluczowe dla losów pojedynku. Boston Celtics robili ze swoimi rywalami dosłownie co chcieli i po upływie ośmiu minut trzeciej odsłony prowadzili ze Słońcami aż 86:57. Zapowiadało się na pogrom drużyny Marcina Gortata. Na domiar złego w tej części spotkania Phoenix straciło Vince'a Cartera i Channinga Frye'a, którzy zderzyli się głowami.

Jednak ekipa Alvina Gentry'ego po wylaniu zimnego kubła na ich głowy zabrała się do pracy. W efekcie czego goście prowadzeni przez rezerwowych: Gortata, Aarona Brooksa (17pkt) i Jareda Dudley'a (15pkt) zniwelowali dystans do dziesięciu oczek. Suns było stać na zbliżenie się nawet na 85:93 na 7:13 przed końcem pojedynku.

Boston odpowiedział trafieniami Rajona Rondo oraz Nenada Krsticia i przewaga Celtów ponownie urosła do dwucyfrowych rozmiarów. Suns próbowali walczyć, ale ich zapędy były skutecznie powstrzymywane przez miejscowych.

Gortat grał przez 30 minut. Udało mu się zaliczyć double - double (13pkt, 13zb). Oprócz tego miał 3 bloki i popełnił 5 fauli.

W C's błyszczał Kevin Garnett, który zaaplikował rywalom 28 punktów.

Boston Celtics - Phoenix Suns 113:103 (32:21, 30:21, 29:30, 31:22)

Garnett 29 (11zb), Allen 19, Rondo 16 (15as, 5zb) - Brooks 17 (7as), Dudley 15 (5zb), Gortat 13 (13zb)

Z dalekiej podróży wrócili Atlanta Hawks. Jastrzębie zaczęły w fatalnym stylu i po około pięciu minutach przegrywali 0:14. Wszystkim w Philips Arena wydawało się, że plan zainkasowania kolejnego zwycięstwa trzeba będzie odłożyć na kiedy indziej.

Nie przeszkodziło im to w ambitnej pogoni, która zaowocowała odrabianiem strat, a te w pewnym momencie wynosiły nawet 19 oczek . Świetnie grał zdobywca 31 punktów Al Horford. To właśnie ten gracz najpierw doprowadził do remisu, a później na 29 sekund przed końcem skopiował swój wyczyn i dał swojej ekipie pierwsze prowadzenie w tym meczu (81:80).

Wygraną Jastrzębi przypieczętował dwoma rzutami osobistymi Joe Johnson.

15 oczek dla Bulls zdobył Luol Deng.

Atlanta Hawks - Chicago Bulls 83:80 (19:28, 14:22, 25:13, 25:17)

Horford 31 (16zb), Johnson 12 (9as, 7zb), Crawford 12 - Deng 15 (5zb), Noah 13 (12zb), Rose 12 (12as, 5zb)

Podopieczni Gregga Popovicha jako pierwsza ekipa w tym sezonie osiągnęli pięćdziesiąt zwycięstw. Okazja do jego odniesienia była wprost idealna. Najlepsi w NBA Spurs (50-11) zmierzyli się bowiem z najgorszą ekipą w lidze (11-49).

Ostrogi kontrolowały sytuację, ale dopiero po przerwie zaczęły znacznie powiększać swoją przewagę. Na 5:49 przed końcem trzeciej kwarty San Antonio prowadziło 77:61. To był jednak nie koniec dominacji przyjezdnych. W ostatniej odsłonie Spurs grający drugi mecz bez Tony'ego Parkera jeszcze bardziej podkręcili tempo, co zaowocowało powiększeniem dystansu do 25 oczek.

Rezerwowi Cavs ambitnie grali do końca i zmniejszyli część strat.

W ekipie zwycięzców wyróżnił się George Hill, który uzyskał 22 punkty. Po drugiej stronie najlepsze wrażenie zostawił po sobie debiutant Samardo Samuels (23pkt, 10zb), który zaliczył pierwszy występ w wyjściowej piątce.

Cleveland Cavaliers - San Antonio Spurs 99:109 (25:24, 27:33, 20:32, 27:20)

Samuels 23 (10zb), Gee 18 (7zb), Sessions 14 (7as) - Hill 22 (5as, 5zb), Duncan 16 (6as), Blair 14 (10zb), Neal 14

Kevin Love kontynuuje swoją serię. Przeciwko Detroit Pistons uzbierał po 20 punktów i zbiórek. Było to 48 double - double z rzędu. 22-latkowi z Minnesota Timberwolves brakuje już tylko trzech meczów z DD, aby wyrównać osiągnięcie Mosesa Malone'a, który miał 51 spotkań z rzędu w sezonie 1978/79.

Leśne Wilki w Detroit spisały się bardzo dobrze. W pierwszej, przegranej nieznacznie kwarcie dominowali miejscowi, ale później na parkiecie karty rozdawał już tylko jeden zespół.

Tłokom na otarcie łez pozostał najlepszy występ w karierze Austina Daye, który zaliczył 22 oczka.

Detroit Pistons - Minnesota Timberwolves 105:116 (32:30, 29:33, 24:26, 20:27)

Daye 22, Monroe 18 (11zb), Gordon 13, Villanueva 13 - Love 20 (20zb), Randolph 19 (10zb), Hayward 16

Pozostałe mecze:

Washington Wizards - Golden State Warriors 102:106 (33:32, 20:30, 21:29, 28:15)

Young 31, Blatche 20 (9zb, 6as), Wall 14 (6as) - Curry 29 (9zb, 5as), Ellis 21, Wright 14 (6zb)

New York Knicks - New Orleans Hornets 107:88 (27:25, 25:17, 30:20, 25:26)

Stoudemire 24 (7zb), Douglas 24 (5as), Anthony 22 - Jack 21 (5zb), West 16 (5zb), Pondexter 14

Oklahoma City Thunder - Indiana Pacers 113:89 (27:18, 36:24, 26:20, 24:27)

Durant 21, Westbrook 21 (9as), Harden 20 - Hansbrough 13 (7zb), Jones 12, Collison 11, Stephenson 11 (6zb)

Denver Nuggets - Charlotte Bobcats 120:80 (31:23, 31:23, 29:21, 29:13)

Chandler 16, Nene 14 (8zb), Lawson 14 (10as), Andersen 14, Smith 14 (6zb, 5as) - Carroll 19, Augustin 13, Livingston 12 (7as)

Sacramento Kings - Portland Trail Blazers 102:107 (29:30, 24:31, 20:18, 29:28)

Cousins 28 (11zb), Thornton 26, Udrih 13 (8as) - Matthews 21 (5as), Aldridge 20 (10zb), Miller 19 (6as)

Los Angeles Clippers - Houston Rockets 106:103 (23:21, 26:33, 26:15, 31:34)

Gordon 24, Kaman 21 (9zb), Griffin 20 (14zb, 5as) - Lowry 24 (11as), Lee 18, Scola 12 (8zb), Martin 12

Komentarze (0)