PP: Sensacyjne Katarzynki - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - Energa Toruń

Wisła Can Pack Kraków przyjechała na Final Four Pucharu Polski do Polkowic z jasno określonym celem, jakim było wywalczenie trofeum. Niestety dla nich już w półfinale przeszkodą nie do przejścia okazały się zawodniczki toruńskiej Energi. Katarzynki prowadziły przez zdecydowaną większość spotkania i zasłużenie wygrały, chociaż w samej końcówce meczu wygrana mogła im się wymknąć z rąk.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Na początku był chaos - i to stwierdzenie pasuje do pierwszych minut spotkania jak nigdy. Obie drużyny goniły się od kosza do kosza, a ilość strat i nieprzemyślanych akcji była nie do zliczenia. Przy stanie 12:10 dla Katarzynek, nerwy sytuację na parkiecie w końcu zdołały opanować zawodniczki Białej Gwiazdy. Skuteczne akcje Andji Jelavic sprawiły, że po pierwszej kwarcie to ekipa spod Wawelu prowadziła różnicą pięciu oczek.

Krótka przerwa pomiędzy kwartami mocno wybiła z uderzenia krakowianki, a fakt ten bez skrupułów wykorzystały rywalki. Dobrze dysponowana była Vera Perostijska, a Energa zdołała odskoczyć nawet na 9 punktów (31:22). Wtedy jednak do ataku ruszyła Nicole Powell, swoje dorzuciła też Gunta Basko. To wszystko w połączeniu z agresywniejszą obroną sprawiło, że do szatni krakowianki schodziły przegrywając różnicą już tylko trzech punktów.

Po zmianie koszy Katarzynki szybko odskoczyły na siedmiopunktowe prowadzenie, bowiem Biała Gwiazda przez trzy minuty nie potrafiła zdobyć punktów. Niemoc przełamała dopiero skutecznymi akcjami Katarzyna Krężel, której jako jedynej zawodniczce Wisły Can Pack udało się zdobyć w tej części meczu punkty z gry. Pełną kontrolę nad spotkaniem nadal utrzymywały jednak torunianki, wśród których nie do zatrzymania w dalszym ciągu była Perostyjska. To właśnie Bułgarka dała Enerdze dziewięciopunktową zaliczkę przed decydującą częścią meczu.

W niej Perostyjska szybko dała znać o sobie, a Energa prowadziła już różnicą 11 oczek. Wtedy jednak sygnał do pogoni dała Magdalena Leciejewska. Jej skuteczne akcje sprawiły, że na 7 minut przed końcem meczu było już tylko 55:50. Pogoń Białej Gwiazdy trwała jednak w najlepsze, a po czterech punktach z rzędu Phillips było już 57:57. Kolejna akcja mogła okazać się kluczową dla losów meczu, bowiem dała krakowiankom... 5 punktów. Zza łuku trafiła bowiem Powell, a pod koszem Leuczankę faulowała Perostyjska. Białorusinka wykorzystała oba rzuty wolne, a wynik brzmiał w tym momencie 64:59.

Katarzynki nie zamierzały się jednak poddać, a gdy swoje punkty wywalczyła kapitan zespołu Emilia Tłumak był remis, a do końca meczu 47 sekund. W ostatnich dwóch akcjach podopieczne trenera Hernandeza nie potrafiły znaleźć drogi do kosza, a dwukrotnie zza łuku spudłowała w kluczowym momencie Powell. Niespodziewany sukces Katarzynek przypieczętowała celnymi wolnymi Magdalena Radwan i sensacja stała się faktem.

- Przygotowywałyśmy się do tego turnieju przez cały tydzień. Przyjechałyśmy tutaj wygrać ten mecz i to nam się udało - powiedziała po meczu najlepsza na parkiecie Vera Perostyjska. Bułgarska środkowa zapisała w tym meczu na swoim koncie 27 punktów i 11 zbiórek.

- Nie można wygrać meczu, w którym popełnia się 22 straty - ocenił pojedynek trener Hernandez. - Nie potrafiliśmy zatrzymać podkoszowych rywala i to one zapewniły im sukces, którego szczerze im gratuluję.

Wisła Can Pack Kraków - Energa Toruń 64:67 (19:14, 13:21, 10:16, 22:16)

Wisła Can Pack: Nicole Powell 14, Magdalena Leciejewska 12, Erin Phillips 12, Katarzyna Krężel 8, Jelena Leuczanka 8 (15 zb), Gunta Basko 4, Andja Jelavic 4, Paulina Pawlak 2.

Energa: Vera Perostyjska 27 (11 zb), Jelena Maksimovic 11, Alicia Gladden 9, Magdalena Radwan 7, Emilia Tłumak 4, Hajdana Radunovic 4, Veronika Bortelova 3, Lizanne Murphy 2, Agata Gajda 0, Natalia Małaszewska 0, Monika Krawiec 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×