Faworytem meczu był PGE Turów, który dotychczas dobrze radził sobie z drużyną z Winnego Grodu. W Zielonej Górze zgorzelczanie wygrali 73:69, a na własnym parkiecie w fazie grupowej Pucharu Polski 100:67. Gracze trenera Jacka Winnickiego po pasjonującym meczu wygrali ostatnio po dogrywce w Starogardzie Gd. z Polpharmą 93:90. Powrót do dobrej dyspozycji a także sensacyjna porażka Asseco Prokomu Gdynia w zaległym meczu z Kotwicą Kołobrzeg sprawiła, że przed PGE Turowem otworzyła się szansa zakończenia sezonu zasadniczego na pierwszym miejscu w tabeli. - Mamy duże szanse aby zająć pierwszą pozycję. Przed nami jeszcze jednak dużo ciężkiej pracy. W sezonie zasadniczym czeka nas pięć bardzo ważnych spotkań, ale nie wybiegamy za daleko w przyszłość. Skupiamy się na Zastalu - powiedział rozgrywający PGE Turowa Torey Thomas. Duże nadzieje przed spotkaniem miał też Zastal, który w Zgorzelcu mógł tylko zyskać.
PGE Turów chcąc wygrać z zespołem trenera Tomasza Jankowskiego przede wszystkim musiał powstrzymać Chrisa Burgess’a i Waltera Hodge’a, a więc liderów zespołu z Zielonej Góry. Ta sztuka graczom PGE Turowa w zupełności się udała. Zawodnicy trenera Jacka Winnickiego rozpoczęli mecz od prowadzenia 9:0 a dalszej części pierwszej kwarty kontrolowali wynik. Bardzo dobrze grał Ivan Zigeranović, który wrócił do meczowej dwunastki, tym razem kosztem obrońcy Michaela Kueblera.
- Mamy siedmiu graczy zagranicznych i musimy nimi rotować. Zasada jest prosta - trzeba być w dobrej dyspozycji na treningach, że się walczy i chce się grać. Wtedy zawodnik dostanie szansę, na tym to polega. Mamy zdrową rywalizację w zespole i tego się trzymamy - tłumaczył trener PGE Turowa Jacek Winnicki. Punkty dla miejscowych zdobywali jednak niemal wszyscy gracze, którzy pojawiali się na parkiecie. Zgorzelczanie zdominowali także walkę o zbiórki (w całym meczu 39:27) i pierwszą kwartę wygrali 25:16. Sytuacja nieco zmieniła się w drugiej kwarcie. Niesieni dopingiem swoich kibiców zielonogórzanie dzięki lepszej obronie zdołali wrócić do gry. W 17. minucie po rzutach wolnych Tomasza Gęsickiego był remis 34:34. Fakt powrotu Zastalu do gry wpłynął pozytywnie na zgorzelczan. Dzięki dwóm rzutom z rzędu z dystansu rozgrywającego kolejny świetny mecz Toreya Thomasa oraz wsadowi Konrada Wysockiego miejscowi ponownie odskoczyli na bezpieczny dystans i po dwóch kwartach wygrywali 52:38.
Po zmianie stron bardzo dobrze na parkiet wprowadził się Daniel Kickert. Australijczyk w ciągu niespełna 18 minut zdobył 16 punktów i miał 4 zbiórki. Gospodarze niemal cały czas kontrolowali mecz i w miarę upływu czasu grali coraz bardziej pod publikę. Świetnymi asystami popisywał się Torey Thomas (w całym meczu 13) a Bartosz Bochno m.in. zapisał na swoim koncie efektowny wsad.
Zgorzelczanie byli też świetnie dysponowani w rzutach z dystansu - trafili 13 razy na 19 oddanych rzutów.
- Nie tak sobie wyobrażałem spotkanie w Zgorzelcu. Niestety nie uniknęliśmy sytuacji, na którą uczulałem chłopaków. Graliśmy z trzykrotnym finalistą z ostatnich sezonów i jednocześnie drużyną, która ma aspiracje nie tylko medalowe. Nie jestem zadowolony z prezentowanego przez nas stylu. Nie udało nam się powstrzymać zespołowości drużyny ze Zgorzelca. Obawialiśmy się sytuacji, że kilku zawodników będzie punktowało. Nie szykowaliśmy się na konkretnego zawodnika, bo to wydawało mi się było bez sensu. PGE Turów ma dziesiątkę doskonałych graczy na każdej pozycji. Inna sprawa, że trójki które wpadały jedna po drugiej po dobrej z naszej strony obronie. To jest podobna sytuacja do tej z meczu z Polonią. Tym razem było jednak odwrotnie - powiedział po meczu szkoleniowiec Zastalu Tomasz Jankowski.
W drużynie z Zielonej Góry słabiej zagrał zwłaszcza Chris Burgess. - Nie chciałbym oceniać zawodników z osobna. W naszej drużynie są zawodnicy podstawowi, od których wymaga się lepszych występów. Niestety jeśli ci gracze nie pokazują tego co potrafią to wówczas mamy problem - skomentował trener zielonogórzan. - Założenia obronne były takie aby skoncentrować się na grze dwójkowej. Mieliśmy bronić sytuacje dwa na dwa. Chcieliśmy uniknąć zbytniej pomocy ze strony słabej i odrzucania. Niestety to się nie udało. Nawet nie zawsze pick&roll. Zbyt dużo przegraliśmy sytuacji jeden na jeden z Kickertem, Zigeranoviciem i Tomaszkiem. To nakręcało grę zespołu ze Zgorzelca - tłumaczył Tomasz Jankowski.
W zupełnie innych nastrojach był po meczu trener gospodarzy Jacek Winnicki. - Moi zawodnicy zagrali dzisiaj z pełnym zaangażowaniem i determinacją do samego końca meczu. W ważnych momentach zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, na tablicach, a także na wysokiej skuteczności. W całym meczu mieliśmy 23 asysty. To świadczy, że wygraliśmy jako zespół i wydaje mi się całkowicie zasłużenie - powiedział. Trener zespołu ze Zgorzelca studził jednocześnie nastroje. - Nigdy nie można mówić, że jest się zespołem kompletnym. Uczulamy się, że przed nami play-offy. To one będą oceną wszystkiego. Teraz jest bardzo ważny moment sezonu co widać na parkietach. Żadna z drużyn się nie oszczędza i walczy na 100 procent. Liga jest wyrównana i wiele zespołów ma szanse na dobry wynik. Nawet AZS Koszalin po zwycięstwie z Polpharmą walczy o play-offy. Sytuacja jest niejasna od pierwszego do ósmego miejsca, mimo że do końca sezonu zasadniczego jest mało czasu.
Trenerowi Winnickiemu wtórował obrońca PGE Turowa Bartosz Bochno. - Zagraliśmy naprawdę dobrze. W pierwszej połowie Zastal nas doszedł, ale potrafiliśmy szybko odskoczyć. Bardzo dobrze punktowaliśmy z dystansu, mieliśmy dużo asyst i mało strat. Teraz przed nami ciężkie wyjazdy. Dlatego wygrana z Zastalem podbuduje nasze morale. Zrobimy wszystko aby trzymać tą passę dalej - powiedział. Ostatecznie PGE Turów wygrał z Zastalem 99:73 i przesunął się w ligowej tabeli na sam szczyt.
PGE Turów Zgorzelec - Zastal Zielona Góra 99:73 (25:16, 27:22, 19:21, 28:14)
PGE Turów: Thomas 18 (4), Kickert 16 (1), Bochno 13 (3), Wysocki 12 (2), Jackson 12, Brkić 9 (3), Zigeranović 7, Gabiński 6, Tomaszek 4, Bukowiecki 2, Koljević 0.
Zastal: Hodge 13 (1), Kęsicki 13, Dłoniak 11 (1), Flieger 9 (2), D. Burgess 7, Chodkiewicz 6 (1), Maye 5 (1), Comagić 5, C. Burgess 4.