Starcie dwóch światów - zapowiedź meczu GKS Tychy - AZS Politechnika Warszawska

Zespoły z dwóch biegunów ligowej tabeli zmierzą się w sobotę przy Piłsudskiego - targany kłopotami organizacyjnymi GKS podejmie Politechnikę Warszawską.

W tym artykule dowiesz się o:

- Najważniejsze to skupić się i iść dalej - deklaruje w rozmowie ze SportoweFakty.pl szkoleniowiec stołecznych Inżynierów, Mladen Starcević. Jego zespół w poprzedniej kolejce doznał pierwszej w tym sezonie porażki przed własną publicznością - warszawiacy ustępowali Dąbrowie Górniczej przede wszystkim pod względem fizycznym, a trener po ostatnim gwizdku ubolewał nad niską mobilnością Kamila Pietrasa i Marka Kolowcy. Mecz zakończył się wynikiem 66:70, a przyjezdni szalę zwycięstwa przechylili na swoją stronę w ostatniej kwarcie.

Dla Politechniki była to piąta porażka w tym sezonie, Inżynierowie wciąż bezapelacyjnie przewodzą jednak ligowym rozgrywkom i na dobrą sprawę ledwie dwa zwycięstwa dzielą ich od zapewnienia sobie pierwszej pozycji na mecie fazy zasadniczej. - Tego miejsca już raczej nie stracimy, pewnie trzymamy je w rękach. Każdy następny mecz będzie jednak dla nas równie ciekawy i ważny, nie ma co kalkulować i wybierać, który jest bardziej, a który mniej istotny - zapowiada chorwacki szkoleniowiec. Jego zespół, obok meczu GKS-em, zagra jeszcze z Victorią, Zniczem i Rosą.

- GKS-u nie wolno lekceważyć - zdaje się tłumaczyć swoim zawodnikom Starcević

W pierwszej rundzie stołeczna ekipa pokonała u siebie zespół Tomasza Służałka 79:70, zwycięstwem wchodząc w nowy rok. Od tamtego momentu warszawiacy wygrali 8 z 11 spotkań, tyszanie bilans mają odwrotny. - Przed tygodniem wygrali w Wałbrzychu różnicą 20 punktów, my swoje spotkanie przegraliśmy, więc to oni mają nad nami teoretycznie przewagę - uśmiecha się Starcević. Drużyna Tomasza Służałka w poprzedniej kolejce większych problemów z ograniem Victorii nie miała, a bohaterem meczu był 22-letni Jacek Jarecki, który rzucił aż 27 punktów.

GKS jest zespołem nieobliczalnym. Po finansowych zawirowaniach z klubem rozstali się Mariusz Bacik, Wojciech Barycz, Mateusz Dziemba, Krzysztof Mielczarek, Piotr Pustelnik i Krzysztof Zarankiewicz. Tomasz Służałek - sprawca całego zamieszania - od pewnego czasu stara się zespół pozbierać, już teraz wiadomo jednak, że czeka go mordercza walka o utrzymanie. Na rozstawienie w play-out jego drużyna szans nie ma, rzecz więc idzie już tylko o jak najsumienniejsze przygotowanie do spotkań kwietniowych.

Sobotnie spotkanie w hali przy Piłsudskiego rozpocznie się o godzinie 18:00.

Źródło artykułu: