NBA: Byki nadal wygrywają. Knicks przerwali czarną serię

Chicago Bulls wygrali po raz ósmy z rzędu. Zespół z Wietrznego Miasta w ciągu sześciu ostatnich lat nie miał tak dobrej passy. Tym razem gorsi byli New Jersey Nets. Po trzech porażkach z rzędu wygrali New York Knicks.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

Byki aby pokonać swoich rywali musiały się sporo napocić. Gospodarze pomimo tego, iż w trzeciej kwarcie przegrywali już różnicą czternastu punktów zdołali wrócić do gry. W ostatniej odsłonie trzykrotnie doprowadzali do remisu. Spora w tym zasługa między innymi Brooka Lopeza, który spotkanie zakończył z dorobkiem 22 oczek.

Po raz ostatni wynik remisowy na tablicy świetlnej w Prudential Center na niewiele ponad cztery minuty przed końcem pojedynku (po 69). Właśnie w tym momencie skończyła się dobra gra miejscowych, którzy zupełnie oddali pole Bulls. Chicago do ostatniej syreny zdobyli 15 punktów, a stracili ich zaledwie 4.

- Mogliśmy zagrać o wiele lepiej - powiedział Deron Williams.

Liderem zwycięzców tradycyjnie był już Derrick Rose. Kandydat do nagrody MVP zaliczył 21 oczek oraz 4 asysty. Oprócz tego świetnie spisał się w obronie zatrzymując Williamsa. Obrońca Nets rzucił zaledwie 5 punktów (1/12 z gry), ale miał 11 asyst.

W składzie Chicago double - double (11pkt, 16zb) zanotował debiutant Omer Asik.

Nets przegrali po raz pierwszy od pięciu spotkań.

New Jersey Nets - Chicago Bulls 73:84 (20:24, 16:19, 14:17, 23:24)

Lopez 22 (8zb), Humphries 13 (16zb), Vujacić 13 (5as) - Rose 21, Deng 19, Korver 12

New York Knicks nie pozostawili Memphis Grizzlies żadnych złudzeń kto był lepszy. Kapitalne spotkanie rozegrał Toney Douglas (29pkt), który wyrównał klubowy rekord pod względem celnych trójek w jednym meczu (9). Takim osiągnięciem dotychczas mogli się poszczycić Latrell Sprewell i John Starks.

- Czułem się tak jakby nikt nie krył mnie. Rzucałem i wiedziałem, że trafię - powiedział jeden z bohaterów Knicks (9/12 w tym elemencie).

Cała drużyna z Big Apple trafiła aż 20 trójek.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, którą gospodarze wygrali 33:22 i dzięki temu przed ostatnim aktem meczu mieli osiemnastopunktową przewagę. Później podopieczni Mike'a D'Antoniego nieznacznie powiększyli dystans.

- Powiedziałem swojemu zespołowi, że jeśli zaczną trafiać z dystansu (Knicks - przyp. aut.) to bardzo ciężko będzie ich pokonać. Nie potrafiliśmy ich zatrztymać - stwierdził opiekun Grizzlies Lionel Hollins.

Dla pokonanych 16 punktów i 6 asyst miał Mike Conley.

New York Knicks - Memphis Grizzlies 120:99 (29:29, 30:22, 33:23, 28:25)

Douglas 29, Anthony 28, Billups 18 (8as) - Conley 17 (6zb), Arthur 15 (7zb), Randolph 14 (6zb), Allen 14

Pozostałe mecze:

Portland Trail Blazers - Cleveland Cavaliers 111:70(37:12, 27:22, 25:11, 22:25)

Aldridge 20 (11zb), Wallace 17 (6zb, 6as), Batum 14 (5as), Matthews 14 (7zb) - Sessions 14, Gibson 12, Harris 10

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×