Daria Mieloszyńska: Nie jestem jednak "cyborgiem"
"Didi" przed rozpoczęciem bieżących rozgrywek zdecydowała się zamienić CCC Polkowice na Lotos Gdynia. W Trójmieście polska skrzydłowa nie do końca może pokazać się nowym kibicom, bowiem w tym sezonie trapią ją kontuzje. W fazie play off ma już być jednak wszystko w porządku, a zawodniczka chce powalczyć o jak najwyższe cele ze swoją nową drużyną, w której pełni funkcję kapitana.
Krzysztof Kaczmarczyk
Na początku sezonu Daria Mieloszyńska mogła być nieco podłamana swoim wyborem, ale z biegiem czasu opinia na temat zamiany CCC Polkowice na Lotos Gdynia musiała się zmienić. Zespół bowiem zaczął grać zdecydowanie lepiej, gdy na ławce trenerskiej zasiadł Grek Georgios Dikaioulakos. Od tego czasu obrończynie mistrzowskiego tytułu jeszcze nie przegrały w Ford Germaz Ekstraklasie, a dodatkowo sięgnęły po Puchar Polski.
Czy gdyniankom uda się utrzymać tak dobrą passę i serię zwycięstw aż do samego końca rozgrywek? - Nie będzie miało wielkiego znaczenia ile spotkań wygrałyśmy w rundzie zasadniczej, jeśli w efekcie końcowym nasza ciężka praca nie zostanie wynagrodzona medalem. Każdy zespół, zawodniczka, czy trener ma to na uwadze i chociażby dlatego faza play-off jest najtrudniejszym pojedynkiem charakterów, talentów, silnej woli, determinacji, pewnie też trochę szczęścia - mówi w wywiadzie "Didi". Pochodząca z Poznania zawodniczka marzy, by w końcu sięgnąć po medal. Od powrotu z USA zdołała rozegrać w Ford Germaz Ekstraklasie trzy sezony i wszystkie kończyła na czwarty miejscu (raz z Super Pol Tęczą Leszno i dwukrotnie z CCC Polkowice).