Ermin Jazvin: Zagraliśmy tragicznie w czwartej kwarcie

Gdy zaraz na początku spotkania kontuzji doznał Cameron Bennerman, stało się jasne, że ktoś w szeregach Energi Czarnych Słupsk będzie musiał zastąpić Amerykanina w zdobywaniu punktów. Tym kimś, obok Jerela Blassingame’a, okazał się bośniacki środkowy Ermin Jazvin, który w całym spotkaniu uzyskał double-double. Nie ustrzegł jednak swojego zespołu od porażki.

- Moim zdaniem bardzo ważne dla losów spotkania było to, że szybko straciliśmy naszego lidera, gdyż od tamtego momentu zachwiana została nasza rotacja. Przez cały mecz musieliśmy grać w zmodyfikowanym ustawieniu i to na pewno odbiło się na ostatecznym wyniku spotkania - w ten sposób rozpoczyna swoją wypowiedź bośniacki środkowy Energi Czarnych Słupsk Ermin Jazvin na temat piątkowego starcia z Anwilem Włocławek.

Cameron Bennerman, bo o nim mowa, już na początku spotkania doznał groźnie wyglądającej kontuzji stawu kolanowego przy jednym z dynamicznych wejść na kosz. Zawodnik drużyny gości starł się z mierzącym 212 cm wzrostu Scottem Morrisonem tak niefortunnie, że jego kolano wygięło się w nienaturalny sposób. Kto wie czy uraz ten nie zakończy przedwcześnie sezonu dla Amerykanina.

Mimo to przyjezdni bardzo długo utrzymywali bliski dystans do gospodarzy, zaś w trzeciej kwarcie nawet objęli kilkupunktowe prowadzenie. Bardzo skutecznie grał rozpędzony do granic możliwości Jerel Blassingame i przed decydującą odsłoną słupszczanie wygrywali 50:45. - Przez trzydzieści minut graliśmy całkiem niezłą koszykówkę, co prawda większość czasu przegrywaliśmy, ale nieznacznie i dlatego w pewnym momencie byliśmy w stanie się przełamać i objąć prowadzenie. Niestety ostatnia kwarta w naszym wykonaniu była tragiczna, zgubiliśmy gdzieś koncentrację, Anwil z kolei zagrał bardzo dobrze i przegraliśmy ten mecz - dodaje Jazvin.

Doświadczony center był drugim, obok wspomnianego Blassingame’a, zawodnikiem, który wziął na siebie ciężar zdobywania punktów w obliczu kontuzji Bennermana. Bośniak zastąpił na parkiecie Bryana Davisa w 6. minucie meczu i już w pierwszej kwarcie zdobył sześć oczek i zebrał trzy piłki. Do przerwy natomiast powiększył swój dorobek o trzy kolejne punkty i dwie zbiórki i głównie dzięki niemu Czarni przegrywali tylko 28:31. - W pierwszej połowie grało mi się całkiem nieźle. Trener powiedział mi bym przede wszystkim zaangażował się w walkę na tablicach i tak też robiłem - tłumaczy środkowy słupskiej ekipy.

W pierwszej połowie Javzin spudłował tylko trzy próby spod kosza, lecz po zmianie stron nie było już tak dobrze. Bośniak zakończył co prawda całe spotkanie z double-double na koncie w postaci 15 punktów i 13 zbiórek, ale jego skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Ogółem trafił bowiem tylko 7 z 15 rzutów spod kosza. - Mam trochę pretensji do samego siebie, gdyż przestrzeliłem kilka otwartych rzutów spod kosza. A może gdybym dodał jeszcze z cztery punkty, wówczas wynik byłby na naszą korzyść? Kto wie... - zastanawia się center Energi Czarnych.

- Żeby wygrywać mecze w play-off, a to już był przedsmak tego, co niedługo będzie grane, musimy grać bardzo dobrze i w obronie, i w ataku. Myślę, że jako zespół jesteśmy w stanie prezentować się zdecydowanie lepiej niż podczas meczu z Anwilem, ale potrzebujemy do tego kilku rzeczy np. nie możemy gubić koncentracji, zapominać o obronie i grać indywidualnie. Wierzę, że jeszcze niejeden sukces przed nami - kończy swoją wypowiedź Jazvin.

Przegrana we Włocławku pokrzyżowała nieco szyki słupszczanom, którzy liczyli, że zwycięstwo w Hali Mistrzów zdecydowanie przybliży ich do trzeciego miejsca po sezonie zasadniczym. Teraz jednak podopieczni trenera Dainiusa Adomaitisa, oprócz tego, że muszą wygrać z Polonią Warszawa, będą patrzeć na to, co w dwóch ostatnich pojedynkach zrobią koszykarze Trefla Sopot. Jednakże jeśli ci wygrają dwa mecze, wówczas Czarnym nie pomoże nawet wysokie zwycięstwo stołecznym zespołem.

Źródło artykułu: