Justyna Grabowska: Wyniki nie do końca odzwierciedlały przebieg meczów

Zawodniczki Super Pol Tęczy Leszno miały nadzieję, że zdołają się mocno postawić drużynie Wisły Can Pack Kraków. Niestety dla nich okazało się jednak, że team spod znaku Białej Gwiazdy jest zdecydowanie poza ich zasięgiem. Krakowianki wygrały pewnie dwa mecze, a Tęczy pozostaje walka o miejsca 5-8.

Łącząc w parę pierwszą i ósmą drużynę po rundzie zasadniczej zawsze zdecydowanym faworytem będzie lider. Leszczynianki chciały jednak pokazać się z jak najlepszej strony w starciu z Wisłą Can Pack Kraków. Team spod Wawelu nie pozostawił jednak wątpliwości, że jest zespołem poza zasięgiem Super Pol Tęczy. Krakowianki wygrały we własnej hali 75:44, a awans do półfinału przypieczętowały wygrywając potyczkę wyjazdową 86:68.

Czy zatem porażki 31 i 18 punktami to rzeczywista różnicą pomiędzy drużynami z Leszna i Krakowa? - Uważam, że na tyle, na ile miałyśmy sił, starałyśmy się walczyć - mówi Justyna Grabowska, rzucająca leszczyńskiego zespołu. - Co do wyników myślę, że nie do końca odzwierciedlają one przebieg meczów. Na pewno jednak brakowało nam skuteczności, dlatego tak to wygląda.

Justyna Grabowska starająca się powstrzymać Andję Jelavic

Wisła Can Pack Kraków to główny pretendent do mistrzowskiego tytułu. Niektórzy liczyli zatem, że pod presją krakowianki mogą mieć jakieś problemy z przejściem pierwszego rywala w play-off. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a zespół spod znaku Białej Gwiazdy dał popis koszykówki. W pokonanym obozie nie ma jednak powodów do paniki, a i pozytywne rzeczy zostały dostrzeżone.

- Cieszy na pewno to, że potrafiłyśmy przez dłuższy czas stawić opór takiemu silnemu zespołowi i pokazać fajny basket. Tak doświadczony zespół, jakim jest Wisła, wykorzystał wszystkie nasze błędy - ocenia popularny Wróbel. - Cóż to tylko sport, w którym raz się przegrywa raz wygrywa. Teraz to już przeszłość i czas na kolejne mecze. Może za rok się uda? (śmiech)

Po przegranej ćwierćfinałowej rywalizacji z Wisłą Can Pack zawodniczki z Leszna czeka rywalizacja o miejsca 5-8. Już w piątek podopieczne Jarosława Krysiewicza rozpoczną rywalizację z Matizolem Liderem Pruszków. Z podwarszawską drużyną w sezonie zasadniczym Tęczy wygrać się nie udało. Teraz ma być jednak inaczej.

- Wierzę, że uda nam się pokonać Pruszków. W pierwszym meczu zabrakło szczęścia... W drugim zagrałyśmy natomiast słabo... Teraz jestem jednak pełna optymizmu i wiary w nasze umiejętności. Zrobimy wszystko by obydwa mecze zakończyć wygraną. Plusem może być fakt, że zaczynamy rywalizację we własnej hali - ocenia sprawę Grabowska, która przed bieżącymi rozgrywkami trafiła do Tęczy z ŁKS-u Siemens AGD Łódź.

Pruszkowski Lider to jednak największa pozytywna rewelacja tegorocznych rozgrywek. Pruszkowianki miały swoje szanse na pokonanie w ćwierćfinale Lotosu Gdynia, ale ostatecznie wygrane wymknęły się z rąk. Co będzie dla leszczynianek kluczem do pokonania Lidera? - Wydaje mi się, że kluczem będzie powstrzymanie Amerykanek. My natomiast musimy zagrać zespołowo i będzie dobrze - wyjawia z uśmiechem tajemnicę sukcesu w starciu z Liderem Grabowska.

Koszykarki Super Pol Tęczy mają na końcówkę sezonu jasno określony cel. - Chcemy zakończyć rozgrywki na piątym miejscu! - przekonuje Wróbel. Czy sztuka ta uda się podopiecznym trenera Krysiewicza? Bardzo dużo w tym temacie wyjaśni się już podczas pierwszego starcia z Liderem, które odbędzie się w piątek w leszczyńskiej hali Trapez.

Komentarze (0)