Przedłużyć nadzieję na obrone tytułu - zapowiedź meczu Lotos Gdynia - Wisła Can Pack Kraków

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mistrzynie Polski nie mają już miejsca na błędy. Po dwóch meczach w półfinałowej serii przegrywają 2:0, a rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Podopieczne Georgiosa Dikaioulakosa muszą zatem znaleźć receptę na ogranie Wisły Can Pack Kraków. Zadanie z pewnością nie jest łatwe, bowiem rywal to klasa sama w sobie, ale jak pokazały pierwsze mecze, z pewnością jest w zasięgu gdynianek. W piątkowy wieczór koszykarki Lotosu zrobią zatem wszystko, żeby ograć rywala.

- Jechaliśmy do Krakowa po dwa zwycięstwa, a nie udało się odnieść ani jednego. Mam jednak nadzieję, że uda się powrócić pod Wawel na decydujące starcie w tej serii - mówi Georgios Dikaioulakos, szkoleniowiec Lotosu Gdynia. Żeby tak się stało, obrończynie tytułu nie mogą się potknąć się we własnej hali. Czy to jest możliwe? Z pewnością tak, bowiem już pod Wawelem gdynianki pokazały, że ani Wisła Can Pack, ani liczne osłabienia im nie straszne.

Optymizmu w szeregach zawodniczek z Trójmiasta po raz kolejny nie brakuje. - Musimy zagrać po swojemu i jeśli nam się to uda, to wygramy - przekonuje Milka Bjelica, która w pojedynkę toczy heroiczne boje z całą koalicją podkoszowych koszykarek Białej Gwiazdy. Gdynianki pod Wawelem również grały po swojemu, ale to nie wystarczyło do chociażby jednej wygranej. W obu meczach w ostatnich minutach dawało bowiem znać zmęczenie, wszak nie można porównać ławki Wisły Can Pack, ze szpitalem na tej w Lotosie.

Lista kontuzjowanych mogła się jeszcze powiększyć, gdyż w końcowych minutach drugiego meczu Ketia Swanier po jednej z akcji padła na parkiet, z którego nie potrafiła się podnieść. Uraz okazał się jednak mniej poważny, niż przypuszczano. - Ketia ma rozcięcie w wewnętrznej części jamy ustnej. Uraz na szczęście nie jest tak poważny. Martwi jednak coś innego.. - komentuje Dikaioulakos. Sama zawodniczka krótko ucina spekulacje. - Wszystko jest OK! - dodaje Amerykanka.

Erin Phillips w Gdyni będzie chciała poprowadzić tym razem inną polską drużynę do finałów Ford Germaz Ekstraklasy. Z Lotosem w sezonie 2009/2010 się udało. Czy uda się w tym z Wisłą Can Pack Kraków?

W obozie krakowskim po wygranych dwóch meczach przed własną publicznością panuje radość z prowadzenia w serii. - Prowadzimy 2:0 i taki był nasz plan na pierwsze dwa mecze we własnej hali - mówi Jose Ignacio Hernandez, trener Wisły Can Pack Kraków. O ile zwycięstwa z pewnością muszą cieszyć, o tyle styl już trochę mniej, bowiem spodziewano się nieco łatwiejszej przeprawy z tak osłabionym rywalem. Hiszpan ma jednak nadzieję, że w Gdyni będzie inaczej i uda się rozegrać dobre zawody, które pozwolą zapewnić awans. - Jedziemy do Gdyni po wygraną. Zdajemy sobie sprawę, że łatwo nie będzie, ale chcemy jak najszybciej zakończyć tą serię- dodaje.

W pierwszych dwóch meczach defensywie Lotosu udało się nieco wyłączyć z gry Erin Phillips, która po dwóch przeciętnych spotkaniach będzie się chciała z pewnością zrehabilitować. Pojedynki w Gdyni z pewnością będą dla tej zawodniczki specyficzne. To właśnie przecież z Lotosem święciła mistrzostwo Polski w poprzednim sezonie, a sama odebrała statuetkę MVP serii. - To z pewnością nie będzie dla nas łatwe spotkanie i jesteśmy przygotowane na to, że będzie jeszcze trudniej w porównaniu z meczami we własnej hali - przekonuje Australijka. - Mamy pewien komfort, ale musimy nadal być niezwykle skoncentrowane, żeby zakończyć tą serię.

Koszykarki spod znaku Białej Gwiazdy nie mają wątpliwości, że chcą jak najszybciej zakończyć serię i awansować do finału. Zdają sobie również sprawę, że 2:0 to jeszcze nie koniec rywalizacji. - Bardzo się cieszymy, że prowadzimy 2:0, ale potrzebujemy trzech zwycięstw. Trzeba się skupić na najbliższym, piątkowym meczu. Na świętowanie przyjdzie czas jeśli awansujemy - ocenia na łamach oficjalnej strony klubu Ewelina Kobryn, kapitan Wisły Can Pack.

Lotos Gdynia - Wisła Can Pack Kraków / piątek, godz. 20:15

Źródło artykułu: