Po obiecującym poprzednim sezonie, w którym jako beniaminek Spójnia zajęła szóstą lokatę w Stargardzie Szczecińskim liczyli na poprawę tego wyniku. Nowy układ sił, jaki wytworzył się w I lidze zweryfikował te plany. - Mieliśmy ten sezon zakończyć w czwórce, ale po słabym początku Naszym celem było wejście do play off - wyjaśnia szkoleniowiec Spójni, Tadeusz Aleksandrowicz. - To nie znaczy, że już się zadowoliliśmy. Mam nadzieję, że powalczymy z Politechniką - dodaje "Aleks".
Od jego powrotu do Stargardu Spójnia wygrała czternaście z dwudziestu trzech spotkań. - Myślę, że nasze miejsce jest w granicach siódmej - dziewiątej lokaty. Moglibyśmy być o jedną pozycję wyżej. Trzeba dalej ciężko pracować, żeby podnieść poziom tego zespołu - ocenia potencjał swojej drużyny, której oprócz zaciętych, lecz pechowych spotkań z czołówką przytrafiło się też kilka wpadek.
Teraz stargardzcy koszykarze szykują się do pierwszego starcia z warszawską Politechniką. Mimo, że obie drużyny w tabeli dzieli przepaść to w praktyce może być to jeden z ciekawszych pojedynków I rundy play off. Swój optymizm stargardzianie upatrują w spotkaniach z rundy zasadniczej. Na własnym parkiecie Spójnia była o krok od pokonania lidera przegrywając ostatecznie punktem. Podobnej walki Aleksandrowicz spodziewa się w sobotnim starciu. - Faworytem nie jesteśmy, ale na pewno będziemy chcieli pokazać lwi pazur. Mam nadzieję, że będziemy tak samo przygotowani, jak na mecz w rundzie zasadniczej, w którym dobrze zagraliśmy.
Walkę o zwycięstwo obiecuje również kapitan, Wiktor Grudziński, który wierzy, że w play off górą będzie doświadczenie. - Położymy wszystkie swoje pokłady sił, żeby w Warszawie wygrać pierwszy mecz. Myślę, że nie jesteśmy na straconej pozycji. Politechnika to młody zespół, mniej doświadczony od nas i w tym upatruję szanse na zwycięstwo.
Czy Spójnia rzeczywiście może tryumfować w stolicy? Statystyki dla drużyny z Pomorza Zachodniego są bezlitosne. Ósma ekipa sezonu zasadniczego wygrała tylko sześć z piętnastu wyjazdowych spotkań, podczas, gdy Politechnika tylko raz poległa na swoim parkiecie. Dwa punkty z Warszawy wywiózł jedynie wicelider z Dąbrowy Górniczej. - Przez cały przedmeczowy tydzień wpajamy sobie wiarę w zwycięstwo, bo bez tego nie ma sportu - ucina Aleksandrowicz. - Z wielkim szacunkiem podchodzimy do Politechniki, która miała najrówniejszy sezon ze wszystkich zespołów. Z drugiej strony mamy świadomość, że play off rządzi się swoimi prawami. Już nie jedna niespodzianka była w historii koszykówki. Nie raz zdarzało się, że niżej notowany zespół wygrywał i później awansował do TBL - dodaje Grudziński.