Od początku spotkania Resovia zdominowała rywali. Koszykarze Stali Stalowa Wola byli zagubieni w swoich poczynaniach, a większość ich akcji kończyła się niecelnymi rzutami. Po trzech minutach gry rzeszowianie prowadzili ze ?Stalówką? aż 15:2! Przewaga miejscowych ciągle rosła. Przy stanie 23:4, trener gości, Bogdan Pamuła, wziął czas, który poskutkował skuteczniejszą końcówką Stali. Mimo tego, pierwsza kwarta zakończyła się, zasłużonym i wysokim, prowadzeniem Resovii 27:11. Znakomicie dysponowany na początku meczu był Piotr Ucinek, zdobywca 11 punktów. - Pierwsza kwarta, która była znakomita w wykonaniu Resovii i zaważyła na wyniku w całym meczu - powiedział reprezentant Stali, Bartłomiej Szczepaniak, który w poprzednim sezonie reprezentował rzeszowski klub.
W drugich dziesięciu minutach obraz gry znacząco nie uległ zmianie. Rzeszowianie w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, na niewiele pozwalając Stali. Wystarczy powiedzieć, że zawodnicy ze Stalowej Woli, w pierwszych dwudziestu minutach gry, nie oddali ani jednego celnego rzutu za trzy punkty. Do tego prezentowali dosyć mizerną skuteczność rzutów za dwa punktu oraz słabo wykonywali ?osobiste?. - Nasz rzut za trzy punkty właściwie nie istniał, a jest to przecież nasza domena - analizował Szczepaniak. Rzeszowianie natomiast przeprowadzali efektowne i skuteczne akcję, raz po raz punktując Stal. Po dwudziestu minutach gry na tablicy widniał rezultat 50:25. - Myślę, że ?głód? koszykówki sprawił, że w pierwszej połowie tak zdemolowaliśmy Stalową Wolę - powiedział trener Resovii - Grzegorz Wiśniowski. - Przespaliśmy początek meczu. Na dziewięć rzutów za trzy punkty w pierwszej połowie, ani jeden nie doszedł celu. Resovia natomiast wykorzystała wszystkie swoje atuty; mowa tu o skuteczności rzutów za trzy, czy też wielu kontrach - mówił z kolei szkoleniowiec gości.
Zupełnie inny przebieg, niż pierwsze dwie kwarty, miała odsłona trzecia. Stal, nie mając nic do stracenia, zaczęła śmielej atakować, co przyniosło wymierny efekt w postaci wyrównanej walki z gospodarzami. Po czterech minutach przedostatniej kwarty na tablicy widniał rezultat 64:41. Od tego momentu na parkiecie zapanował swoisty chaos. Obie drużyny były nieskuteczne i notowały sporo strat. Jedyne punkty, do końca trzeciej odsłony, zdobyła Stal, doprowadzając do rezultatu 64:43.
Przed ostatnią kwartą nikt nie spodziewał się, że w meczu pomiędzy Resovią a Stalą, będą jeszcze jakiekolwiek emocje. A jednak. Stalowowolanie, od początku czwartej części, przejęli inicjatywę i nadawali ton grze. Resovia zupełnie stanęła, jakby liczyła na to, że ten mecz sam się wygra. - Już tradycyjnie w nasza grę wkradł się mały zastój. Stalowa wola nas mocno w tym czasie punktowała - analizował Wiśniowski. Na pięć minut przed końcem meczu ?Stalówce? udało się doprowadzić do rezultatu 68:58, w czym największa zasługa Adama Lisewskiego. Końcówka jednak należała do Resovii, która, głównie dzięki Ucinkowi i Piotrowi Misiowi, nie tylko obroniła przewagę, ale również ją powiększyła. Rzeszowianie pokonali Stal 84:66. - Druga połowa była lepsza w naszym wykonaniu, niż pierwsze dwadzieścia minut. Nie pozwoliło nam to jednak odnieść zwycięstwa. Był moment, że udało się trochę dojść przeciwnika, ale przez indywidualne błędy, nie daliśmy rady Resovii. Mogę tylko kolegom z Rzeszowa pogratulować sukcesu - powiedział po meczu Szczepaniak. - Mogliśmy zdobyć więcej punktów, ale ja przed meczem brałem w ciemno zwycięstwo, nawet jednym punktem - mówił zadowolony trener gospodarzy.
Resovia Millenium Rzeszów - Stal Stalowa Wola 84:66 (27:11, 23:14, 14:18, 20:23)
Resovia: P. Ucinek 25 (4x3), P. Miś 18, M. Szczytyński 16, M. Wójcik 9 (3x3), M. Baran 8, K. Szpyrka 8, P. Rynkiewicz 0, D. Rusin 0
Stal: P. Pydych 14, A. Lisewski 10, B. Szczepaniak 9 (1x3), R. Prawica 9 (1x3), J. Jarecki 8 (1x3), M. Nikiel 8, R. Partyka 8