Pierwsze dwa mecze w tej serii półfinałowej, które odbyły się w poprzedni weekend w Krakowie, dostarczyły wielkich emocji. W obu jednak z triumfu cieszyć mogły się zawodniczki Wisły Can Pack. Tym samym do awansu do wielkiego finału potrzebna jest jeszcze tylko jedna wygrana.
- Byłyśmy bardzo szczęśliwe, że udało nam się wygrać oba mecze - przekonuje Ewelina Kobryn, kapitan Białej Gwiazdy. - Aktualnie jest 2:0 dla nas i przed nami trzeci mecz w Gdyni. Chcemy zakończyć rywalizację na trzech spotkaniach, ale zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Żeby wygrać w Gdyni musimy zagrać tak jak w pierwszych dwóch meczach i poprawić się na dystansie, wtedy nie będzie problemu ze zwycięstwem.
Trudno się nie dziwić takim słowom i takiemu podejściu, bowiem wydaje się, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują właśnie na trzecie z rzędu zwycięstwo teamu spod Wawelu. Lotos już w Krakowie miał ogromne problemy kadrowe, a po powrocie do Trójmiasta okazało się, że do i tak długiej już listy kontuzjowanych dołączyła jeszcze Ketia Swanier. To wszystko niesamowicie komplikuje szanse gdynianek na pozostanie w grze.
W obozie Białej Gwiazdy natomiast w tym temacie wszystko jest w najlepszym porządku. - Wszyscy są zdrowi i nikt nie narzeka na urazy! - cieszy się hiszpański sztab szkoleniowy Wisły Can Pack. - Nie ma żadnych kontuzji. Oczekujemy w Gdyni kolejnego ciężkiego spotkania, ale robimy wszystko, żeby w piątek wygrać i zakończyć półfinałową serię właśnie tutaj w Gdyni.
Po pierwszych dwóch półfinałowych meczach Jordi Aragones mógł odetchnąć z ulgą, gdyż Wisła Can Pack wygrała dwukrotnie
Jose Ignacio Hernandez i Jordi Aragones mieli zatem pełen komfort przygotowując zespół do tego ważnego meczu. Wszystkie zawodniczki brały udział w zajęciach i wszystkie są w pełni zmobilizowane i skoncentrowane na realizacji swojego celu. W pierwszych dwóch meczach z Lotosem nieco poniżej oczekiwań w ofensywie spisała się Erin Phillips, ale trenerzy są zadowoleni z jej gry.
- Erin pomogła nam bardzo dużo w tych pierwszych meczach - przekonuje Aragones, asystent Hernandez. - Jej praca w defensywie jest niesamowita, a to bardzo ważne dla naszej całej drużyny. Australijka toczy niesamowite boje m.in. z Monicą Wright i o ile w pierwszym meczu górą była zdecydowanie Amerykanka, o tyle w drugim Phillips pokazała już klasę. Teraz zawodniczka z Antypodów wróci do Gdyni, gdzie w poprzednim sezonie świętowała mistrzostwo Polski oraz tytuł MVP finałów, aby ten sam Lotos nie zdołał obronić tytułu.