To był mecz walki - relacja ze spotkania Energa Czarni Słupsk - Polpharma Starogard Gdański

W pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu Energi Czarnych Słupsk z Polpharmą Starogard Gdański padł wynik 84:75. Po dwudziestu minutach można było się spodziewać wysokiego zwycięstwa gospodarzy, jednak nic bardziej mylnego - Polpharma zagrała tak jak przystało na widowisko pokroju fazy play-off i walka o korzystny rezultat trwała do ostatnich sekund.

Mimo tego, że szlagierowym pojedynkiem ćwierćfinałów mianowane zostały spotkania Treflu Sopot z Anwilem Włocławek to także liczono, że w starciach pomiędzy Energą Czarnymi a Polpharmą będzie można zobaczyć niezłe widowisko. Oczekiwania się spełniły i piątkowe, pierwsze spotkanie, było bardzo emocjonujące i dramatyczne do ostatniej syreny.

W pierwszej kwarcie nie można było nie zauważyć wyraźnej przewagi Energi Czarnych Słupsk, którzy pod wodzą Jerela Blassingame grali rewelacyjnie. Sam Amerykanin spisywał się wyśmienicie w akcjach ofensywnych, jednak jego dyspozycja w obronie pozostawiała wiele do życzenia. Jedynym zawodnikiem Polpharmy, który starał się w jakikolwiek sposób powstrzymać rozpędzonych podopiecznych Dainiusa Adomaitisa był Michael Hicks, który rzucił osiem punktów z czego 2/2 zza linii 6,75.

Drugie dziesięć minut gry to popis Ermina Jazvina. Bośniak, zgodnie z przedmeczowymi prognozami, zdominował grę podkoszową. Przy świetnej postawie zawodnika "Czarnych Panter" widoczne były braki Adama Metelskiego. Gdy na parkiecie pojawił się William Avery, zawodnik który ma za zadanie zastąpić kontuzjowanego Camerona Bennermana, Czarni zaczęli odchodzić swoim rywalom na około dziesięciopunktową przewagę. - Pod nieobecność Bennermana cały zespół naszych rywali spisał się znakomicie - przyznał Zoran Sretenović, trener Polpharmy. Do przerwy na tablicy świetlnej widniał wynik 44:30.

Początek drugiej połowy to jakby odmienna historia. Błędy, które w pierwszych dwudziestu minutach popełniali przyjezdni nagle zaczęły ukazywać się wśród zawodników Energi Czarnych, co konsekwentnie wykorzystywali zawodnicy Polpharmy. Czternastopunktowa przewaga gospodarzy w kilka minut zmniejszyła się o dziesięć oczek i gra jakby zaczęła się od nowa. Na szczęście dla słupszczan na minutę przed końcem kwarty przebudził się Mantas Cesnauskis, kapitan drużyny, który dorzucił cztery oczka i ostatecznie po trzeciej ćwiartce Czarni mieli ośmiopunktową przewagę.

Ostatnia kwarta przyniosła ze sobą wiele emocji. Gdy Energa Czarni Słupsk mieli szesnastopunktową przewagę wydawało się, że do końca spotkania nic się już nie zmieni i gospodarze pewnie wygrają pierwszą potyczkę. Jednak nie było tak łatwo. Starogardzianie się obudzili i dzięki swojej odwadze, którą przekładali na meczowe decyzje, ponownie zbliżyli się na cztery punkty do rywala. W ostatnich minutach spotkania klasę pokazał Wojciech Szawarski i to głównie dzięki jego decyzjom w końcówce słupszczanie przypieczętowali zwycięstwo.

- W naszej drużynie jest prawdziwy team spirit i wszystko tak, jak musi być - przyznał po spotkaniu zadowolony Dainius Adomaitis, trener Energi Czarnych Słupsk.

Energa Czarni Słupsk - Polpharma Starogard Gdański 84:75 (23:15, 21:15, 18:24, 22:21)

Energa Czarni: Mantas Cesnauskis 16, Zbigniew Białek 14, Bryan Davis 13, Wojciech Szawarski 12, William Avery 11, Jerel Blassingame 8, Paweł Leończyk 6, Erim Jazvin 4, Krzysztof Roszyk 0, Patryk Przyborowski 0.

Polpharma: Deonta Vaughn 15, Michael Hicks 14, Robert Skibniewski 14, Brian Gilmore 9, Kamil Chanas 9, Kirk Archibeque 9, Adam Metelski 3, Uros Mirkovic 2, Tomasz Cielebąk 0.

Komentarze (0)