Astoria nie potrafiła sprawić niespodzianki i najlepiej prezentowała się w pierwszych kwartach. Bliższa sukcesu była w sobotę, kiedy przed dużą przerwą prowadziła 32:21. Co ciekawe, w obu meczach więcej punktów dla bydgoskiej drużyny zdobyli rezerwowi niż gracze podstawowej piątki. - Szkoda, że nie wygraliśmy w sobotę, bo była większa szansa. Przecież wygrywaliśmy już chyba 16 punktami, w niedzielę prowadziliśmy różnicą 11 punktów. Zawsze w tych drugich połowach nie dajemy rady. Start to bardzo waleczny przeciwnik - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Dorian Szyttenholm.
W pierwszym starciu podopiecznym Jarosława Zawadki mocno dał się we znaki Michał Sikora. 31-letni rozgrywający zdobył 17 punktów, dołożył do tego 8 asyst i wymusił aż 12 fauli! Koszykarze Astorii w niedzielę zamierzali więc szczególnie utrudnić mu życie, mimo to kapitan Startu rozegrał kolejne dobre zawody. - Mieliśmy taki pomysł, żeby wypuścić młodego gracza, aby zmęczyć Sikorę, ale to jest doświadczony zawodnik. To na pewno nie było żadne wyjście, bo zagrał na swoim poziomie - przyznaje 28-letni skrzydłowy.
Szyttenholm toczył wiele pojedynków z Przemysławem Łuszczewskim. Obaj zawodnicy grali z olbrzymim zaangażowaniem. Jedno z takich starć kosztowało koszykarza Startu wybity ząb. - Z Przemkiem Łuszczewskim starłem się na boisku, on stracił zęba. Ja po prostu walczyłem. To jest dla mnie kolega, ale na boisku nie ma przyjaźni. Chciałem walczyć i wyszło, jak wyszło... Nie zrobiłem tego specjalnie. Po prostu taki mam charakter, że walczę - tłumaczy wychowanek Astorii.
Bydgoską drużynę czeka trudne zadanie odwrócenia losów rywalizacji w fazie play-out. Tylko dwa zwycięstwa na własnym terenie przedłużą jej nadzieję na utrzymanie. Problem w tym, że Astoria przegrała wszystkie mecze z Olimpem Startem w obecnym sezonie. - Powalczymy u siebie. Jeżeli wygramy dwa razy, to wrócimy do Lublina. A wtedy do trzech razy sztuka - uważa Szyttenholm.