Efekt motyla, walka trwa dalej - relacja z meczu Polpharma Starogard Gdański - Energa Czarni Słupsk

Zoran Sretenović desygnował na parkiet sensacyjny duet podkoszowych, ale decyzja okazała się słuszna. Adam Metelski i Uros Mirković zagrali koncertowo, poprowadzili Polpharmę do pierwszego zwycięstwa w ćwierćfinale play-off nad Energą Czarnymi. Starogardzianie pozostają więc w walce o półfinał, ale w rywalizacji do trzech wygranych nadal prowadzą (2-1) słupszczanie.

Taktyka starogardzian zupełnie nie sprawdziła się w Słupsku, toteż nic dziwnego, że trener Zoran Sretenović głowił się nad nowymi, efektywniejszymi rozwiązaniami. I wymyślił nieznane dotąd ustawienie pod tablicami. W wyjściowej piątce Kociewskich Diabłów znaleźli się Uros Mirković i Adam Metelski (zastąpili Tomasza Cielebąka i Kirka Archibeque). Serbski skrzydłowy w tym sezonie wielokrotnie już zawodził, zaś Polak właściwie był "przyspawany" do ławki rezerwowych, rzadko otrzymywał szansę.

Niepoprawni optymiści, fanatyczni zwolennicy Polpharmy w roszadach podkoszowych mogli upatrywać przemiany zespołu. Tymczasem Sretenović rzeczywiście miał nosa. Duet wysokich graczy gospodarzy od początku spisywał się znakomicie. Mirković i Metelski grali z ogromną determinacją, chcieli nie tylko za wszelką cenę wygrać z Energą Czarnymi, ale też pokazać, iż nie są tylko uzupełnieniem składu.

To im się udało perfekcyjnie. Można wręcz powiedzieć, że to oni poprowadzili zdobywców Pucharu Polski do pierwszego zwycięstwa w ćwierćfinale play-off. Na ustach wszystkich znalazł się serbski podkoszowy, który po przerwie był bezbłędny. Mirkovicia zatrzymać tego dnia się po prostu nie dało, słupszczanie przez całe zawody nie znaleźli recepty na jego zabójcze półhaki, ale i groźne rzuty z półdystansu i zza łuku. Serb zdobył po przerwie aż 17 punktów, a łącznie na swoje konto zapisał aż 23 "oczka", ustanawiając w ten sposób swój rekord na polskich parkietach.

Koszykarze Dainiusa Adomaitisa po innowacyjne sposoby nie sięgnęli. Przyjęli identyczne założenia jak w dotychczasowych dwóch meczach. Próbowali znowu napędzać szybkie kontry, ale nie było ich z czego uformować. W obronie nie zbierali zbyt wielu piłek, a z wymuszaniem błędów nie było już tak łatwo. Wprawdzie kilkakrotnie pomknęli do ofensywy i zapisali na swoje konto łatwe oczka, lecz była to kropla w morzu potrzeb.

Goście nie potrafili w pełni wykorzystać dobrej gry pod atakowaną tablicą. Mimo że zbierali i ponawiali akcje, niewiele z tego wynikało. Kilkakrotnie obejmowali prowadzenie, niepewnie nawet uciekali starogardzianom, ale brakowało konsekwencji, żelaznej dyscypliny. Chociażby w obronie, gdzie słupszczanie zaczęli grać agresywnie dopiero w momencie, kiedy tracili grunt pod nogami i byli zmuszeni wnieść coś nowego.

Czarne Pantery wytrzymały tylko dwadzieścia minut rywalizacji na niezłym poziomie. Prawdopodobnie męki przyjezdnych rozpoczęłyby się jeszcze szybciej, gdyby nie skuteczny Jerel Blassingame, który toczył efektowny bój z Michaelem Hicksem. Po pierwszej połowie indywidualnie lepiej wypadł ten drugi, ale na prowadzeniu był ten pierwszy. Na koniec meczu więcej punktów uzbierał Blassingame, lecz zwycięstwo świętował Hicks.

Brązowi medaliści po raz pierwszy od dłuższego czasu zagrali dobre zawody. W ekipie Sretenovicia widać było mobilizację, zarazem pomysł. Robert Skibniewski nie musiał przebijać się stado obrońców, żeby w końcu z trudem znaleźć partnera. Zawodnicy bez piłki byli ruchliwi, świetnie wypracowywali sobie dogodne pozycje. W obronie widać było wyraźną poprawę, w szczególności w drugiej połowie. Między innymi właśnie ze szczelnego bloku defensywnego wynikała gorsza skuteczność Energi Czarnych.

- Mogę powiedzieć, że był to nasz dobry mecz. Jeszcze raz pokazaliśmy, że jeżeli gramy mocno w obronie, to gramy lepiej w ataku i możemy wygrywać - powiedział na konferencji prasowej Sretenović.

Podopieczni Adomaitisa okazji do zapewnienia sobie półfinału Tauron Basket Ligi nie wykorzystali, zresztą na własne życzenie. Tym samym w środę w stolicy Kociewia dojdzie meczu numer cztery. Początek o godz. 20.30. Transmisję przeprowadzi TVP Sport.

Polpharma Starogard Gdański - Energa Czarni Słupsk

82:69

(20:23, 19:17, 16:8, 27:21)

Polpharma: Uros Mirkovic 23, Michael Hicks 14, Deonta Vaughn 12, Robert Skibniewski 10, Adam Metelski 8, Kirk Archibeque 6, Brian Gilmore 3, Tomasz Cielebąk 3, Marcin Dutkiewicz 2, Karol Szpyrka 1, Kamil Chanas 0, Szymon Radomski 0.

Energa Czarni: Jerel Blassingame 25, Paweł Leończyk 12, William Avery 8, Bryan Davis 6, Ermin Jazvin 5, Zbigniew Białek 3, Wojciech Szawarski 3, Patryk Przyborowski 3, Krzysztof Roszyk 2, Mantas Cesnauskis 2, Hubert Pabian 0.

Stan rywalizacji: 2:1 dla Energi Czarnych Słupsk

Komentarze (0)