W tak wyrównanych spotkaniach liczy się każdy punkcik - komentarze po meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot

Anwil Włocławek przegrał po morderczej walce z Treflem Sopot w trzecim meczu ćwierćfinałowej rywalizacji play-off Tauron Basket Ligi 75:79. Dzięki temu zwycięstwu goście objęli prowadzenie 2-1 w serii i by awansować dalej, potrzebują już tylko jednej wygranej. Na konferencji prasowej trenerzy obu drużyn wypowiedzieli się na temat spotkania. Głos zabrali także zawodnicy: Bartosz Diduszko z Anwilu i Filip Dylewicz z Trefla.

Karlis Muiznieks (trener Trefla Sopot): Po pierwsze, chciałbym powiedzieć, że dzisiejszy mecz był bardzo interesujący i ciężki. Nigdy nie jest łatwo grać we Włocławku ze względu na ogromny doping, dlatego chciałbym podziękować grupce naszych fanów, którzy przyjechali tutaj z nami by nas wspierać. Co do meczu - był on bardzo wyrównany, każdy zespół miał swoje wzloty i upadki, raz my prowadziliśmy, raz Anwil i tak to wyglądało. Ostatecznie wygraliśmy dzięki małym rzeczom, które zrobiliśmy w dogrywce, np. trafialiśmy kluczowe rzuty.

Emir Mutapcić (trener Anwilu Włocławek): Myślę, że obie drużyny zagrały dzisiaj bardzo dobre zawody. Jeśli spojrzy się w statystyki to bez problemu można zobaczyć dlaczego dzisiaj przegraliśmy. Trafiliśmy tylko 2 z 20 rzutów z trzy punkty, co nie zdarzyło się nam chyba nigdy, a ponadto pudłowaliśmy z prostych pozycji. Graliśmy nieźle w ataku, wyprowadzaliśmy się na otwarte rzuty, ale niestety nie potrafiliśmy kończyć tych akcji.

Ponadto spudłowaliśmy dzisiaj aż 12 rzutów wolnych i może to nie jest jakaś porażająca liczba, gdybyśmy trafili choć połowę tych prób, wynik mógłby być zupełnie inny na naszą korzyść. W tak wyrównanych spotkaniach liczy się każdy punkcik.

Jestem pod wrażeniem defensywy Trefla, która dzisiaj była zupełnie inna niż w pierwszych dwóch meczach. Rywale bardzo skutecznie komunikowali się dzisiaj ze sobą na parkiecie i przez to uniemożliwiali nam skuteczną grę.

Teraz musimy jednak zapomnieć o tym meczu i przygotować się na jutro. W play-off nie ma czasu na płacz, musimy pokonać Trefl w dwóch kolejnych meczach i wiem, że żeby to osiągnąć musimy poprawić te dwa elementy, o których wspomniałem: rzuty z dystansu i osobiste.

Filip Dylewicz (Trefl Sopot): To zwycięstwo jest dla nas bardzo ważne. Zdawaliśmy sobie sprawę przed meczem, że gdybyśmy dzisiaj przegrali, morale drużyny opadłyby na tyle, że jutro praktycznie nie mielibyśmy większych szans. Natomiast wygraliśmy to spotkanie i z tego bardzo się cieszę. Warto odnotować, że zwyciężyliśmy pomimo tego, że przegraliśmy zbiórki różnicą dwunastu, 50:38, ale z drugiej strony - wygraliśmy asysty 16:8, ograniczyliśmy straty do 11, a przecież zdarzały się takie mecze, w których już w pierwszej połowie mieliśmy 10 strat. To wszystko złożyło się na to, że wygraliśmy bardzo ciężkie spotkanie, jednak od półfinału jesteśmy jednak bardzo daleko. Myślę, że jutro wyjdziemy jeszcze bardziej zdeterminowani by pokonać Anwil.

Bartosz Diduszko (Anwil Włocławek): Mogę się tylko podpisać pod tym, co powiedział trener. Trefl grał od początku spotkania bardzo twardo, więc cały mecz był bardzo ciężki. O naszej porażce przesądziły: fatalna skuteczność rzutów z dystansu, tylko 2 na 20 i 10 procent oraz rzuty wolne, 23 z 35, czyli 65 procent. Ten mecz to jednak już przeszłość. Jutro musimy wyjść na parkiet z nowym nastawieniem i pokonać Trefl, a następnie pojechać do Sopotu i wygrać z nimi na wyjeździe.

Komentarze (0)