Koszykówka jest grą błędów i kto popełni ich mniej ten wygrywa mecz - rozmowa z Wiesławem Zychem, prezesem PLKK

Rozgrywki Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet dobiegają już ku końcowi. Przed ostatnim półfinałowym meczem pomiędzy CCC Polkowice i AZS Gorzów, portal Sportowe Fakty poprosił prezesa PLKK Wiesława Zycha o kilka swoich opinii na temat żeńskiej koszykówki w naszym kraju.

W tym artykule dowiesz się o:

Paweł Koźlik: Jak pod względem sportowym ocenia pan dotychczasową fazę play-off rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy?

Wiesław Zych: Na pewno w czwórce znalazły się zespoły najmocniejsze zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Sądzę, że takie właśnie były oczekiwania od kierownictw klubów oraz sponsorów. Wydaje mi się, że w dziewięćdziesięciu procentach ta "układanka" raczej się sprawdziła. Jeśli chodzi o stronę sportową, to wypada ona bardzo atrakcyjnie, bowiem półfinały Wisły Kraków z Lotosem Gdynia w opinii większości fachowców zajmujących się żeńską koszykówką nazwane zostały tak zwanym "przedwczesnym finałem". Teraz już po zakończeniu tej batalii wiemy, że drużyna z Gdyni nie zagra po raz pierwszy, od piętnastu lat w wielkim finale.

Czy pod względem organizacyjnym było równie dobrze, i czy na poszczególnych meczach fazy play-off można było się doszukać jakichś niedociągnięć ze strony organizatorów?

- Jestem pełen podziwu oraz mile zaskoczony tym, że kluby które osiągnęły półfinał absolutnie w sposób profesjonalny starają się, aby te mecze były zorganizowane zgodnie z najwyższymi standardami europejskimi. Chciałbym aby na halach dalej nie brakowało kibiców, ponieważ mecze bez publiczności nigdy nie będą sportowym wydarzeniem. Ilość fanów zarówno na meczach w Krakowie, Gdyni, Gorzowie i Polkowicach jest naprawdę bardzo dobra, z czego my jako PLKK bardzo się cieszymy.

Czy mógłby Pan, jako były międzynarodowy arbiter koszykówki ocenić poziom sędziowania na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy.

- Powiem tak, że ja sobie zawsze stawiałem bardzo wysokie cele, stąd też może miałem przyjemność sędziowania na trzech igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach światach, i wielu innych międzynarodowych zawodach. W związku z tym moje oczekiwania wobec moich młodszych kolegów są bardzo wysokie i czasami pracując jako komisarz podczas zawodów w Polsce lub Europie, złość mnie czasami bierze, że w ręce mam tylko długopis, a nie gwizdek (śmiech). Czasami spotykałem się na przykład z takimi okrzykami kibiców - Panie Wiesławie niech Pan zabierze arbitrom te gwizdki i sam poprowadzi te zawody - to oczywiście w formie żartu, ale nieraz faktycznie zdarzają się takie sytuacje, że obserwując mecz zza stolika komisarycznego podjąłbym inną decyzję, aniżeli sędziujący to spotkanie arbiter. Generalnie jednak można powiedzieć, że poziom sędziowania oceniłbym na czwórkę z plusem. Błędy popełniają zawodniczki oraz trenerzy, popełniają je również arbitrzy, koszykówka ogólnie jest grą błędów i kto popełni ich mniej ten wygrywa mecz.

Rozgrywki z roku na rok się rozwijają, jednak wciąż zdarzają poszczególnym klubom problemy organizacyjno - finansowe. Jak PLKK zamierza z tym walczyć?

- Powiem w ten sposób, że my przed rozpoczęciem każdego sezonu staramy się ustalić minimum finansowe dla klubów, które na tą chwilę wynosi 750 tysięcy złotych. Każdy klub musi również posiadać halę na minimum 500 miejsc, z możliwością przeprowadzenia transmisji telewizyjnej. Z naszych wyliczeń wynika, że budżet, o który wspomniałem daje możliwość udziału w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. Natomiast wiadomo, że za tą kwotę, no nie można myśleć o jakichś wysokich pozycjach, ponieważ nie daje ona na to gwarancji. Dzisiaj budżety czołowych polskich klubów są znacząco wyższe. Dobrą wiadomością jest to, że coraz więcej klubów zgłasza aspiracje do gry w europejskich pucharach stąd rośnie nasza siła w Europie. Jesteśmy jedną z czterech lig europejskich, która miała trzech przedstawicieli w rozgrywkach Euroligi. To również świadczy o wzroście poziomu organizacyjnego, jak i sportowego.

Mnie osobiście bardzo boli, że już trzeci sezon gramy w lidze, która ma trzynaście drużyn. Ta sytuacja jest spowodowana tym, ponieważ beniaminkowie, którzy awansują do FGE nie spełniają naszych kryteriów oraz wymogów. Stąd jestem troszeczkę zasmucony, ponieważ z powodów organizacyjno-finansowych, kiedyś odpadły - Korona Kraków, Pabianice, czy jeszcze w przeszłości Jelenia Góra. Staramy się przez te nasze dość gęste sito przesiewać przed sezonem na tyle, na ile możemy. Chcemy aby dzięki tej szczegółowej segregacji nasza wartość marketingowa ligi była jak najwyższa

W tym roku obchodzimy dziesięciolecie PLKK, przed dekadą zaczynaliśmy praktycznie od początku, od zera, a dzisiaj jesteśmy stawiani w Europie w czołówce z czego się bardzo cieszymy. Oczywiście to nie jest tylko zasługa nas - zarządzających ligą, ale przede wszystkim samych klubów, które słuchają, starają się i stawiają sobie coraz to wyższe wymagania, i te kryteria w ten sposób rosną. Na dowód tego, co mówię świadczy też to, że coraz lepsze zawodniczki biegają po polskich parkietach. Należy pamiętać, iż czołówka tych zawodniczek ma olbrzymie doświadczenie z WNBA oraz innych lig europejskich.

Komentarze (0)