- Jeśli tak dalej wszystko będzie wyglądać, to daleko nie zajdziemy. To powinien być sygnał ostrzegawczy - stwierdził Rajon Rondo, który kompletnie nie radził sobie z Derrickiem Rose. Obrońca Byków zdominował swojego rywala zdobywając 30 punktów oraz 8 asyst.
Spotkanie było wyrównane do trzeciej kwarty. W tej części meczu gospodarze nawet przegrywali 49:48 po akcji 2+1 w wykonaniu Rondo. Podopieczni Doca Riversa nie poszli jednak za ciosem i znów oddali inicjatywę zespołowi z Chicago. Bulls skrzętnie to wykorzystali i po serii punktowej odskoczyli na kilka oczek (68:58). Dobrą partię rozgrywali między innymi Luol Deng i Carlos Boozer.
Rozjuszone Byki przeprowadziły kolejną szarżę w czwartej kwarcie. W ostatniej odsłonie przewaga miejscowych sięgnęła osiemnastu oczek, wtedy nie było już złudzeń, który z zespołów jest lepszy.
- W ofensywie dobrze gramy od około dziesięciu spotkań. Natomiast obrona była nierówna. Zazwyczaj wyglądało to tak, że w jednej połowie szło nam dobrze, a w drugiej spisywaliśmy się gorzej. W dzisiejszym pojedynku wyglądało to już dużo lepiej - podsumował występ prowadzonego przez siebie drużyny trener Tom Thibodeau.
W składzie zespołu z Bostonu najlepszym strzelcem z piątnastoma oczkami na koncie był Paul Pierce.
Chicago Bulls - Boston Celtics 97:81 (26:18, 22:25, 23:17, 26:21)
Rose 30 (8as, 5zb), Deng 23 (6zb), Boozer 14 (12zb) - Pierce 15, Garnett 10 (10zb), Green 10
Pozostałe mecze:
Utah Jazz - Portland Trail Blazers 87:98 (18:27, 24:22, 25:30, 20:19)
Harris 26 (5as), Millsap 19 (10zb), Jefferson 10 (14zb, 5as), Hayward 10 - Wallace 29 (8zb), Batum 21, Matthews 18 (7zb)