Elton Brand, doświadczony podkoszowy Los Angeles Clippers przyznał jednak, że decyzja ta bynajmniej nie znaczy, że chce on opuścić zespół. Jego intencją jest pozostanie w drużynie i parafowanie nowej umowy. W podobnym tonie wyraża się Baron Davis, lider Golden State Warriors i jeden z najbardziej efektownie grających playmakerów. Nie ulega jednak wątpliwości, że obaj zawodnicy chcieli dać do zrozumienia swoim pracodawcom, że obecna sytuacja w ich zespołach nie jest taka jaka być powinna. Zarówno Clippers jak i Warriors w poprzednim sezonie nie zdołali awansować do rozgrywek play off.
Na decyzję Branda miał podobno wpływ mecz numer 2 finału NBA pomiędzy Boston Celtics a Los Angeles Lakers. 29 latek był pod wrażeniem gry trzech wielkich gwiazd Celtów i chciałby brać udział w takim przedsięwzięciu również w swojej karierze. Oznacza to ni mniej, ni więcej chęć Branda do posiadania w szeregach Clippers wysokiej klasy zawodnika, co mogłoby spowodować podobny efekt jak w przypadku Celtów. Sam zainteresowany bardzo chciałby pozostać w Los Angeles, gdzie czuje się znakomicie. Od kilku lat zajmuje się produkcją filmów a jego żona spodziewa się potomka na początku października.
Z kolei decyzja Davisa zaskoczyła włodarzy Golden State Warriors, którzy mają coraz więcej problemów. Oprócz ich lidera do wzięcia tego lata są również inni czołowi zawodnicy "Wojowników" - Andris Biedrins, Monta Ellis, Mickael Pietrus czy Matt Barnes. 29-letni Davis jest sfrustrowany niemożnością dogadania się z Golden State w sprawie długoletniej umowy a także zaniepokojony niestabilną sytuacją w klubie. Mowa tu przede wszystkim o czołowych zawodnikach, którzy w każdym momencie mogą opuścić team z Oakland. Także szkoleniowiec Don Nelson ma ważny kontrakt do końca przyszłego sezonu i mówi się, że będzie to jego ostatni na ławce trenerskiej Warriors. Tak więc włodarze Golden State mają od samego początku okresu transferowego niezwykle twardy orzech do zgryzienia.