Po czterech triumfach z rzędu w końcu znalazł się pogromca Spartaka Moskwa Region Vidnoje w rozgrywkach Euroligi. W wielkim finale ekipa ze stolicy Rosji, podobnie jak Wisła Can Pack Kraków w ćwierćfinale, nie potrafiła znaleźć sposobu na ogranie Halcon Avenidy Salamanka. Hiszpański team w finale był zdecydowanie lepszym zespołem i wygrał w pełni zasłużenie.
Zawodniczki z Salamanki od początku starały się przejąć kontrolę nad spotkanie, a po trójce Beliny Snell prowadziły już 10:2. Rywalki w końcu jednak zaczęły zdobywać punkty, ale przewaga Salamanki stale rosła, a gdy w drugiej kwarcie celnie zza łuku przymierzyła Sylvia Dominguez było już 28:13. Jeszcze przed przerwą udało się Spartakowi zmniejszyć straty do ośmiu oczek, a to zwiastowało emocje po przerwie.
Gdy na początku trzeciej kwarty trafiła Sue Bird, było tylko 30:26, ale wtedy rozpoczął się marsz Hiszpanek w stronę tytułu. Seria 20:4 sprawiła, że gdy zza linii 6,75 trafiła Alba Torrens, przewaga podopiecznych Lucasa Mondelo wzrosła do 20 punktów na 12 minut przed końcem meczu. Moskwianki zdołały się jeszcze podnieść i zanotować run 13:0, ale to było wszystko, na co tego dnia było je stać. Salamanka wygrała ostatecznie różnicą 9 punktów przerywając moskiewską dominację w Europie.
- To niezwykle frustrujące, że po tylu problemach w trakcie sezonu zdołałyśmy dotrzeć aż do ścisłego finału, ale tutaj nie udało nam się wygrać i zrobić tego ostatniego kroku. Byłyśmy dobrze przygotowane do walki z Salamanką, ale niestety zawiodła nas skuteczność rzutów z gry - podsumowała finał Ilona Korstin, skrzydłowa Spartaka.
Halcon Avenida zagrała znakomicie w defensywie, co dało im zwycięstwo, po którym radości nie było końca. - Mieliśmy za zadanie zatrzymać Sue Bird i Epiphanię Prince. Ta druga to jednak klasa sama w sobie, co pokazała w końcówce, gdy wzięła na swoje barki ciężar gry. Spartak nadal jest świetnym zespołem, ze znakomitym sztabem szkoleniowym, ale udało nam się przetrwać i wygrać! - cieszył się po spotkaniu Mondelo, opiekun teamu z Salamanki.
59:68
(8:14, 14:16, 16:20, 21:18)
Spartak: Taj McWilliams-Franklin 17 (11 zb), Sue Bird 16, Epiphanyy Prince 12, Irina Osipova 6, Jelena Milovanovic 4, Sonja Petrovic 2, Noelle Quinn 2, Ilona Korstin 0.
Halcon Avenida: Sylvia Dominguez 16, Alba Torrens 13, Sancho Lyttle 12 (13 zb), Anke DeMondt 9, Belinda Snell 7, Erika DeSouza 6, Anna Montanana 3, Marta Xargay 2, Laura Gil 0.
- Spotkanie o trzecie miejsce było bardzo skomplikowane dla obu zespołów, ale walczyłyśmy twardo - powiedziała po meczu Cappie Pondexter, amerykańska rzucająca UMMC Jekaterynburga. Ciężkie było z powodu totalnego braku mobilizacji, bowiem gospodynie Final Four miały jasny cel, jakim było zwycięstwo w Eurolidze, natomiast Ros Casares chciało przynajmniej powtórzyć wyczyn sprzed roku, czyli wicemistrzostwo.
Spotkanie było niezwykle wyrównane, a na decydującą część meczu zespoły wychodziły przy jednopunktowym prowadzeniu UMMC, które trójką w ostatniej akcji trzeciej kwarty zapewniła Deanna Nolan.
Ostatnie dziesięć minut meczu podopieczne Gundarsa Vetry rozpoczęli od serii 9:1 i wszystko było niemal rozstrzygnięte. Defensywa Ros Casares miała olbrzymie problemy zatrzymać zawodniczki podkoszowe UMMC, a gdy swoje dołożył jeszcze obwód, wygrana rosyjskiego mistrza stała się faktem.
- Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieją, jak ciężko było zmobilizować dziewczyny do gry na poważnie. Po raz trzeci z rzędu musiałem do nich przemówić w stylu: przegraliśmy pierwszy mecz i teraz musimy się skoncentrować na potyczce o trzecie miejsce - tłumaczył słaby początek swoich podopiecznych Vetra.
64:52
(12:12, 12:15, 18:14, 22:11)
UMMC: Sandrine Gruda 14, Deanna Nolan 11, Maria Stepanova 10, Candace Parker 10, Cappie Pondexter 7, Celine Dumerc 6, Olga Arteshina 3, Zuzana Zirkova 3.
Ros Casares: Rebekkah Brunson 12, Edwige Lawson-Wade 11, Jana Vesela 11, Katie Douglas 10, Cindy Lima 4, Agne Abromaite 3, Marta Fernandez 1, Laia Palau 0.