Leszek Karwowski: Rywale myśleli, że jest już po meczu
Kamil Kołsut
W miniony weekend podopieczni Mladena Starcevicia dwukrotnie pokonali na własnym parkiecie drużynę Sokoła Łańcut, oba spotkania - mimo w miarę pewnego wyniku końcowego na korzyść gospodarzy - były niezwykle wyrównane, przyjezdni napędzili faworytowi mnóstwo strachu i u siebie z pewnością tanio skóry nie sprzedadzą. W sobotę stołeczni Inżynierowie zwyciężyli 71:64, dzień później było 74:65. Rywalizacja o awans toczy się do trzech zwycięstw, kolejne spotkanie odbędzie się w Łańcucie po przerwie świątecznej.
Jednym z bohaterów starcia niedzielnego był doświadczony środkowy Politechniki, Leszek Karwowski. 36-letni zawodnik zaliczył double-double, w ważnym momencie trafił za trzy. Spotkanie - w pierwszej połowie niezwykle wyrównane - po przerwie przebieg miało niecodzienny. Najpierw na wyższe obroty weszli goście i w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą dziesięciu oczek. Bieg im jednak wypadł, a do przodu ruszyli warszawiacy, który w finałowej kwarcie straty odrobili z druzgocącą nawiązką, ostatnią część meczu wygrywając 27:13.
![](http://foto.sportowefakty.pl/galeria/4901/20.jpg)