Wielki finał czas zacząć! - zapowiedź meczu Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec

PGE Turów trzykrotnie już podejmował próbę zdetronizowania Asseco Prokomu. Czy zgorzelczanie wreszcie dopną swego? Mimo wielu słabości, sporych problemów gdynianie wydają się być poza zasięgiem drużyny Jacka Winnickiego, chociaż w sporcie wszystko możliwe. Wielki finał, czyli wojnę o złoty medal mistrzostw Polski, czas zacząć!

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Czytaj także: Doświadczenie przemawia za Asseco - konfrontacja sił przed finałem TBL

Czytaj także: Finały Prokomu i Turowa w liczbach

Czytaj także: Pacesas walczy o dziesiąty złoty medal

Po pięciu meczach zakończyli walkę w półfinale play-off zawodnicy Asseco Prokomu. Gdynianie przegrali mecz numer dwa w serii z Energą Czarnymi, ale w pozostałych konfrontacjach wygrywali. Podopieczni Tomasa Pacesasa nie wypadali olśniewająco, niekiedy wręcz spisywali się kiepsko, jednak o ich odpadnięciu nie było mowy. Słupszczanie ustępowali rywalom w wielu elementach, przegrywali też mentalnie, bo w trudnych momentach nie potrafili się podnieść.

Szybkie zakończenie serii oznaczało długi odpoczynek dla obrońców tytułu. Niemniej jednak w fazie play-off oczekuje się jednak nieco większej częstotliwości rozgrywania meczów, a przerwa niekoniecznie musiała dobrze wpłynąć na żółto-niebieskich. Wszak przykłady wybicia z rytmu są częste. Asseco Prokom na pierwszy finałowe spotkanie czeka dokładnie dziesięć dni.

PGE Turów dotarł do wielkiego finału po męczącej, siedmiomeczowej serii z Treflem Sopot. Zgorzelczanie drżeli o awans do ostatnich minut, ale koniec końców udało im się po raz czwarty pokonać drużynę z Trójmiasta. W obozie Jacka Winnickiego zapanowała radość, ale krótkotrwała. Zawodnicy przygranicznego zespołu mieli bowiem niewiele czasu na regenerację sił, bo przecież ostatnie starcie rozegrali w środę.

- Sezon się dla nas nie skończył i nie myślimy o zrealizowaniu planu minimum czy maksimum. Będziemy walczyć. Jesteśmy w gazie i zmęczenie nie ma tutaj znaczenia. W sezonie zasadniczym udowodniliśmy, że z Asseco Prokomem jesteśmy w stanie rywalizować na równym poziomie - przyznał na łamach oficjalnej strony ligi Robert Tomaszek.

Finał Asseco Prokom - PGE Turów przywołuje wspomnienia. Zielono-czarni trzykrotnie podejmowali próbę zdetronizowania zespołu Pacesasa, ale za każdym razem świętowali rywale. Zgorzelczanie raz byli bardzo blisko od zdobycia upragnionego tytułu, jednak w siódmej, decydującej konfrontacji górą byli wielokrotni mistrzowie kraju. O wyższości gdyńskiego klubu decydowały przede wszystkim gwiazdy. We wspominanym sezonie 2007/08 był to Milan Gurović.

Żółto-niebiescy walczą w tym roku o ósme mistrzostwo z rzędu. I wszystko wskazuje na to, że po nie sięgną. Asseco Prokom jest zdecydowanym faworytem serii, mimo że jeszcze niedawno mówiło się, iż drużyna jest w kiepskiej formie, najsłabsza od lat. Gdynianom w fazie play-off zdarzały się gorsze starcia, ale liderzy nie zawodzą. Chociaż mistrzowie kraju miewali spore problemy w ofensywie.

Mocną stroną trójmiejskiego teamu jest obrona. Najlepsza w całej lidze, o czym przekonali się niedawno słupszczanie. Energa Czarni poradzić sobie z naporem graczy Pacesasa nie umieli. Czy PGE Turów znajdzie na to receptę?

Zgorzelczanie grają zespołowo, szukają odpowiednich opcji, ale nie da się ukryć, że wiele spoczywa na barkach Toreya Thomasa i Davida Jacksona. Zresztą dobitnie pokazało to siódme starcie z Treflem, gdzie to oni byli machiną napędową całej ekipy. Ale nie na nich gdynianie muszą uważać. Lista jest dłuższa, a wszystko sprowadza się do jednego....

- Obrona, obrona i jeszcze raz obrona. To jest najważniejsze. Są mecze, w których w ataku naprawdę dobrze idzie, ale są też takie, kiedy ciężko zdobywa się punkty i wtedy trzeba obronić. Mamy bardzo zbilansowaną drużynę, bardzo wyrównany skład. Turów ma również dobry zespół. Gra ciekawą koszykówkę i podobnie do naszej drużyny gra zespołowo i punkty zazwyczaj rozkładają się na kilku graczy. Dlatego uważam, że defensywa i zbiórka będą w tych meczach decydować o tym, kto z parkietu zejdzie jako zwycięzca - powiedział na łamach oficjalnej strony klubu Piotr Szczotka.

Są tacy, którzy wierzą, że to być może kres dominacji Asseco Prokomu i Pacesasa w polskiej lidze. Większość dziennikarzy i ekspertów nie ma jednak wątpliwości. Asseco Prokom powinno wygrać finałową walkę, pytanie tylko w ilu meczach.

Początek pierwszego meczu finałowego w Gdyni w sobotę o godz. 20.30. Transmisja w TVP Sport.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×