Detroit Pistons poprzedni sezon zakończyli z bilansem 14-68, na dnie NBA. Teraz ich kibice mają zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia.
Drużyna z Miasta Motoryzacji, prowadzona przez nowego trenera, JB Bickerstaffa, po poniedziałkowym zwycięstwie 102:100 nad Toronto Raptors legitymuje się już bilansem 8-11 i jest na dziewiątym miejscu w Konferencji Wschodniej.
Bohaterem Pistons został Jaden Ivey. Rozgrywający pod nieobecność kontuzjowanego Cade'a Cunninghama wziął na siebie odpowiedzialność w ostatniej akcji meczu i wygrał go szalonym rzutem równo z syreną.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Ivey w całym spotkaniu zapisał przy swoim nazwisku 25 punktów, pięć zbiórek i osiem asyst, wykorzystując 10 na 13 oddanych prób z pola.
Ważnym wydarzeniem dla Pistons w poniedziałek był też powrót do gry ich utalentowanego 21-latka, Ausara Thompsona. Gracz wybrany z piątym numerem w ubiegłorocznym drafcie w swoim pierwszym meczu w sezonie 2024/2025 spędził na parkiecie 16 minut, notując pięć oczek, trzy zbiórki i cztery asysty.
- Cieszę się, że wróciłem do gry. Długo czekałem na ten moment. Mam też dużo wsparcia od kolegów z drużyny. Ten wieczór był pełen frajdy - mówił Thompson w rozmowie z mediami.
Raptors na nic zdał się nawet świetny Scottie Barnes, który zdobył 31 punktów, 14 zbiórek oraz siedem asyst. Dla drużyny z Kanady to czternasta porażka w osiemnastym dotychczasowym meczu.
Wynik:
Detroit Pistons - Toronto Raptors 102:100 (29:22, 19:26, 24:32, 30:20)
(Ivey 25, Beasley 14, Duren 13 - Barnes 31, Barrett 17, Boucher 10)