- Wchodził na kosz i robił co chciał. Dopingowaliśmy go do jeszcze lepszej gry. Jeśli zawsze będzie tak się prezentował, to nikt nas nie będzie w stanie pokonać - podsumował występ Josha Smitha Joe Johnson.
Hawks stoczyli ze swoimi rywalami zacięty bój. Dopiero w ostatniej kwarcie udało im się wypracować przewagę, która zapewniła sukces. Pomogły im też trochę błędy rywali. Przy stanie po 84 na cztery i pół minuty przed końcem Derrick Rose spudłował dwa rzuty i popełnił tyle samo strat. Gospodarze problemy Bulls wykorzystali idealnie i odskoczyli na 94:84. - Biorę winę na siebie - powiedział Rose, który spotkanie zakończył z dorobkiem 34 oczek i 10 asyst.
Koszykarze z wietrznego miasta przełamali się na 1:17 przed ostatnią syreną za sprawą Luola Denga, który zdobył dwa punkty, ale strata była zbyt duża do odrobienia.
Dla zespołu z Atlanty była to pierwsza wygrana w drugiej rundzie playoff na własnym parkiecie od 13 maja 1996 roku.
100:88
(28:26, 19:20, 20:23, 33:19)
Atlanta: Joe Johnson 24 (5 as), Josh Smith 23 (16 zb, 8 as), Al Horford 20 (5 zb), Jeff Teague 12, Jamal Crawford 12, Zaza Pachulia 5 (9 zb), Jason Collins 4, Damien Wilkins 0, Marvin Williams 0.
Chicago: Derrick Rose 34 (10 as), Carlos Boozer 18 (6 zb), Luol Deng 13 (7 zb), Taj Gibson 9, Joakim Noah 6 (11 zb), Omer Asik 3 (8 zb), Keith Bogans 3, Kyle Korver 2, Ronnie Brewer 0, C.J. Watson 0.
Stan rywalizacji: 2:2