O krok od detronizacji! Mistrz na kolanach! - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec

Czy dojdzie do detronizacji mistrzów Polski? Asseco Prokom już od lat króluje nad Wisłą, ale teraz znalazło się w ogromnych tarapatach. Słabo spisujący się gdynianie przegrali piątą bitwę z PGE Turowem. Zgorzelczanie zwycięstwo zapewnili sobie w dogrywce, kiedy to spisali się bardzo dobrze w ataku. Przygraniczny klub objął tym samym prowadzenie w serii 3-2. Na dodatek podopieczni Jacka Winnickiego kolejne spotkanie rozegrają przed własną publicznością.

Końcówka czwartej kwarty. Obie strony miały po jednej szansie, żeby przechylić szalę na swoją stronę. Żółto-niebiescy zmarnowali okazję w katastrofalnych okolicznościach. PGE Turów też nie zdobył punktów. Mimo żwawej penetracji, minięcia przeciwników Torey Thomas nie zdołał umieścić piłki w koszu. Gospodarze nie mieli już czasu na skonstruowanie akcji, wskutek czego po 40 minutach był remis.

Dogrywka początkowo należała do mistrzów kraju, co wynikało z indywidualnych prób Daniela Ewinga i Qyntela Woodsa. Ale zgorzelczanie odpowiadali za każdym razem. Doszło nawet do niesamowitej wymiany ciosów w rzutach za trzy między Woodsem a Thomasem, którą wygrał ten drugi. Chwilę później gwiazda Asseco Prokomu rywalizowała z Danielem Kickertem i także poległa. PGE Turów niespełna minutę przed końcem doliczonego czasu gry odskoczył na pięć punktów.

Wydawało się, że zielono-czarni wygraną mają na wyciągnięcie ręki. Tymczasem podopieczni Tomasa Pacesasa dzielnie walczyli do samego końca. Stawiali opór do ostatnich sekund. Po fantastycznej "trójce" Ewinga zmniejszyli nawet straty do dwóch oczek, ale na więcej nie było ich w starciu stać. David Jackson osobistymi przypieczętował sukces PGE Turowa.

- Walczyliśmy zażarcie jak prawdziwa drużyna, co dało nam zwycięstwo. Po mojej twarzy oraz po tym, co przytrafiło się Ivanowi Zigeranoviciowi widać, jak zacięta jest ta rywalizacja. Tak się jednak gra w finałach i na taką twardą walkę trzeba być przygotowanym - komentował Jackson.

Wcześniej działo się wiele. Zawody z wielkim animuszem rozpoczęli zgorzelczanie, by w drugiej odsłonie oddać dominację miejscowej drużynie. Walczyły jednak obie strony. Po jednej z akcji na parkiet upadł Ivan Zigeranović, którego z łokcia uderzył Woods. Środkowy gości nie podniósł się z parkietu, wyniesiono go na noszach a następnie przetransportowano do szpitala. Chwilę później miał miejsce kolejny incydent. Krzysztof Szubarga tak pragnął odzyskać piłkę, że rzucił się po nią "szczupakiem", uderzając przy tym ręką Jacksona, który pierwszy do niej dopadł. Tym razem przerwa była krótsza, a Amerykaninowi nic groźnego się nie stało.

Asseco Prokom wygrywało w pewnym momencie drugiej partii już 36:25, ale tuż przed przerwą znakomity zryw zaliczyli Thomas i Konrad Wysocki, zmniejszając deficyt zielono-czarnych. Po przerwie gdynianie znowu ruszyli do ofensywy i tym razem po skutecznych akcjach Adam Hrycaniuka i Szubargi wygrywali nawet 10 oczkami, ale nawet taki zapas nie wystarczył im na długo. Przygraniczny zespół po ciosie szybko się pozbierał a w samej końcówce Jackson wyprowadził go na prowadzenie.

Wygrana zawodników Winnickiego to nie wynik indywidualnych popisów, ale zespołowej gry. Aż sześciu graczy zdobyło co najmniej 10 punktów, wszyscy trafiali do kosza. To mówi samo za siebie. Litewski szkoleniowiec za bardzo polegał na powracającym Woodsie, który tylko momentami grał na wysokim poziomie. W końcówce meczu wolną rękę otrzymał Ewing, ale w pojedynkę niewiele mógł zdziałać.

Choć emocji nie brakowało, dreszcowiec trwał przez wiele minut, to poziom spotkania pozostawiał wiele do życzenia. Koszykarze po obu stronach parkietu popełniali sporo błędów, często pudłowali a nawet bali się rzucać. Zresztą wystarczy podać skuteczność rzutów wolnych, która wyniosła 59 procent w Asseco Prokomu i 61 w PGE Turowie.

- Przed rozpoczęciem finałowej rywalizacji z Asseco Prokom nikt nie dawał nam najmniejszych szans na zwycięstwo, tymczasem teraz brakuje nam tylko jednej wygranej do zdobycia mistrzostwa Polski. To blisko, ale jednocześnie wciąż daleko - przyznał Winnicki.

W serii do czterech zwycięstw zgorzelczanie prowadzą 3-2 i od mistrzostwa oraz detronizacji gdynian dzieli ich tylko jedna wygrana. Kolejny mecz odbędzie się w piątek w Zgorzelcu.

- Zapewniam, że nie poddajemy się. Przegraliśmy co prawda bardzo ważne piąte spotkanie, ale wierzę, że zwyciężymy w piątek w Zgorzelcu i doprowadzimy do siódmego meczu w Gdyni - powiedział Szubarga.

FINAŁ

(Rywalizacja do czterech zwycięstw)

Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec

79:84

(17:18, 19:13, 16:23, 12:10, d. 15:20)

Asseco Prokom:: Qyntel Woods 18, Daniel Ewing 15, Adam Hrycaniuk 13, Krzysztof Szubarga 10, Ronnie Burrell 7, Ratko Varda 6, Piotr Szczotka 4, Courtney Eldridge 3, Tommy Adams 3, Adam Łapeta 0.

PGE Turów: David Jackson 18, Torey Thomas 17, Konrad Wysocki 11, Michał Gabiński 11, Robert Tomaszek 11, Daniel Kickert 10, Bartosz Bochno 3, Michael Kuebler 2, Ivan Zigeranović 1.

Stan rywalizacji: 3:2 dla PGE Turowa Zgorzelec.

Źródło artykułu: