Zerwanie kontraktu przez Jelenę Leuczankę z Wisłą Can Pack Kraków było sporym zaskoczeniem dla wszystkich związanych z ekipą mistrzyń Polski. W tej chwili na rynku transferowym nie pozostało bowiem wiele klasowych zawodniczek podkoszowych, więc trzeba było podjąć szybkie ruchy. Ostatecznie wybór padł na byłą zawodniczkę Lotosu Gdynia, Czarnogórkę Milkę Bjelicę.
Na daną chwilę zawodniczka bardzo miło wspomina swój pierwszy sezon spędzony w Polsce. - To była wielka przyjemność i zaszczyt grać dla takiej drużyny, jak Lotos Gdynia. Mam wiele znakomitych wspomnień z tego sezonu. Najmilej wspominam zwycięstwo w Pucharze Polski - wspomina miniony sezon reprezentantka Czarnogóry. - W Lotosie współpracowałam również ze znakomitym sztabem szkoleniowym oraz miałam świetne koleżanki w zespole.
W nowym sezonie koszykarka z Bałkanów ma być jedną z kluczowych postaci innego polskiego zespołu, mianowicie Wisły Can Pack Kraków. Biała Gwiazda stawia sobie bardzo ambitne cele, a to tylko mobilizuje zawodniczkę. - Ja po prostu kocham wyzwania! Jestem właśnie taką osobą, dlatego jestem niesamowicie szczęśliwa, że będę częścią mistrzowskiego zespołu - ocenia sprawę transferu Bjelica.
Milka Bjelica mocno przeżyła półfinałową porażkę Lotosu Gdynia z Wisłą Can Pack Kraków. W nowym sezonie zagra po drugiej stronie barykady
Zawodniczka miała oczywiście inne opcje, ale oferta Białej Gwiazdy była jedną z tych nie do odrzucenia. - Oczywiście, że miałam kilka innych opcji, ale Wisła to nie jest zwykły zespół. To jest bardzo dobry zespół! - przekonuje. - Dla fanów Wisły oraz ambicji całej tej organizacji zdecydowałam się powiedzieć po prostu tak!
Sezon 2010/2011 jako zawodniczka Lotosu Gdynia zakończyła w Ford Germaz Ekstraklasie ze średnimi 12 punktów, 9,2 zbiórki, 2,1 asysty i 1,3 przechwytu na mecz. Swój najlepszy występ zanotowała w Poznaniu, kiedy to przeciwko INEI AZS zapisała w statystykach m.in. 37 punktów i 16 zbiórek, notując wskaźnik EVAL na poziomie 51!
O takich występach z pewnością marzy hiszpański sztab szkoleniowy Białej Gwiazdy. Sama zawodniczka również stawia sobie cele bardzo wysoko. - Tak, jak powiedziałam: trzeba być najlepszym, albo w ogóle nie grać w koszykówkę! Taką mam mentalność, którą wyniosłam ze swojej ojczyzny. Zawsze będę starała się, żeby być na szczycie - zakończyła Bjelica.
Po odejściu Leuczanki oraz kontuzji Magdaleny Leciejewskiej, na Bjelicę czy Ewelinę Kobryn spadnie wielka odpowiedzialność za walkę pod tablicami. Obie dysponują kompletnie odmiennym stylem gry, a to może okazać się znakomitym uzupełnieniem.