Chris Bosh nie gra najlepiej w tegorocznych finałach, ale końcówka trzeciego spotkania należała do niego. Po kapitalnym podaniu LeBrona Jamesa 27-latek pochodzący z Dallas, który w pierwszej kwarcie przypadkowo został trafiony w oko, celnie przymierzył z dystansu i zapewnił Miami Heat zwycięstwo 88:86 oraz ponowne prowadzenie w wielkim finale - 2:1.
- Miałem pewność rzutu, a koledzy z drużyny we mnie wierzyli. Musiałem tylko trafić - relacjonował Bosh, który zdobył 19 punktów.
Akcja meczu: kapitalne podanie Jamesa, świetna zasłona Haslema i skuteczny rzut Bosha
29 punktów i 11 zbiórek zdobył dla Miami fenomenalny tego dnia Dwyane Wade, a 17 oczek dorzucił LeBron James. Kapitalną pracę w obronie wykonał także Udonis Haslem, który w akcji Bosha postawił świetną zasłonę Nowitzkiemu, a w ostatniej akcji meczu nie dał Niemcowi dojść do czystej pozycji rzutowej.
A propos Dirka Nowitzkiego. Lider Mavs znów trafiał jak z automatu, lecz w decydujących fragmentach nie otrzymał solidnego wsparcia, a na dodatek miał naprzeciwko sobie świetnego Haslema. Zapisał na swoim koncie 34 punkty, w tym 15 w ostatniej odsłonie, jednak okazało się to niewystarczające.
- To było totalne zwycięstwo. Dobrze jest wygrywać mecze defensywą i nam się udało ich zatrzymać - cieszył się Wade, który zaczyna dominować jak w finałach z 2006 roku.
Mecz numer 4 we wtorek w Dallas.
86:88
(22:29, 20:18, 22:20, 22:21)
Dallas: Dirk Nowitzki 34 (11 zb), Jason Terry 15, Shawn Marion 10, Jason Kidd 9 (10 as), J.J. Barea 6, Tyson Chandler 5 (11 zb), DeShawn Stevenson 3, Ian Mahinmi 2, Peja Stojakovic 2, Brian Cardinal 0.
Miami: Dwyane Wade 29 (11 zb), Chris Bosh 18, LeBron James 17, Mario Chalmers 12, Udonis Haslem 6, Mike Bibby 3, Joel Anthony 2, Juwan Howard 1, Mike Miller 0.
Stan rywalizacji: 2:1 dla Miami