Gdy w sezonie 2008/2009 trener Wojciech Kamiński postanowił włączyć do podstawowej dwunastki niedoświadczonego 19-letniego Marcina Nowakowskiego, niewielu rozumiało jego decyzję. Tymczasem nieopierzony koszykarz kilkukrotnie pokazał się z tak dobrej strony, że w kolejnym sezonie bez większych problemów zdystansował bardziej ogranego i zapowiadającego się na niezłego gracza, ale bardzo kontuzjogennego Kamila Łączyńskiego. W ostatnich rozgrywkach Nowakowski miał już na tyle ugruntowaną pozycję, że poprowadził grę Polonii Warszawa w pierwszej piątce w 20 z 25 spotkań.
W przeciągu tych sezonów średnie playmakera wzrosły kilkukrotnie z dwóch punktów i jednej asysty w pierwszych rozgrywkach do 7,6 punktu i 2,8 asysty w ostatnich. Nic więc dziwnego, że koszykarzem zainteresowało się kilka czołowych ekip. Ostatecznie Nowakowski wybrał ofertę włocławskiego Anwilu i trenera Emira Mutapcicia.
- Oczywiście, miałem propozycje z innych klubów. Ostatecznie po rozmowach z prezesem Anwilu, trenerem i moim agentem zadecydowałem się przyjąć ofertę z Włocławka - mówi nowy rozgrywający klubu z Kujaw, zdradzając przy tym jaki element przeważył w negocjacjach. - Trener Mutapcić pofatygował się, by zadzwonić do mnie osobiście, co samo w sobie jest już pewną nobilitacją i czymś, czego nie spotyka się często w tej lidze.
Nowakowski wybrał propozycję Anwilu pełni świadomy faktu, że wszystko zaczyna się od nowa. Trener Kamiński stawiał na niego nawet wtedy, gdy ten popełnił kilka błędów. We Włocławku każde potknięcie podczas meczu może oznaczać powrót na ławkę rezerwowych. Z drugiej jednak strony, trenerowi Mutapciciowi bardzo zależy na rozwoju zawodnika nie tylko poprzez dogodne warunki treningowe, ale także poprzez grę w meczach o stawkę. Sam zawodnik nie czuje zbędnej presji.
- Byłem już w podobnej sytuacji, gdy przychodziłem do Polonii. Wtedy dałem sobie jednak radę i teraz też nie zamierzam kapitulować. Oczywiście, że półka jest wyższa, ale mam już sporo doświadczenia i wierzę, że mogę coś dać Anwilowi. Myślę, że to jest ten czas, gdy trzeba zrobić kolejny krok do przodu, zaryzykować i ogrywać się wśród najlepszych - tłumaczy Nowakowski.
22-latek ma jednocześnie świadomość, jak wiele aspektów w jego grze wymaga poprawy. - Muszę poprawić moją fizyczność i sprawność motoryczną. Mam także nad czym pracować jeśli chodzi o rolę rozgrywającego na parkiecie. Dlatego cieszę się, że będę mógł współpracować z trenerem Mutapciciem i wierzę, że otrzymam wiele rad związanych z kreowaniem gry, kontrolą tempa meczu czy odpowiednią analizą sytuacji na parkiecie - wyjaśnia nowy nabytek Anwilu.
Co ciekawe, fani Anwilu mogą kojarzyć młodego koszykarza niezbyt dobrze. W styczniu bowiem, gdy włocławianie mierzyli się z Polonią w Warszawie i gdy na zegarze pozostawało kilka sekund do zakończenia spotkania przy wyniku 75:75, sprawy w swoje ręce wziął właśnie Nowakowski. Polski rozgrywający szybko minął pilnującego go rywala, dynamicznie wszedł pod kosz i skupiając swoją osobą uwagę koszykarzy Anwilu, podał piłkę do wbiegającego Tony'ego Easley'a, który wsadem wygrał mecz dla Polonii. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie wspominam w sposób szczególny tamtej akcji. Po meczu radość w naszym zespole była wielka. Teraz jednak będę robił wszystko by to Anwil wygrywał spotkanie za spotkaniem - puentuje swoją wypowiedź koszykarz.