WNBA: Mistrzynie wygrywają na gorącym terenie, Kobryn ponownie punktuje!

Phoenix to gorący teren nie tylko jeśli chodzi o temperatury tam panujące. Phoenix to również gorący teren jeżeli mamy na myśli drużynę Mercury i ich halę US Airways Center. Diana Taurasi i spółka nie lubią tam przegrywać, a minionej nocy tak właśnie się stało. Ważną wygraną z Arizony wywiozły mistrzynie WNBA, zawodniczki Seattle Storm, czyli drużyny, w której występuje polska środkowa Ewelina Kobryn.

Obrończynie mistrzowskiego tytułu spotkania w Phoenix nie rozpoczęły najlepiej, bowiem już po pierwszej kwarcie traciły do rywalek 9 oczek. Kolejne minuty rozstrzygnęły jednak sprawę meczu, bowiem po dwóch kolejnych ćwiartkach przewaga podopiecznych Briana Aglera wynosiła już 10 punktów. W decydującej części meczu Diana Taurasi i spółka robiła wszystko, żeby odrobić straty, ale ostatecznie druga z rzędu porażka we własnej hali stała się faktem.

Storm do sukcesu poprowadziła Sue Bird, która na swoim koncie zapisała 18 punktów, 7 asyst i 5 zbiórek. Swój wkład w sukces miała również niewątpliwie Ewelina Kobryn. Polka na parkiecie spędziła ponad 10 minut, a w tym czasie wywalczyła 5 punktów (2/6 z gry w tym 1/2 za 3). Do tego dołożyła 2 zbiórki, a w klasyfikacji +/- zanotowała +16, co było najlepszym osiągnięciem w zespole.

Kobryn w meczu tym miała możliwość rywalizacji z byłymi koleżankami z Wisły Can Pack Kraków, czyli Karą Braxton oraz Candice Dupree. Pierwsza z nich zakończyła mecz z dorobkiem 6 punktów i 7 zbiórek, druga natomiast dołożyła 10 oczek i 5 zbiórek.

Do starcia gigantów doszło natomiast w Chicago i nie chodzi tutaj bynajmniej o drużyny pretendujące do mistrzowskiego tytułu. Mowa o starciu dwóch najlepszych środkowych ligi, czyli Sylvii Fowles oraz Tiny Charles. Lepiej z tego starcia wyszła Charles, która na swoim koncie zapisała 21 punktów i 15 zbiórek, a jej Słońca z Connecticut wygrały w Wietrznym Mieście. - Starałam się wybić ją z jej rytmu grając bardzo twardo w defensywie. Wydaje mi się, że grając przeciwko sobie, bierzemy tą rywalizację bardzo osobiście - komentowała starcie Charles. - Cieszę się również, że moje koleżanki z drużyny bardzo mi pomagały w defensywie, to ważne grając przeciwko niej.

Prawdziwy popis skuteczności dała z kolei Angel McCoughtry. Liderka Atlanty Dream była nie do zatrzymania dla defensywy Tulsy Shock i niemal w pojedynkę zapewniła swojej drużynie zwycięstwo. McCoughtry zapisała na swoim koncie aż 37 punktów, a Shock uległy ostatecznie 68:76.

Bez niespodzianki obyło się w Minneapolis, gdzie jeden z faworytów rozgrywek ograł Los Angeles Sparks. "Rysicom" w porażce nie przeszkodziła nawet fatalna skuteczności draftowej "jedynki". Maya Moore trafiła zaledwie 2 z 11 rzutów z gry, ale znakomicie z roli egzekutorki wywiązała się natomiast Seimone Augustus. - Po tej przerwie miło było ponownie spotkać się na parkiecie. Dzisiaj miałyśmy wielką radość z gry i jeszcze większą z kolejnej wygranej - skomentowała triumf autorka 22 punktów.

Wyniki:

Washington Mystics - San Antonio Silver Stars 67:73 (18:16, 16:21, 17:14, 16:22)

(Crystal Langhorne 19, Marissa Coleman 14, Matee Ajavon 10 - Becky Hammon 22, Jia Perkins 10, Danielle Adams 9)

Chicago Sky - Connecticut Sun 66:77 (17:15, 15:19, 13:19, 21:24)

(Epiphanny Prince 16, Sylvia Fowles 14 (12 zb), Tamera Young 10 - Asjha Jones 22, Tina Charles 21 (15 zb), Renee Montgomery 14)

Tulsa Shock - Atlanta Dream 68:76 (12:20, 14:21, 18:17, 24:18)

(Elizabeth Cambage 16, Sheryll Swoopes 12, Tiffany Jackson 11 (17 zb) - Angel McCoughtry 37, Coco Miller 12, Armintie Price 8)

Minnesota Lynx - Los Angeles Sparks 85:72 (28:16, 15:14, 26:24, 16:18)

(Seimone Augustus 22, Lindsay Whalen 16, Taj McWilliams-Franklin 14 - Kristi Toliver 28, Ebony Hoffman 24, Tina Thompson 9)

Phoenix Mercury - Seattle Storm 77:83 (27:18, 16:22, 14:27, 20:16)

(Diana Taurasi 26, Candice Dupree 10, DeWanna Bonner 10 - Sue Bird 18, Camille Little 15, Katie Smith 9)

Źródło artykułu: