Corsley Edwards został zakontraktowany przez włocławski Anwil nieco ponad trzy tygodnie temu, jako ostatni z zagranicznego zaciągu klubu z Kujaw. Jako ostatni dołączył także do ekipy trenującej już od kilku dni w Hali Mistrzów, a wszystko przez perypetie, które miał po drodze z Baltimore do Włocławka.
Najpierw na przeszkodzie Amerykaninowi stanęła burza w okolicach Nowego Jorku, a później siedmiogodzinny przymusowy pobyt w Londynie. Ostatecznie koszykarz zjawił się w mieście, gdzie spędzi najbliższy sezon, późnym wieczorem w poniedziałek.
We wtorek rano, gdy cały zespół wyjechał do Karpacza na dziewięciodniowy obóz przygotowawczy, Edwards udał się do Łodzi z kierownikiem drużyny Hubertem Śledzińskim, gdzie przejdzie serię badań medycznych, które pozostali zawodnicy drużyny mają już za sobą. Zanim opuścił Włocławek, Amerykanin zapoznał się z pracownikami klubu oraz zwiedził Halę Mistrzów akurat podczas treningu dzieci.
- Jestem trochę zmęczony podróżą i zmianą czasu, ale za kilka dni wszystko powinno być ok. Czuję się świetnie i myślę, że jestem dobrze przygotowany do treningów. Mimo, że wiele sezonów już za mną, to znów czuję duże podekscytowanie i chęć do gry. Po badaniach zobaczę moich nowych partnerów i jak zwykle będzie to ciekawe doświadczenie. Jednym słowem, wakacje się skończyły i pora przyłożyć się do ćwiczeń - skomentował swoje przybycie Corsley Edwards na łamach oficjalnej strony klubowej.