Wiele mówiło się o relacjach pomiędzy trzema gwiazdami Chicago Bulls z czasów drugiego threepeat (czyli lat 1995-98) - Michaelem Jordanem, Scottie Pippenem i Dennisem Rodmanem. Wiadomo było, że nie były one najgorętsze, jednak do tej pory jakoś temat ten nie był zbyt często poruszany.
Tymczasem "The Worm" z rozbrajającą szczerością przyznał w wywiadzie, że..."nigdy w życiu nie rozmawiał z Jordanem i Pippenem poza boiskiem". Koszykarz wspomina również, że zdarzyło mu się mieć dłuższe konwersacje ze Stevem Kerrem czy Luciem Longley'em, ale nigdy z dwoma najlepszymi zawodnikami "Byków". Zaznacza jednak, że między nimi atmosfera była przyjazna, po prostu rozmawiali ze sobą tylko i wyłącznie na parkiecie. Poza nim - zero kontaktu.
Chemia w zespole jest rzeczą niezwykle zagadkową, delikatną i trudno podejrzewać, aby w zespole, do którego należy rekord wygranych w sezonie zasadniczym, było z nią coś nie tak. Teoretycznie takie milczenie jest wskaźnikiem niedobrych relacji między zawodnikami, ale jak się okazuje, potrafiły być one na tyle zdrowe, że podopieczni Phila Jacksona zdołali napisać w latach 90' piękną historię. Nie zamieniając przy tym ze sobą ani słowa.