Gospodarze bez kompleksów - relacja z meczu Polpharma Starogard Gdański - Asseco Prokom Gdynia

Koszykarze Polpharmy Starogard Gdański nie mogli lepiej wymarzyć sobie początku nowego sezonu. Podopieczni Zorana Sretenovicia po fantastycznym pojedynku o Superpuchar Polski pokonali na własnym parkiecie drużynę Asseco Prokomu Gdynia 79:78. - Na ten sukces zapracował cały zespół - cieszył się po meczu szkoleniowiec ekipy ze stolicy Kociewia.

Przed meczem Polpharma nie była stawiana w roli faworyta. Co więcej, zwycięstwo ekipy ze Starogardu Gdańskiego można okrzyknąć nawet mianem sensacji. Zespół Asseco Prokomu Gdynia naszpikowany jest bowiem gwiazdami, o których działacze klubu ze stolicy Kociewia mogą jedynie pomarzyć.

Koszykarze Polpharmy w starciu z ekipą mistrza Polski nie odstawali od swoich rywali właściwie w żadnym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Od samego początku odważnie poczynali sobie w ataku i już po niespełna minucie gry prowadzili 6:0. Świetnie w szeregach miejscowej drużyny prezentował się zwłaszcza Daniel Wall, który szybko zgromadził na swoim koncie 7 "oczek". Przyjezdni natomiast w tym fragmencie gry mogli liczyć jedynie na Alonzo Gee, który jak się później okazało, był absolutnym liderem swojej drużyny.

Gospodarze długo nie oddawali prowadzenia. Po raz pierwszy za sprawą Piotra Szczotki stało się to dopiero pod koniec pierwszej odsłony. Prokom nie cieszył się jednak minimalną przewagą zbyt długo. Niemal natychmiast bowiem skuteczną akcją pod obręczą popisał się Jeremy Simmons, dzięki któremu Polpharma wygrała pierwszą kwartę 19:18.

Po pierwszych minutach drugiej odsłony wydawało się, że Prokom wreszcie się przebudzi. Nic jednak z tych rzeczy. W zespole "Farmaceutów" sprawy w swoje ręce wziął jeden z bohaterów tego spotkania - Ivan Koljević. Czarnogórzec raz za razem punktował rywala z dystansu. W sumie w pierwszej połowie zgromadził 11 punktów i to głównie dzięki niemu "Kociewskie Diabły" powiększyły prowadzenie do 6 "oczek".

Przerwa nieco lepiej podziałała na ekipę przyjezdnych, którzy w błyskawicznym tempie zniwelowali stratę do zaledwie 1 punktu. Podopieczni Tomasa Pacesasa szybko jednak się zdekoncentrowali. Dotąd przyzwoicie funkcjonująca defensywa, nagle zaczęła zawodzić. Koszykarze Polpharmy tylko na to czekali. Wreszcie odpaliła prawdziwa rakieta miejscowej drużyny - Michael Hicks. Amerykanin bezlitośnie katował rywali rzutami z dystansu. Po jego akcjach "Kociewskie Diabły" osiągnęły najwyższe w tym pojedynku, 11-punktowe prowadzenie.

Rozpędzona lokomotywa zwolniła nieco, kiedy na parkiecie pojawił się Tomasz Śnieg. Polski rozgrywający zastąpił świetnie spisującego się Koljevicia. Nie był on jednak już tak skuteczny jak Czarnogórzec. Co więcej akcje Śniega wprowadzały chaos w poczynania miejscowej drużyny, przez co goście znacząco zbliżyli się do rywala.

Niemal przez całą czwartą kwartę Polpharma trzymała rywala na dystans. W drużynie gości dwoił się i troił Przemysław Zamojski, który odpalał "trójki" w momentach, kiedy gospodarze byli o krok od dobicia rywala. Polski obrońca mógł liczyć jedynie na pomoc ze strony Alonzo Gee.

Prawdziwy dramat rozegrał się jednak w ostatnich chwilach spotkania. Kiedy na nieco ponad trzy sekundy do końca meczu niesamowity rzut z dystansu oddał Donatas Motiejunas, na tablicy pojawił się remis (78:78). Trener Zoran Sretenović poprosił wówczas o przerwę. Akcja rozrysowana przez szkoleniowca Polpharmy nie musiała być jednak realizowana. Brzemienny w skutkach błąd popełnił bowiem dotąd niezawodny Gee. Amerykanin faulował Tony Weedena, a ten wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych. Jak się okazało był to jedyny punkt zdobyty przez tego gracza w meczu o Superpuchar, ale bez wątpienia najważniejszy.

Polpharma zasłużenie wygrała ten pojedynek. Być może Asseco Prokom zlekceważył nieco rywala. Goście prezentowali się zbyt indywidualnie. Zabrakło im też nieco zimnej krwi w końcówce spotkania, czego nie można powiedzieć o zespole gospodarzy. - To był dobry mecz. Przede wszystkim zagraliśmy jak drużyna - powiedział jeden z bohaterów meczu - Michael Hicks. - Nie chciałbym wyróżniać któregoś z graczy. Wszyscy zapracowali na ten sukces - dodał z kolei Zoran Sretenović.

Na pomeczowej konferencji nie stawił się natomiast Tomas Pacesas.

Polpharma Starogard Gdański - Asseco Prokom Gdynia

79:78

(19:18, 15:10, 18:20, 27:30)

Polpharma: Michael Hicks 22 (6x3), Ivan Koljevic 21 (4x3), Jeremy Simmons 10, Daniel Wall 9, Adam Metelski 7, Brian Gilmore 5, Tomasz Śnieg 2, Grzegorz Arabas 2, Tony Weeden 1, Piotr Dąbrowski 0.

Asseco: Alonzo Gee 22, Przemysław Zamojski 19, Donatas Motiejunas 14, Jerel Blassingame 8, Adam Hrycaniuk 6, Piotr Szczotka 4, Adam Łapeta 1, Devin Brown 1, Łukasz Seweryn 0, Przemysław Frasunkiewicz 0, Michael Kuebler 0.

Źródło artykułu: