Potyczka z Liderem Pruszków była pierwszym w tym sezonie meczem widzewianek we własnej hali. Na trybunach czuć było zbliżające się wybory parlamentarne - nagłą miłością do koszykówki i całego sportu zapałali bowiem politycy. W hali Parkowej pojawili się m.in. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, eurodeputowana Joanna Skrzydlewska, poseł na Sejm RP Iwona Śledzińska-Katarasińska, czy też Prezydent Miasta Łodzi Hanna Zdanowska. Tradycyjnie już politycy przypominają sobie o sporcie i potrzebach klubów w gorącym kampanijnym okresie. Nikt z kibiców nie miał wątpliwości, że najbliższy poniedziałek, a właściwie to już niedzielny wieczór, spowoduje u wyżej wymienionych nagłą amnezję.
Przejdźmy jednak do najważniejszych aktorek środowego widowiska, którymi z pewnością nie byli politycy, lecz koszykarki. Spotkanie lepiej rozpoczęły zawodniczki gości, obejmując prowadzenie 7:2, jednak szybko wzięta przerwa przez trenera Piotra Neydera uspokoiła jego zespół i przez większość pierwszej połowy oglądaliśmy wyrównaną potyczkę. Ciekawie było zwłaszcza pod tablicami, gdzie oglądaliśmy twardą walkę pomiędzy Leoną Jankowską i Anną Tondel z jednej strony, a parą Aleksandra Chomać i Anna Wielebnowska z drugiej. Dopiero tuż przed przerwą pruszkowianki wypracowały sobie kilkupunktową przewagę, ale o końcowym wyniku miała zdecydować druga połowa.
15-minutowy odpoczynek wpłynął bardzo dekoncentrująco na widzewianki, które wróciły na parkiet ciałem, ale myślami były chyba gdzieś indziej. - Co wy robicie, tak nie można grać! - wykrzykiwał bezradnie biegający wzdłuż linii bocznej Neyder. Podopieczne Arkadiusza Konieckiego tymczasem bezlitośnie wykorzystywały szkolne błędy gospodyń i w zaledwie kilka minut przewaga Lidera wzrosła do 20 "oczek". Dopiero przekroczenie granicy zadziałało na Widzew jak kubeł zimnej wody. Kilka składnych akcji w końcówce kwarty, którą zakończył przechwyt i punkty równo z końcową syreną Pauliny Misiek (najlepszej tego dnia koszykarki Widzewa), pozwoliły na zmniejszenie strat do 12 punktów i "powrót do meczu".
W ostatniej odsłonie gospodynie mogły jeszcze powalczyć o zwycięstwo, ale nie ułatwiały im zadania rywalki. Doświadczone zawodniczki Lidera nie pozwalały przeciwniczkom na zniwelowanie strat. Z dystansu trafiała Amerykanka Amber Holt, a pod koszem coraz łatwiej radziła sobie Chomać, której nie mogła na 100 procent bronić Jankowska, grająca już od drugiej kwarty z trzema faulami na koncie. Jeśli dodamy do tego kolejne proste błędy widzewianek, które nie trafiały spod samej "dziury", to stało się jasne, że to pruszkowianki zdobędą w tym meczu 2 punkty.
Widzew Łódź - Matizol Lider Pruszków 62:75 (16:18, 14:19, 16:22, 16:16)
Widzew: Misiek 19, Tondel 11, Jankowska 9, Głocka 6, Małaszewska 5, Kopczyk 5, Trojanowska 3, Pawlak 2, Kotonowicz 2, Polit 0.
Matizol Lider: Holt 19, Chomać 15, Pietrzak 9, Stanek 8, Koehn 7, Bednarek 6, Rozwadowska 6, Tomiałowicz 3, Wielebnowska 2, Antczak 0,
Sędziowali: Aleksandrowicz i Ottenburger.