Karol Wasiek: Dlaczego w meczu z Politechniką zobaczyliśmy dwa oblicza Trefla? Dlaczego dopiero w drugiej połowie zaczęliście grać swoją normalną koszykówkę?
Adam Waczyński: Początki zawsze są trudne, obojętnie z jaką drużyną się gra. Najbardziej przekonali się o tym gracze Anwilu, którzy byli faworytem, a jednak przegrali. Mieliśmy w pierwszej połowie problem z trafieniem rzutów spod samego kosza. W drugiej połowie potrzebowaliśmy jednak tylko paru minut dobrej obrony i dobrej skuteczności i odskoczyliśmy na kilkanaście punktów.
Jakbyś ocenił swoją grę w meczu z Politechniką?
- W pierwszej kwarcie w bodajże czwartej minucie miałem już 4 faule, nie było to mądre z mojej strony, ale również nie uważam, że faulowałem w tym czasie 4 razy. W drugiej połowie było znacznie lepiej, trener postawił na mnie w pierwszej kwarcie i ryzyko się opłaciło. Wiem, że jestem w dobrej formie i będę chciał to pokazać w kolejnych spotkaniach.
Za tobą udział w mistrzostwach Europy. Powiedz, co tobie dał ten turniej?
- Mimo wszystko dał mi wiele. Przede wszystkim wiem co to znaczy być na wielkiej imprezie i grać z najlepszymi, wiem nad czym jeszcze muszę pracować, żeby dorównać najlepszym. Trochę doświadczenia jednak udało mi się zgarnąć i spróbuję to wykorzystać w lidze.
Byliście bardzo blisko awansu do drugiej rundy. Czego zabrakło do zwycięstwa w meczu z Wielką Brytanią?
- Zabrakło trochę obrony, co mogło wynikać ze zmęczenia podstawowych zawodników. Byliśmy bardzo blisko, niestety nie udało się, ale jesteśmy na dobrej drodze poprawić to za dwa lata.
W meczu z Wielką Brytanią przez jakiś czas miałeś okazję kryć Luola Denga. Jakie to uczucie grać przeciwko jednemu z najlepszych zawodników z NBA?
- Jest to niesamowite uczucie grać przeciwko zawodnikowi z NBA, starałem się uprzykrzyć mu życie jak tylko mogłem. Na boisku jednak każdy zawodnik jest równy, nie można mówić o tym, że on jest gwiazdą, bo natychmiast staje się to bronią przeciwko tobie.
W meczach towarzyskich trener Pipan wykorzystywał Cię znacznie częściej niż na Eurobaskecie. Dlaczego?
- To prawda, dużo częściej znajdowałem się na parkiecie w spotkaniach przed Eurobasketem. Jednak trener nie był w stanie mi zaufać na 100 procent w meczach o stawkę. Jednak bezpośredniej przyczyny nie znam, ponieważ nie rozmawiałem z trenerem na ten temat.
Praktycznie od sierpnia nie miałeś czasu na odpoczynek. Powiedz, jak czujesz się pod względem fizycznym?
- Pod koniec zgrupowania kadry nie trenowałem, ani nie grałem wiele, dlatego przyjechałem do klubu głodny gry i pracy. Wydaje mi się, że jestem już w optymalnej formie, którą prezentowałem przed zgrupowaniem reprezentacji.
Adam Waczyński ma być jedną z gwiazd sopockiego Trefla
Dysponujecie naprawdę niezłym składem. Czujecie się faworytem zbliżających się rozgrywek?
- Trefl zajął przez ostatnie dwa sezony dwa czwarte miejsca, więc chcąc nie chcąc jesteśmy wymieniani w gronie faworytów do półfinału TBL. Jednak skupimy się nad najbliższymi meczami. Wszystko zweryfikuje liga i miejsce, które na koniec zajmiemy.
Do zespołu dołączyło kilku nowych zawodników. Według Ciebie, który z nich może okazać się największym wzmocnieniem?
- Bardzo dobrym posunięciem było ściągnięcie do zespołu Łukasza Koszarka. Jest to człowiek, który trafia jeśli trzeba, podaje jeśli trzeba i broni bardzo agresywnie. Poza tym jest najlepszym rozgrywającym polskiej reprezentacji. Bardzo dobrze współpracuje z całym zespołem. Poza tym motorem napędowym jest Łukasz Wiśniewski, który niesamowicie uruchamia szybki atak. Do tego doszli centrzy Chris Burgess i John Turek, którzy znają realia polskiego basketu, a do tego są niesamowicie dynamiczni, silni i dysponują przyzwoitym rzutem z półdystansu, a nawet z dystansu. Ruchy transferowe należy przypisać do bardzo udanych.
Czy udało wam się już zbudować odpowiednią atmosferę w drużynie?
- Atmosfera jest bardzo dobra, nie ma żadnych zgrzytów pomiędzy zawodnikami. Robimy swoją robotę, pracujemy i przynosi to efekty. Atmosferę najlepiej buduje się zwycięstwami, a my dotychczas przegraliśmy tylko raz - na samym początku przygotowań.
Cel przed tym sezonem jest chyba jeden - zdobyć medal. Cytując klasyków można byłoby stwierdzić - jeśli nie teraz, to kiedy?
- Na pewno medal jest naszym celem. Mamy niesamowity potencjał i musimy to wykorzystać i poustawiać zawodników w zespole tak, żeby wszystko funkcjonowało jak należy.