Oczekiwania przed powrotem Wrocławia do najwyższej klasy rozgrywkowej są ogromne. Atmosfera napięcia i oczekiwania właśnie osiąga swój zenit. Pytań nasuwających się kibicom jest wyjątkowo wiele. Kto właściwie zagra? Jak publiczność przyjmie nowy zespół z kilkoma znajomymi twarzami? Czego właściwie oczekiwać od podopiecznych Miodraga Rajkovicia? Jak to jest znów być na meczu, gdzie stawką jest późniejsza walka o Mistrzostwo Polski? Wszyscy, których nurtują te pytania zasiądą w środę w Hali Orbita. Chociaż pewnie dla sporej części zainteresowanych zabraknie wejściówek. W każdym razie sprzedaż biletów ruszyła w poniedziałek.
Sezon 2011/12 miał się zacząć we Wrocławiu ze znacznie większą pompą - Przemysław Koelner antycypował wielkie zainteresowanie powrotem TBL do stolicy Dolnego Śląska i wywalczył taki termin, aby mecz otwarcia mógł się odbyć w znacznie pojemniejszej i świeżo wyremontowanej Hali Ludowej. Rywal wymarzony - od razu panujący Mistrz Polski, Asseco Prokom Gdynia. Niestety, po wycofaniu klubu Ryszarda Krauzego z sezonu zasadniczego na inaugurację sezonu Śląsk Wrocław…pauzował. I tak, biorąc pod uwagę jak rozchwytywanym obiektem jest Hala Ludowa i jak trudno o jej wynajem, pierwszy mecz tego zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej w tym sezonie zostanie rozegrany przy ul. Wejherowskiej.
Tyle na temat aspektu kulturalno-społecznego tego wydarzenia, skupmy się już na stronie sportowej. Goście mają za sobą pierwsze spotkanie i dają analitykom przynajmniej jakikolwiek obraz tego, jak mogą prezentować się w tym sezonie. W meczach sparingowych spisywali się w kratkę, ale na inaugurację z pobliskim rywalem, PBG Basket Poznań, dość pewnie wygrali 71:57. Największa w tym zasługa spektakularnego wzmocnienia zielonogórzan. Gani Lawal, bo o tym zawodniku wprost z parkietów NBA mowa, już do przerwy niemal zanotował double-double (miał 7 punktów i 9 zbiórek), a w całym spotkaniu zanotował konsekwentną trzynastkę w obu tych kategoriach. Lawal pokazał, że może to właśnie on może być tym, który będzie robił różnicę pod tablicami, wygrywając walkę o zbiórki, czasem te decydujące. W ofensywie musi dostosować się jeszcze do nowego, innego dla niego stylu gry, ale gdy to się stanie będzie czołowym koszykarzem tej ligi. A o tym, że nie odpuszcza i nie traktuje polskiej przygody po macoszemu, niech świadczy jego bójka ze sparingowego (sic!) starcia z Turowem Zgorzelec.
Trzeba przyznać, że generalny manager Śląska Wrocław, Krystyna Wójcik, wykonała bardzo dobrą robotę, montując interesujący i komplementarny zespół tego lata. Budowa drużyny "od zera" nie jest zadaniem najłatwiejszym. Wydaje się jednak, że we Wrocławiu zostało ono wykonane bardzo dobrze. W drużynie są weterani, wręcz legendy lokalnego, a nawet ogólnopolskiego basketu - Robert Skibniewski i Adam Wójcik, są młode strzelby Jerzego Szambelana - Piotr Niedźwiedzki, Jakub Koelner i Jan Grzeliński. Sprowadzono również interesujących i solidnych graczy z Bałkanów - strzelca Slavisę Bogavaca, środkowego Aleksandara Mladenovicia oraz łotewskiego snajpera Akselisa Vairogsa. Zespół uzupełniają obiecujący gracze polscy, zapewniający minuty w rotacji, bo przecież dwóch Polaków musi być nieustannie na parkiecie – Bartosz Bochno czy Paweł Buczak oraz nieodzowny zaciąg amerykański - Paul Graham i Qu’arraan Calhoun. Zwłaszcza ten drugi, wyróżniający się atletyzmem i dobrym rzutem z dystansu ma zadatki na gwiazdę ligi i lidera Śląska Wrocław. Ekipa zbudowana w stylu Miodraga Rajkovicia jest jak to zwykle u niego bywało mieszanką rutyny i młodości, która może wypalić i stać ją na wiele.
Oba kluby łączy na pewno to, że wciąż muszą się zgrywać. Śląsk Wrocław jest w ekstraklasie "nowy", więc to jasne, że zespół zbudowany od zera musi wiele pracować nad chemią i kulturą gry. Zastal Zielona Góra nie jest co prawda zbudowany od nowa - jeden z jego liderów, Walter Hodge, pozostał w lubuskiem, ale kilku kluczowych zawodników, między innymi Chris Burgess, Żarko Comagić czy Jeff Foote jest już gdzie indziej. Trzon zespołu stanowią teraz nowe nabytki. Pięciu koszykarzy debiutujących w barwach Zastalu (Kamil Chanas, Piotr Stelmach, Marcin Sroka, Uros Mirković i Lawal) spędzili łącznie na parkiecie aż 124 minuty. W najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutował też utalentowany 18-letni Filip Matczak, ale raczej w charakterze epizodu. Zanim się do siebie przyzwyczają, minie trochę czasu. Spotkanie może więc obfitować w niefrasobliwości, ale jak przystało na dwie świeże ekipy, bardzo zacięte.
W samym Wrocławiu do przyjścia na halę specjalnie nikogo zachęcać nie trzeba. Powrót tak utytułowanej drużyny jest jednak wielkim wydarzeniem dla całej polskiej koszykówki i z pewnością organizatorzy, kibice, a nawet koszykarze pamiętający DBE (Dominet Bank Ekstraligę) zrobią wszystko, aby uświetnić go z jak największą pompą. Presja na zwycięstwo będzie olbrzymia. Czy uskrzydli ona gości czy raczej zmobilizuje miejscowych? O tym będzie można się przekonać w środę, o godzinie 20:00. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TV PLK. Pomeczowa relacja również tradycyjnie na naszym portalu.
Śląsk Wrocław - Zastal Zielona Góra / środa, 12.10.2011, godz 20:00, Hala Orbita