Przełamanie czy potwierdzenie historii? - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Trefl Sopot

Szlagier kolejki, choć tak naprawdę takowym może być tylko z nazwy, jeśli obie drużyny zaprezentują poziom podobny do poprzednich meczów. W sobotę trapiony problemami Anwil Włocławek podejmie u siebie będący na fali Trefl Sopot i tym samym nie będzie faworytem tego starcia. To samo zresztą pokazuje historia, wszak na dziesięć meczów pomiędzy tymi zespołami Trefl wygrał aż sześć.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Dwa lata temu byliśmy świadkami wielkiej schizmy w trójmiejskiej koszykówce. Od tamtego momentu Anwil Włocławek zmierzył się z Treflem Sopot dziesięć razy i niestety bilans pomiędzy obiema zespołami nie jest korzystny dla "Rottweilerów". Co prawda w sezonie 2009/2010 Anwil dwukrotnie pokonał w rundzie zasadniczej Trefl (wygrywając jeszcze wcześniej w meczu towarzyskim), ale już w kolejnych rozgrywkach dwa starcia zwyciężyli rywale. Kilka tygodni później los skojarzył oba zespoły na etapie ćwierćfinału play-off, który zakończył się rezultatem 3-1 dla ekipy znad morza. To razem daje dziewięć pojedynków, zaś dziesiąty został rozegrany pod koniec września, w ramach towarzyskiego Kasztelan Basketball Cup, i znowu lepsi okazali się gracze z Sopotu, wygrywając 83:79.

- Mecz w okresie przygotowawczym był dla nas bardzo ważny, ale trzeba pamiętać, że to było tylko starcie sparingowe. Zwykle bywa tak, że mecz tych samych zespołów w sezonie zasadniczym jest zupełnie inny. W sparingu zawsze dużo ćwiczy się własnej taktyki, a przed pojedynkiem ligowym bardzo istotny jest skauting przeciwnika - mówi Chris Burgess, środkowy Trefla, zapytany o to, czy ostatnia wygrana będzie miała wpływ na sobotni pojedynek.

Ostatnie starcie bagatelizuje również koszykarz Anwilu Włocławek, Dardan Berisha. - Na pewno musimy postawić na twardą obronę, przechwyty i szybkie kontrataki, a nie myśleć o tym, że ostatnio z nimi przegraliśmy. Będziemy się wzajemnie wspierać i liczymy też na pomoc kibiców - tłumaczy koszykarz z polskim paszportem.

Choć w sobotę oba zespoły spotkają się we włocławskiej Hali Mistrzów, to nie gospodarze będą faworytami tego starcia. Po pierwsze - w grę znowu wchodzi historia, bowiem w czterech ostatnich meczach Trefl każdorazowo wyjeżdżał z Kujaw z tarczą, a po drugie - ekipa Karlisa Muiznieksa bardzo pewnie wygrała swoje dotychczasowe mecze w sezonie 2011/2012 (pokonując beniaminków: AZS Politechnikę Warszawską i ŁKS Łódź). Anwil z kolei sprawił nie lada negatywną niespodziankę swoim fanom, gdyż dał się pokonać wspomnianemu ŁKS i to różnicą osiemnastu punktów.

Jeśli więc włocławianie myślą o odzyskaniu Hali Mistrzów, w sobotę muszą zaprezentować się tak, jak jeszcze nie zagrali w obecnym kształcie. Nie będzie już usprawiedliwienia dla tych, którzy dołączyli do zespołu najpóźniej: Krzysztofa Szubargi i Nicka Lewisa, lecz cała uwaga kibiców będzie skupiona przede wszystkim na Corsley’u Edwardsie. Amerykanin został sprowadzony do Włocławka po to, by zapewnić komfort pod koszem i choć w ataku prezentuje się solidnie (w jego przypadku należałoby powiedzieć: tylko solidnie), to w obronie kompletnie odpuszcza rywalom. Trener Emir Mutapcić miał więc aż tydzień (Anwil pauzował w 2. kolejce) by przekonać swojego asa do bardziej zaangażowanej postawy.

Co ciekawe, uwaga fanów, tyle że tych z Sopotu, również będzie skoncentrowana na środkowym ich zespołu. Mowa tu o wspomnianym wcześniej Burgessie, który na chwilę obecną wydaje się być najsłabszym ogniwem Trefla i w niczym nie przypomina tego koszykarza, który rok temu był liderem Zastalu Zielona Góra. - Cały czas ciężko trenuję i wierzę w siebie, a na parkiecie staram się robić wszystkie te rzeczy, które zazwyczaj mi wychodzą. Niestety nie prezentowałem się dobrze podczas dwóch pierwszych spotkań sezonu, ale mam nadzieję zacząć dobrą passę już w sobotę - tłumaczy Amerykanin.

Co ciekawe, kluczowy dla losów spotkania pojedynek nie będzie toczył się pod koszem, ale na obwodzie i głównie pytanie brzmi: czy Szubarga, Berisha oraz John Allen powstrzymają polski duet Trefla: Łukasz Koszarek - Łukasz Wiśniewski. Zwłaszcza ten drugi wydaje się być obecnie w kapitalnej formie i bez zbędnej przesady można powiedzieć, że to najważniejsza postać w taktyce trenera Muiznieksa. O ile bowiem wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do dobrej dyspozycji Koszarka czy Filipa Dylewicza, o tyle Wiśniewski wydaje się być brakującym elementem ofensywy Trefla.

Mecz rozpocznie się w sobotę, 15 października 2011 r. o godz. 16.00 i będzie transmitowany przez telewizję TV PLK. Oczywiście spotkanie będzie można również śledzić w Radiu Gra.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×