Nie możemy się poddawać - rozmowa z Bartoszem Bochno, graczem Śląska Wrocław

- Gdy analizujemy mecze i widzimy nasze proste błędy, to naprawdę nas to boli. Wygrana była w zasięgu, a uciekła nam z rąk. Nie możemy się jednak poddawać. Należy optymistycznie patrzeć w przyszłość - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Bartosz Bochno, zawodnik Śląska Wrocław.

Bartosz Seń: Jak czułeś się w Zgorzelcu po drugiej stronie parkietu, grając w koszulce Śląska?

Bartosz Bochno: Przed tym spotkaniem miałem naprawdę ciężką noc. W mojej głowie pojawiało się dużo różnych myśli. Gdy wybiegłem na boisko czułem się jednak bardzo dobrze, bo spędziłem na nim kilka dobrych lat. Kibice świetnie mnie przywitali i ponownie mogłem poczuć się jak w domu. Szatni jednak nie pomyliłem (śmiech). Teraz gram dla Śląska i staram robić się wszystko, aby pomóc tej drużynie. Pomimo tego, że gram we Wrocławiu to nadal czuje się rodowitym zgorzelczaninem.

W pierwszej połowie graliście z Turowem jak równy z równym. Co się stało, że nie potrafiliście kontynuować tego w kolejnych 20 minutach?

- Pierwsza połowa przebiegała zgodnie z naszymi założeniami taktycznymi. Wówczas mobilizacja w naszej drużynie była na naprawdę wysokim poziomie. W trzeciej kwarcie staraliśmy się nadrabiać braki rzutami z dystansu, jednak żadna piłka nie chciała wpaść. Brak skuteczności z obwodu, jak i spod kosza zdecydowanie wpłynął na nasze nastawienie psychiczne. W defensywie również popełnialiśmy błąd za błędem. Turów wykorzystał nasz moment słabości, mądrze to rozegrał i tak naprawdę wygrał z nami doświadczeniem.

Można zaryzykować stwierdzenie, że wygrało z Wami dwóch zawodników: Konrad Wysocki i Daniel Kickert. To właśnie oni wzięli na swoje barki ciężar gry w najważniejszych momentach. Spodziewałeś się tego, że to właśnie ci gracze, których świetnie znasz, zadecydują o losach meczu?

- Daniel Kickert i Konrad Wysocki są bardzo doświadczonymi zawodnikami i świetnie potrafią czytać grę. Wychodzi im to najlepiej, więc to wykorzystują. Turów zagrał jednak zespołowo. Wszyscy zagrali równo, konsekwentnie i na swoim poziomie. Z kolei my mieliśmy problem z faulami, co negatywnie wpłynęło na naszą rotację.

Jak dwie porażki na rozpoczęcie nowego sezonu wpłynęły na atmosferę w drużynie?

- Nie jest dobrze, jeżeli się przegrywa. Gdy analizujemy mecze i widzimy nasze proste błędy, to naprawdę nas to boli. Wygrana była w zasięgu, a uciekła nam z rąk. Nie możemy się jednak poddawać. Należy optymistycznie patrzeć w przyszłość, nadal nad sobą pracować i walczyć w kolejnych spotkaniach.

Trener Miodrag Rajković podkreślał, że jesteście młodą drużyną, jednak w miarę upływu czasu będziecie mieć styl i pokażecie klasę. Silny charakter dało się jednak zauważyć już w meczu z Zastalem.

- Na pewno mamy ambicję i wolę walki. Brakuje nam za to doświadczenia. Mamy jednak w swoich szeregach Roberta Skibniewskiego, Aleksandra Mladenovicia, Slavisę Bogavaca i Adama Wójcika, który mam nadzieje będzie mógł zagrać z nami już niedługo. Myślę, że pewność młodszych zawodników przyjdzie z czasem. Wierzę w to, że będzie tylko lepiej.

Na koniec powiedz, jak odniesiesz się do koszykarskiego podziału we Wrocławiu?

- Nie jestem od tego, aby wchodzić w jakiekolwiek podziały. Gram dla WKS Śląsk Wrocław i to jest dla mnie najważniejsze. Przyszedłem tutaj aby się rozwijać, grać i być razem z drużyną.

Źródło artykułu: