Emir Mutapcić (trener Anwilu Włocławek): Przede wszystkim wygraliśmy mecz, ale jestem bardzo rozczarowany występem moich graczy. Właściwie jestem pełen podziwu dla Dardana Berishy i nie tylko dlatego, że trafił kilka ważnych rzutów, ale dlatego, że po prostu wziął na swoje barki ciężar ataku, gdy potrzebowaliśmy tego najbardziej. Gdyby jego nie było na parkiecie, mielibyśmy prawdziwą katastrofę. Znowu głupio podchodzimy do meczu, to już nie pierwszy raz w tym sezonie, ale mam nadzieję, że ostatni. Na szczęście Dardan grał rewelacyjnie, a w końcówce meczu trafił kolejną trójkę, która pozwoliła nam złapać drugi oddech. On cały czas utrzymuje kapitalną formę z EuroBasketu, gdzie wg mnie był najlepszym zawodnikiem waszej reprezentacji.
Przed meczem założyliśmy sobie, że nie możemy dopuszczać Kotwicy do otwartych rzutów i to zadanie na szczęście udało się zrealizować. Kołobrzeżanie w zeszłym meczu trafili aż 60 procent swoich trójek, a dzisiaj tylko 24. To akurat zasługa naszej defensywy, z której mogę być zadowolony, choć tak naprawdę broniliśmy dobrze tylko przez ostatnie kilka minut meczu. Jestem pełen podziwu dla Kotwicy. Pokazali, że w lidze nie ma słabych zespołów. Trzeba liczyć się z każdym rywalem i nie można pozwolić sobie na żadną chwilę dekoncentracji.
Tomasz Mrożek (trener Kotwicy Kołobrzeg): Gratuluję wygranej drużynie z Włocławka. Myślę, że byliśmy twardym przeciwnikiem dla rywala, a przełomowym momentem meczu okazała się czwarta kwarta, kiedy Anwil postawił nam strefę i coś się w głowach naszych zawodników zmieniło, coś się zablokowało. A przecież zawodników na placu gry Anwil nadal miał pięciu i nic więcej się nie zmieniło. My jednak rzucaliśmy przez ręce i nie graliśmy bez piłki. Po prostu stanęliśmy, goście zdobyli kilka punktów i gdzieś ta przewaga nam umknęła. Popełniliśmy parę błędów w obronie np. brak zastawienia tablicy, gdy któryś z graczy włocławian wyskakiwał zza pleców i zbierał, czy wtedy gdy traciliśmy piłkę po zbiórce, bo ktoś któryś z rywali wybija nam ją z rąk. Gratuluję moim chłopakom walki, znowu pokazali, że potrafią grać przez 40 minut i napsuć trochę krwi takiej ekipie, jaką jest Anwil.
Wojciech Glabas (Anwil Włocławek): Myślę, że ten mecz tak wyglądał z powodu pierwszych minut, które przespaliśmy. Później w naszą grę wdały się nerwy i dlatego to wyglądało tak fatalnie i gdyby nie słaba skuteczność Kotwicy to myślę, że tego meczu byśmy nie wygrali. Gramy dwa mecze w tygodniu i trzeba szybko o tym zapomnieć, zagrać kolejny mecz już lepiej. Liga jest taka, że możemy wygrać z każdym i też przegrać z każdym, bo wiele zespołów z dołu tabeli jest nieobliczalnych. Kotwica zagrała dobry mecz, ale teraz już czekamy na następnego przeciwnika i musimy się poprawić, bo szkoda żeby to tak wyglądało. Za nami miesiące pracy zawodników i trenerów i przez jakieś głupie kłótnie, przez nieporozumienia mamy przegrywać mecze, tak nie może być. Jeżeli poprawimy pewne rzeczy, nasza gra będzie wyglądać na pewno lepiej
Tomasz Kęsicki (Kotwica Kołobrzeg): Chcę przede wszystkim pogratulować Anwilowi zwycięstwa. Jeśli chodzi o nas to bardzo mocno chcieliśmy wygrać mecz. Bardzo się staraliśmy, ale kiedy Anwil postawił strefę pod koniec spotkania nie potrafiliśmy jej sforsować. Zablokowaliśmy się wtedy w ataku, myślę, że byliśmy też trochę rozkojarzeni, bo podejmowaliśmy złe decyzje rzutowe, pudłowaliśmy, a włocławianie zbierali piłki i przeprowadzali szybkie ataki.