Hitem szóstej kolejki pierwszoligowych zmagań był pojedynek dąbrowian z radomianami, faworytem byli przyjezdni, czyli Rosa. Od pierwszego gwizdka sędziego mieli oni mecz pod kontrolą, zmieniło się to dopiero w czwartej kwarcie, którą MKS wygrał dwunastoma punktami (27:15). W tej części meczu zagrali ambitnie, wykorzystując błędy rywali. Po serii rzutów wolnych w końcówce gospodarze mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do dogrywki, którą wydawało się, że wykorzystał Grzegorz Grochowski trafiając za trzy. Jednak wybuch radości w ich szeregach szybko się skończył, do tablicy został dopisany bowiem jeden punkt za wcześniejszą akcję. Gorycz porażki kibice przelali więc na zbyt wolno wpisujących wynik na tablicę świetlną.
- Przytrafiło nam się rozluźnienie i dekoncentracja w końcówce. Mieliśmy szanse odskoczyć na większą przewagę, wdarło się w nasze szeregi trochę za dużo luzu i przeciwnicy zaczęli trafiać, ale na szczęście utrzymaliśmy przewagę do końca - powiedział po meczu Marcin Kosiński, odnosząc się do nerwowej czwartej kwarty.
W pierwszej części spotkania zagłębiowscy koszykarze nie zaprezentowali się z najlepszej strony, nie potrafili wyprowadzić akcji dobrze od początku do końca, raz zdarzyło im się podać bezpośrednio do przeciwnika, a ich celność rzutów z gry wołała o pomstę do nieba. Jednak Kosiński nie zgadza się z twierdzeniem, że gospodarze zagrali słabo. - Jest to również kwestia nacisku obrony, a co do ich celności, to nie oddawali rzutów z czystych pozycji. To jest sport, raz się trafia, raz nie. Nie uważam, że dąbrowianie zagrali słabo, walczyli i dali nam wycisk - podkreślił.
Rzuty wolne i tablica świetlna miały swój udział w meczu, również kibice MKS-u chcieli go mieć. Gdy podczas nerwowej końcówki rzuty wolne wykonywał Marcin Kosiński zaczęli skandować pod jego adresem "Top model!", tym samym pokazali, że programy skierowane do kobiet nie są im obce, Kosiński pojawił się bowiem w pierwszym odcinku tego programu. Sam koszykarz odpowiedział z uśmiechem. - Pozdrawiam dąbrowski klub kibica – powiedział w pomeczowej rozmowie.