Piekielna obrona Turowa - relacja z meczu Siarka Jezioro Tarnobrzeg - PGE Turów Zgorzelec

PGE Turów Zgorzelec jest nadal niepokonanym zespołem w ekstraklasie. Lider rozgrywek nie bez problemów pokonał w Tarnobrzegu miejscową Siarkę. Turów świetnie bronił a dodatkowo królował na deskach.

Od punktów mecz rozpoczął John Edwards. Chwilę później trójkę trafił Josh Miller. Od początku widać było, że gospodarze będą mieli problem ze środkowym Turowa, który mierzy 215cm wzrostu. W 3. minucie po kolejnych punktach Millera Siarka prowadziła 7:4. Po niespełna pięciu minutach gry pierwsze punkty po przerwie spowodowanej kontuzją rzucił Przemysław Karnowski. W 6. minucie po trafieniu spod kosza Konrada Wysockiego był remis po 11. Gospodarze wcale nie odstawali wicemistrzów Polski. W 7. minucie zrobiło się zabawnie, kiedy Michał Chyliński próbował na pamięć odegrać na skrzydło, ale piłka trafiła w sędziego. Mimowolna asysta arbitra spowodowała, że goście nie tylko nie zaliczyli straty, ale zdobyli punkty. Chwilę potem po akcji 2+1 Giedriusa Gustasa Turów prowadził 16:14. Na 40 sekund przed końcem pierwszej odsłony po trójce Aarona Cela było 18:23.

Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry gospodarze zmniejszyli stratę do zaledwie jednego oczka. Przez kolejne trzy minuty trwała niemoc strzelecka. Przełamał ją dopiero Ronald Moore. Gospodarze po punktach na początku drugiej kwarty nie potrafiła skutecznie skończyć kilku kolejnych akcji. Na cztery i pół minuty przed przerwą trafił Michał Rabka. Obie ekipy do tego czasu zdobyły zaledwie po cztery punkty. Postawa obu ekip wyglądała fatalnie. Trenerzy próbowali zmienić coś biorąc czas, ale to nie pomagało. Lepiej prezentowali się faworyzowani goście, którzy w 17. minucie prowadzili po punktach Michała Gabińskiego 31:24. Dobra obrona powodowała, że kolejne akcje pod koszami kończyły się niecelnymi rzutami. Ratunkiem było rzuty za trzy punkty. Po jednym trafili zawodnicy obu ekip i do przerwy było 27:34. Zdecydowanie lepiej zbierali goście, co spowodowało taki, a nie inny wynik.

Lepiej rozpoczęli grę po przerwie goście, którzy w 22. minucie prowadzili różnicą 10 oczek. Pierwsze punkty z akcji w trzeciej kwarcie Siarkowcy zdobyli dopiero po upływie trzech minut. Dobra gra obronna obu ekip nie pozwalała na zbyt wiele. Dlatego akcję koncentrowały się na rzutach za trzy punkty. W 26. minucie po celnej trójce J.T. Tillera było 37:43. Goście bronili na całym boisku, czym uniemożliwiali skuteczne konstruowanie akcji. Na dwie minuty przed końcem kwarty znów za trzy trafił Tiller i było tylko 46:50. Festiwal rzutów za trzy trwał nadal. Na trybunach wzmógł się doping i gospodarze zaczęli odrabiać straty. Nie udało się jednak doprowadzić do remisu i po trzech kwartach było 51:53.

Goście starali się wyłączyć z rozegrania Millera i często im się to udawało. W 32. minucie Turów odskoczyli na siedem oczek. Przestój Siarki trwał nadal a ekipa ze Zgorzelca trafiała i na nieco ponad pięć minut przed końcem wyszła na prowadzenie 51:62. Po ponad pięciu minutach gry w ostatniej części meczu pierwsze punkty zdobyli gospodarze. Zaledwie jedne rzut osobisty wykorzystał Marek Piechowicz. Chwilę później w końcu Siarka trafiła z akcji. Szybko sytuację ostudził trójką Gustas. Kapitalnie w tej kwarcie grał Konrad Wysocki, który wziął ciężar gry na swoje barki. Urodzony w Rzeszowie reprezentant Niemiec wyprowadził swój zespół na 12-punktowe prowadzenie. Podłamani Siarkowcy nie byli już w stanie nic zrobić w meczu i pod koniec chyba nieco odpuścili. W efekcie przegrali różnicą 18 oczek. Wynik na pewno nie odzwierciedla przebiegu gry. - Słabsza ostatnia kwarta spowodowała, że przegraliśmy - stwierdził zaraz po zawodach Marek Piechowicz.

Siarka Jezioro Tarnobrzeg - PGE Turów Zgorzelec 59:77 (20:23, 7:11, 24:19, 8:24)

Siarka Jezioro Tarnobrzeg: Tiller 18 (3x3), Miller 15 (2x3), Doaks 7, Barycz 7 (1x3), Piechowicz 6, Rabka 2, Karnowski 2, Corbett 2 Wyka 0.

PGE Turów Zgorzelec: Cel 7 (2x3), Kickert 0, Gustas 21 (2x3), Wysocki 20, Moore 10 (2x3), Edwards 9, Jackson 6 (1x3), Gabiński 2, Lauderdale 2, Chyliński 0, Mielczarek 0, Jankowski 0.

Sędziowali: Tomasz Kudlicki, Robert Mordal, Krzysztof Puchałka.

Widzów: 1500.

Źródło artykułu: