Potyczka z MUKS-em Poznań miała być spacerkiem dla koszykarek Łódzkiego Klubu Sportowego, które według działaczy tego zespołu, mają piąć się w górę ligowej tabeli. Życie zweryfikowało jednak te szumne zapowiedzi i oglądaliśmy w hali przy al.Unii 40 minut wyrównanej walki, choć nie stojącej na zbyt wysokim poziomie sportowym.
Już pierwsze akcje pokazały, że żadna z drużyn nie będzie w stanie wypracować sobie szybko bezpiecznej przewagi. Na obwodzie lekki handicap miały gospodynie, zaś poznanianki punktowały głównie spod obręczy. Właśnie za sprawą środkowej Larrissy Williams, rozgrywającej dopiero drugie spotkanie w barwach MUKS-u, podopieczne Jarosława Zyskowskiego "trzymały wynik", a nawet długimi fragmentami prowadziły, zaś z Amerykanką nie mogły poradzić sobie ani Olga Urbanowicz ani Melissa Dalembert.
W drugiej kwarcie rozgrzała się Stephanie Raymond, która raz po raz trafiała do kosza zza linii 6,75, a jeśli akurat była mocniej pilnowana, to znakomicie obsługiwała podaniami koleżanki. Rozgrywająca z USA była tego dnia najlepszą koszykarką na parkiecie i to ona jest ojcem sukcesu łodzianek w tym spotkaniu. Dzięki jej punktom i asystom, jeszcze przed przerwą gospodynie wypracowały sobie niewielką przewagę, której broniły w kolejnych odsłonach.
Poznanianki nie miały zamiaru jednak odpuszczać i kilkakrotnie niwelowały straty i zbliżały się do przeciwniczek, raz nawet doprowadzając do remisu 50:50. Zupełnie nie istniała w tym fragmencie defensywa ŁKS-u, a Urbanowicz, Dalembert czy Katarzyna Kenig, dostawały seryjnie wręcz piłki wrzucane "za kołnierz", które następnie trafiały do Williams lub Agnieszki Makowskiej, a te miały przed sobą już tylko pusty kosz i bezwzględnie wykorzystywały nieporadność gospodyń.
Dopiero czas, wzięty w trzeciej kwarcie przez szkoleniowca ŁKS-u Adama Prabuckiego, obudził nieco gospodynie. Do gry włączyły się aktywniej Natalia Trofimowa i Laurie Prochaska, ponownie wyregulowała celownik Raymond, a rywalki musiały uciekać się do fauli. W końcówce spotkania za 5 przewinień spadła Makowska, a po cztery miały na swoim koncie Williams i Hudson, co sprawiło, że nie mogły one już zbyt agresywnie bronić. Ostatecznie łodzianki, zgodnie z oczekiwaniami, odniosły trzecie swoje zwycięstwo w tym sezonie, choć nie przyszło ono łatwo, a MUKS postawił gospodyniom trudne warunki.
Choć zwycięstwo kibiców ŁKS-u z pewnością cieszy, to jednak zwrócić trzeba uwagę na fakt, że po raz kolejny na parkiecie nie pojawiły się młode koszykarki w talii trenera Prabuckiego. Roksana Schmidt czy Angelika Kowalska przyzwyczaiły się już do oglądania meczów z ławki rezerwowych, a jest to tym bardziej demotywujące, że w większości klubów, z którymi spotyka się w lidze ŁKS, grają regularnie zawodniczki z tych samych roczników - dziś w barwach MUKS-u wystąpiły Magdalena Idziorek (rocznik 1992), młodsza o rok Magdalena Koperwas i 17-latka Dominika Owczarzak.
Klub z Poznania może być z niedzielnej potyczki umiarkowanie zadowolony. Choć nie udało się wygrać, to jednak trzeba pochwalić zawodniczki MUKS-u za walkę, a zwycięstwa mają przyjść w meczach z AZS-em Poznań i Odrą Brzeg, której to zdecydują o utrzymaniu się w elicie.
ŁKS Siemens AGD Łódź - MUKS Poznań 80:74 (18:21, 27:18, 17:17, 18:18)
ŁKS Siemens AGD: Raymond 24, Dalembert 12, Trofimowa 10, Urbanowicz 8, Prochaska 8, Hoewisch 8, Jeziorna 5, Kenig 5.
MUKS: Williams 28, Makowska 13, Hudson 8, Owczarzak 8, White 8, Idziorek 5, Durak 4, Koperwas 0.
Sędziowali: Adameczek i Tomaszewski.