Angaż w Fenerbahce Stambuł oznaczał dla Georga Dikeioulakosa wielką nobilitację, ale i pracę pod dużą presją. Grek jednak jest ambitnym szkoleniowcem, lubiącym wyzwania i grę o wysokie cele. W tureckim zespole ma do swojej dyspozycji takie zawodniczki, jak Angel McCoughtry, Penny Taylor czy Ivanę Matovic, więc trudno się dziwić, że team z kraju nad Bosforem liczy na doskonałe wyniki tak w Turcji, jak i w Eurolidze.
W europejskich pucharach drużyna ze Stambułu zanotowała już dwie wygrane w dwóch meczach, zatem nie ma powodów do zmartwień. W czwartkowy wieczór Fenerbahce wygrało na ciężkim włoskim terenie w Schio pomimo faktu, że praktycznie grać nie mogła Matovic. - Ivana niestety zmaga się z urazem i praktycznie nie mogła w ogóle grać. Dałem jej kilka minut tylko dlatego, że chciałem zobaczyć jak wygląda i czy ewentualnie w końcówce mógłbym skorzystać z jej usług. To było jednak niemożliwe, ale na szczęście bardzo dobre zawody rozegrała jej zmienniczka, czyli Zane Tamane - komentował.
W Schio Fenerbahce od początku dominowało na parkiecie, ale gospodynie zdołały w końcówce wrócić do gry i były bliskie wygranej. - W nowoczesnej koszykówce różnica 15 czy 20 punktów, to żadna przewaga. Faktem jest, że ciężko jest odrobić takie straty, ale nie jest to niemożliwe do wykonania. Dodatkowo Schio grało przecież u siebie - komentował Dikeioulakos. - Spodziewaliśmy się ich reakcji, ich powrotu do gry. Szczególnie po presji jaką wywoływano na sędziów. Musieliśmy jednak pozostać spokojni.
Team ze Stambułu gra dobrą koszykówkę, opartą na swoich liderkach, czyli McCoughtry i Taylor. Okiem Dikeioulakosa, jego nowy zespół nie gra jeszcze tego, czego od oczekuje. - Nadal nie gramy tak, jak bym sobie tego życzył. To dopiero początek sezonu, dlatego potrzebujemy czasu. Angel jest z nami 10 dni, a Penny dwa tygodnie. W mojej opinii potrzebujemy miesiąca, a może nawet dwóch! Dodatkowo z urazem zmaga się również nasza podstawowa rozgrywająca Birsel Vardarli, którą muszę nieco chronić - komentuje Grek.
W pierwszej kolejce Euroligi Dikeioulakos razem z Fenerbahce walczyły przeciwko polskiej drużynie CCC Polkowice. Co sądzi o nowym zespole Pomarańczowych? - Ten zespół nadal poszukuje swojego stylu na parkiecie. Spowodowane jest to faktem, że zainwestowano tam w zawodniczki z euro ligowym doświadczeniem. Ten zespół złożony jest na razie z kawałków, które nie są jeszcze odpowiednio połączone, ale to wszystko jest logiczne, bo każdy nowy zespół potrzebuje czasu, żeby się dopasować i zgrać - komentuje grecki trener.
- W poprzednim sezonie CCC grało szybciej i z większą agresją w obronie. Trener wywiera jednak dużą presję na swoich podopiecznych, żeby ta defensywa była jeszcze lepsza. Każdy na parkiecie musi to zaakceptować, żeby ta obrona była naprawdę bardzo dobra - dodaje. - Moja opinia na temat tego zespołu jest taka, że jeżeli dojdzie do momentu, w którym drużyna zacznie funkcjonować na parkiecie automatycznie i zrozumie filozofię trenera, wtedy CCC będzie znacznie mocniejsze, w porównaniu z poprzednim sezonem.
Przed rokiem, jako szkoleniowiec Lotosu Gdynia, Dikeioulakos rywalizował z CCC m.in. w Final Four Pucharu Polski, gdzie w Polkowicach wygrał cały turniej, pokonując w półfinale właśnie Pomarańczowe.