Krzysztof Szubarga: To będzie walka przez czterdzieści minut

Krzysztof Szubarga dołączył do Anwilu Włocławek tuż przed rozpoczęciem rozgrywek, ale teraz z każdym kolejnym meczem udowadnia, że postawienie na niego było strzałem w dziesiątkę - Anwil nie przegrał już od pięciu spotkań, a w czwartek będzie miał szanse na przedłużenie tej serii. Do Hali Mistrzów przyjedzie bowiem odwieczny rywal Śląsk Wrocław. Szubarga zmierzy się natomiast w bezpośrednim starciu z innym polskim playmakerem, Robertem Skibniewskim.

Początek sezonu nie zapowiadał się dobrze dla Anwilu Włocławek, po tym jak drużyna Emira Mutapcicia przegrała nieoczekiwanie z ŁKS Łódź. Pięć kolejnych zwycięstw spowodowało jednak, że na Kujawach nikt już nie pamięta o tamtej wpadce. W ostatniej kolejce włocławianie rozgromili u siebie PBG Basket Poznań 92:69, a mecz skończył się właściwie na początku drugiej połowy, kiedy to gospodarze wrzucili drugi mecz i zanotowali run 19-2.

- Myślę, że zapomnieliśmy już o tej przykrej niespodziance, a ostatnie wygrane sprawiły, że uwierzyliśmy w siebie bardzo mocno. Tam w Łodzi to był po prostu wypadek przy pracy, a teraz jest o wiele lepiej. Z drugiej jednak strony, w naszej grze ciągle coś wymaga poprawki. Przeciwko PBG Basketowi zagraliśmy bardzo słabo w obronie w pierwszej połowie - oni rzucili nam aż 44 punkty. Trener zaraz po meczu nam przypomniał, że musimy grać na wysokim poziomie przez czterdzieści, a nie tylko przez dwadzieścia minut, tak jak to było w drugiej połowie z PBG - tłumaczy Krzysztof Szubarga, jeden z liderów włocławskiej drużyny.

27-letni playmaker gra w obecnych rozgrywek bardzo skutecznie i w porównaniu z poprzednimi sezonami, zdecydowanie poprawił skuteczność rzutów - zwłaszcza z dystansu i z linii osobistych. Szubarga nigdy nie był przecież wybitnym egzekutorem w tych dwóch elementach, swoją grę w ataku opierając głównie na dynamicznych penetracjach. Tymczasem o ile średnia skuteczność rzutów za trzy Szubargi w całej karierze wynosi 31 procent, w obecnym sezonie aż 48! Podobnie jest w przypadku rzutów wolnych - wskaźnika 65 procent nijak nie można równać z aktualnym - 88. Wszystko to oczywiście wpływa na ogólną zdobycz punktową, którą Polak dokłada do dorobku zespołu - średnio 12,7. Jeśli do tego dołożymy jeszcze fakt, że rozgrywający rozdaje także 5,3 asysty w każdym spotkaniu (drugi wynik w karierze), to mamy obraz czołowego zawodnika ligi i lidera Anwilu.

- Najważniejsze jest dla mnie to, że w minionej kolejce wygraliśmy kolejne spotkanie i przedłużyliśmy swoją serię, a ja po prostu dołożyłem swoją cegiełkę do ogólnego dorobku zespołu. Mam wokół siebie naprawdę dobrych graczy i zawsze, w każdej akcji, mogę rozegrać kilka wariantów a to jest wielki komfort dla playmakera. Jednakże nie statystyki są ważne, ale to, że idziemy do przodu - mówi Szubarga, dodając po chwili - Na pięciu zwycięstwach nie zamierzamy jednak poprzestać. Przed nami kolejne pojedynki i szansa na przedłużenie serii.

Najbliższą okazją na przedłużenie dobrej passy do sześciu wygranych będzie czwartkowe starcie z odwiecznym rywalem Śląskiem Wrocław. Włocławianie będą faworytem tego spotkania, gdyż ekipa z Dolnego Śląska wygrała dotychczas tylko dwa razy w sześciu meczach. Choć dysproporcja pomiędzy obiema drużynami jest obecnie znacząca, Szubarga wskazuje, że nie będzie to łatwe starcie. - Myślę, że przede wszystkim należy oczekiwać twardej walki przez czterdzieści minut. My oczywiście wyjdziemy na parkiet nastawieni na twardą, męską grę i zrobimy wszystko, by ten mecz wygrać. Musimy zagrać równo od pierwszych minut i później nie spuszczać z tonu. Jeśli unikniemy przestojów w ataku i będziemy twardo bronić, wówczas będziemy bliżej sukcesu - tłumaczy rozgrywający Anwilu, a ekspercie już zacierają ręce na myśl o konfrontacji z innym polskim playmakerem, Robertem Skibniewskim.

Obaj w obecnym sezonie są motorami napędowymi swoich zespołów i obaj grają bardzo skutecznie. Stwierdzenie, że bez ich gry nie byłoby zwycięstw obu drużyn jest jak najbardziej na miejscu. Szubarga nie zgadza się jednak z opinią, że jego pojedynek ze Skibniewskim będzie kluczowym dla losów spotkania. - W mojej ocenie zawsze wygrywa albo przegrywa zespół. Tym samym nie przygotowuję się jakoś specjalnie do starcia z Robertem. Oczywiście zrobię wszystko by go wyłączyć z gry, ale do meczu ze Śląskiem tak samo skoncentrowany, jak do każdego innego spotkania - kończy 27-letni gracz.

Źródło artykułu: