Wszyscy związani z podkarpackim klubem z pewnością na to liczą. Poloniści, bowiem jak do tej pory wygrali zaledwie dwa spotkania i aby utrzymać kontakt z czołową ósemką nie mogą sobie pozwolić na porażkę. Ich motywację potęguje jeszcze fakt, że przed tygodniem dostali srogie lanie w starciu z innym beniaminkiem, SIDEn-em Toruń, w związku z czym teraz będą chcieli się zrehabilitować za tą wpadkę.
Prawdą jest jednak, że we wspomnianej konfrontacji SIDEn miał nieco bardziej komfortową sytuację. Wszystko dlatego, że jego działacze postanowili utrzymać trzon zespołu z zeszłego sezonu, w związku z czym zawodnicy bardzo szybko znaleźli porozumienie jeśli chodzi o współpracę na parkiecie. W Polonii natomiast, ten czynnik na chwilę obecną wydaje się być największym mankamentem. W jej szeregach przed startem rozgrywek pojawiło się mnóstwo nowych graczy, których stopień zgrania na chwilę obecną jest jeszcze daleki od oczekiwanego i patrząc na mecze z udziałem przemyskiej drużyny, nie da się ukryć, że wiele elementów nie funkcjonuje jeszcze tak jak trzeba.
Tyle, że po kolejnym tygodniu wspólnych treningów można oczekiwać, że team skonsolidował się już nieco bardziej i podobnie jak w meczu ze Zniczem Pruszków, skutecznie włączy się do walki o komplet punktów. Oczy kibiców tradycyjnie zwrócone będą na Huberta Mazura, który pretenduje do roli etatowego strzelca i w sobotniej konfrontacji z pewnością będzie miał wiele do powiedzenia. Niewiadomą pozostaje tylko, czy ilość oddawanych przez niego rzutów znajdzie odzwierciedlenie w zdobyczy punktowej.
To samo stwierdzenie można skierować pod adresem Marka Miszczuka. Choć uczciwie trzeba przyznać, że doświadczony środkowy cały czas gra z niezaleczonym urazem, to jego forma wciąż przypomina sinusoidę, wobec czego trudno jednoznacznie ocenić czy tym razem faktycznie okaże się wzmocnieniem. Przed dwoma tygodniami wychowanek Startu Lublin zaliczył bardzo poprawny występ przed własną publicznością we wspomnianym starciu ze Zniczem, w związku z czym jest nadzieja, że w najbliższy weekend również zaprezentuje się z dobrej strony. Przynajmniej jeśli chodzi o rzuty z dystansu.
W przeciwnym razie, trener Maciej Milan ma do dyspozycji solidnego rzemieślnika, jakim bez wątpienia jest Artur Mikołajko. Były gracz Znicza Jarosław, choć wzrostem zdecydowanie odstaje od Miszczuka, również świetnie potrafi radzić sobie w polu trzech sekund, przez co może stanowić alternatywę dla starszego kolegi. Ponadto, nie można zapominać także o Bartoszu Balu, który mimo młodego wieku coraz odważniej poczyna sobie na pierwszoligowych parkietach i defensorzy AZS-u będą musieli się sporo natrudzić by powstrzymać go pod własnym koszem.
Szczecinianie jednak nie mają powodów by za nadto obawiać się najbliższego rywala. To oni, bowiem plasują się nieco wyżej w ligowej hierarchii i na swoim rozkładzie mają już takie zespoły jak AZS Kutno, czy wspominany już wielokrotnie SIDEn Toruń. Wśród podopiecznych Zbigniewa Majcherka najgroźniejszy wydaje się być Krzysztof Mielczarek. Były koszykarz m in. Prokomu Trefla Sopot swoim doświadczeniem i umiejętnościami zdecydowanie góruje nad pozostałymi zawodnikami I ligi, czego dowód dał m in. w ostatnim meczu swojej drużyny, zdobywając aż 26 punktów.
Wtórował mu będzie z pewnością doskonale znany na Podkarpaciu Łukasz Pacocha. Rozgrywający, który w przeszłości reprezentował barwy Sokoła Łańcut dzięki swojej wszechstronności może zarówno wcielić się w rolę strzelca, jak i skupić się na dogrywaniu piłki kolegom, przez co jest niezwykle trudny do upilnowania.
Utrudnić zadanie "Akademikom" mogą jedynie kontuzje, które dotknęły kilku graczy z podstawowego składu. Przez to też, szkoleniowiec zespołu ma zdecydowanie mniejszą możliwość rotacji składem, co wobec długiej i wyczerpującej konfrontacji nie nastraja optymizmem.
Czy mimo to AZS przeciwstawi się ambitnym gospodarzom i zgarnie komplet punktów na drugim krańcu Polski?
O tym przekonamy się już w sobotę. Początek meczu o godzinie 18.